SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Wspomnienia o Adamie Łaszynie. "Był postacią ikoniczną"

Dziś w Warszawie odbywa się pogrzeb Adama Łaszyna, autorytetu branży public relations i uznanego eksperta komunikacji kryzysowej i doradztwa wizerunkowego Na łamach Wirtualnemedia.pl wspominają go przedstawiciele polskiego PR. 

Adam Łaszyn zmarł 9 października w wieku 57 lat. Jego ostatnie pożegnanie zaplanowano w środę 23 października o godz. 13 na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie przy ul. Powązkowskiej 43/45.


Ryszard Solski, president & CEO Solski Communications

Po raz pierwszy spotkałem się z Adamem ponad dwadzieścia lat temu, gdy wspólnie z kilkoma koleżankami i kolegami budowaliśmy pierwszą branżową organizację - Związek Firm Public Relations. Potem miałem przyjemność blisko z nim współpracować w kształtowaniu jej zasad, kodeksów etycznych, w integrowaniu środowiska. Adam zawsze służył radą, pomocą, dobrym, mądrym słowem. Był człowiekiem o ogromnej wiedzy i doświadczeniu, którym zawsze starał się dzielić z innymi, uczyć kolejne pokolenia PR-owców zasad profesjonalnej, etycznej i skutecznej komunikacji. 

Ceniliśmy i szanowaliśmy Adama jako teoretyka i praktyka public relations, naszego kolegę po fachu, szefa jednej z najbardziej znanych i poważanych agencji PR, doskonałego menedżera i zarazem dobrego, odpowiedzialnego pracodawcę. Człowieka cieszącego się autorytetem w środowisku nie tylko biznesowym, ale także politycznym.

Takich ludzi jest dzisiaj już niewielu. Będzie nam Cię brakowało, Adam!


Cyprian Maciejewski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Public Relations

Adam Łaszyn odegrał ogromną rolę w polskim public relations ostatniego ćwierćwiecza. Gdyby wyliczyć średnią zaangażowania z wszystkich dotychczasowych działaczy organizacji branżowych to Adam by uzyskał dziesięciokrotność tej średniej. Bez przesady. Gdyby podliczyć wszystkie osoby przez niego przeszkolone to wynik byłby zapewne czterocyfrowy. A o jakości i wartości jego działań edukatorskich nikogo nie trzeba przekonywać. Gdyby był dalej z nami to znowu by nie usiedział w spokoju. Za jakiś czas usłyszelibyśmy o kolejnej jego inicjatywie branżowej. Bo taki On był. Sama działalność biznesowa nigdy Mu nie wystarczała.

Adam niezwykle poważnie traktował polski PR i zawsze czuł się za niego współodpowiedzialny. Tego rodzaju ludzi w naszej branży jest nawet nie garstka, a garsteczka. W jego przypadku nie tylko o wzorcową postawę chodzi, ale także o jego olbrzymi wkład merytoryczny, intelektualny, kompetencyjny. Kilku "Łaszynów" odmieniłoby w sposób spektakularny nasz sektor. Ale Łaszyn był i mógł być tylko jeden... Wpływ i zasługi miał wielkie, które w PSPR zresztą z pełnym przekonaniem uhonorowaliśmy tytułem Lwa PR za całokształt pracy. Zawsze jednak męczyło go poczucie (i dawał temu wyraz), że polski PR może być znacznie lepszy, szybciej się rozwijający, profesjonalizujący, skutecznie zarządzany jako sektor. Wiedział, że wiele szans i czasu jest marnowane. Stąd chyba ten imperatyw wewnętrzny do rozmaitych aktywności branżowych, z wieloletnim zasiadaniem we władzach organizacji na czele.

Straciliśmy też wybitnego fachowca w obszarze komunikacji kryzysowej. Jego analizy, autorskie definicje, znakomite publikacje, będą podstawową lekturą w tym temacie jeszcze przez lata. Co nader rzadkie w Polsce, Adam chętnie się tą wiedzą dzielił. A uczył, tłumaczył, pisał w niezwykle przystępny sposób. Jak już kiedyś powiedziałem o Nim - PR-owiec z krwi i kości. Czuł tą robotę jak mało kto. W Polskim Stowarzyszeniu Public Relations jest mnóstwo ludzi, którzy Adama znali, szanowali i cenili. Dlatego w naszym gronie pamięć o Nim nie zginie. Pozostało nam czerpać z jego doświadczenia i dorobku. Spoczywaj w pokoju, Adamie. 


Joanna Piwowarczyk, menedżerka ds. komunikacji korporacyjnej w Jerónimo Martins Polska

„Serce oddałem tej branży...więc mi cholernie zależy, żeby ta branża była jak najlepiej postrzegana, a będzie postrzegana, wtedy dobrze, jeśli będzie maksymalnie profesjonalna, kiedy będzie czymś, w czym ludzie będą widzieć wartość". Tak w 2022 roku mówił Adam Łaszyn, odbierając Nagrodę PSPR – Lwa PR.

Adam odszedł w ubiegłym tygodniu. Tak nieoczekiwanie i za wcześnie. Ale myślę, że w Jego odejściu można dopatrywać się symboliki. Odszedł w trakcie tego, czemu się poświęcił i na czym tak bardzo mu zależało – edukowania i budowania profesjonalizmu branży.

W 2020 roku w artykule pt. „Jak się zostaje PR-owcem, czyli o konferencji, która wpływa na losy ludzi”… napisałam, że wszystkich najważniejszych PR-owców, których spotkałam w życiu i z którymi ciągle przeplatają się moje ścieżki zawodowe, poznałam w Rzeszowie. M.in. Adama, który od zawsze był dla mnie postacią ikoniczną. „Kiedy myślę o trendach w PR – widzę Adama Łaszyna, który co roku inauguruje kongres swoim subiektywnym przeglądem zjawisk i trendów. I mimo, że ranking jest subiektywny, nikt z Adamem nie dyskutuje…”

Tak Go zapamiętam. Jako człowieka, który nie tylko opowiadał o trendach, ale te trendy w polskim PR wyznaczał. Jako charyzmatycznego guru PR, wyrazistego edukatora, często kontrowersyjnego, prowokującego do myślenia, pełnego pasji, takiego, który nikogo nie pozostawiał obojętnym. Pamiętam, że wiele lat temu, jako PR-owego świeżaka, Adam bardzo mnie onieśmielał. Kiedy w charakterystyczny dla siebie emocjonalny sposób, robił na scenie błyskotliwe podsumowania, stawiał diagnozy, patrzyłam na Niego z podziwem, niemal uginając się pod ciężarem Jego autorytetu. Wiele lat później, kiedy nazwał mnie „Kronikarzem branży” i powiedział, że pisanie jest moją powinnością, poczułam się jak studentka pochwalona przez swojego mentora. Pamiętam, jak w samolocie z Rzeszowa, przeglądałam książkę, której był współautorem, o ćwierćwieczu PR w Polsce i utożsamiałam się z tym, co pisał o krętych i prostych ścieżkach PR-owców do zawodu, bo akurat nasza była wspólna, zapoczątkowana przez doświadczenia dziennikarskie.

Zapamiętam, jak szukając drogi do swoich pokoi w Hotelu Bristol, w końcu we trójkę, z Beatą, usiedliśmy na korytarzu i przez godzinę, robiliśmy podsumowanie dnia, schodząc w końcu na tematy życiowe. Jak po kobiecym panelu, który prowadziłam, rozmawialiśmy, że trzeba otworzyć dyskusję na temat roli kobiet w komunikacji. I że przychodzi czas, kiedy trzeba się odważyć. Odwagi Adamowi nie można było odmówić, ja właśnie do niej dojrzewałam.

To przedziwne, że takie nieoczywiste momenty i nocne rozmowy w hotelowym korytarzu na drugim końcu Polski, okażą się tymi, które będę wspominać, jako te ostatnie. Bo to takie… nie-pomnikowe. I pozostawiające z uczuciem niedosytu. Rozmowy niedokończone…

To wielka strata dla polskiego PR-u.


Beata Kopczyńska, rzeczniczka prasowa ZUS w województwie śląskim, członkini PSPR

Adam Łaszyn z nami zostaje. W ustawionych na półce książkach jego autorstwa i porywających kongresowych wystąpieniach, wyczekiwanych przez cały rok. Jest we wspomnieniach jako otwarta i dostrzegająca innych osoba. Zostaje ze mną autorytet, ważny gość od public relations, którego wpływ na sposób, w jaki wykonuję pracę rzecznika prasowego trudno przecenić. Bez wikłania się w akademickie dyskusje, przystępnie i klarownie wskazywał, jak komunikować się z otoczeniem.

Z niecierpliwością czekałam na podsumowanie roku w branży PR przygotowywane przez Adama na potrzeby kolejnych kongresów w Rzeszowie. Dziś wydaje mi się, że jego wystąpienia miały więcej wspólnego z przewidywaniem trendów i wyzwań, na jakie należy się przygotować działając w branży PR, niż ze zwykłym bilansem minionych miesięcy. Podsuwał tropy i wzbudzał wątpliwości, ponieważ za bardzo szanował ludzi z branży, by mówić im, co powinni robić. Byłam pod wrażeniem tego, jak przekształcał wybrane przypadki w uniwersalne reguły, pozwalające okiełznać skomplikowaną rzeczywistość komunikacji społecznej i budowania relacji z otoczeniem. Nazywał rzeczy określeniami, które później przyjmowaliśmy do naszego branżowego słownika i traktowaliśmy jak swoje.

Jestem przekonana, że bez Adama polski PR byłby nudny. Potrafił kreować wydarzenia, integrować środowisko i odkrywać nowe obszary do badań czy refleksji. Tak było z Kryzysometrem czy tematem kobiet w public relations. Gdy dziś czytam wspomnienia o Adamie, widzę w nich człowieka, który był uważny na innych, potrafił inspirować do podejmowania wyzwań i przełamywania ograniczeń. Doświadczyłam tego i ja. Nawet kiedy jeszcze nie byliśmy na ty, potrafił tak poprowadzić rozmowę, że czułam się na swoim miejscu. Nie przytłaczał koneksjami ani nie epatował doświadczeniem. Dzielił się spostrzeżeniami, a nie przedstawiał prawd objawionych.

Nie wygłaszał monologów, lecz pytał o zdanie, słuchał, motywował, szukał pozytywów.

Miałam to szczęście, że poznała Adama także w mniej branżowym kontekście. Gdy moje życie na chwilę przeniosło się do Warszawy, to właśnie on i jego wspaniała żona Beata zaopiekowali się mną, bym łatwo odnalazła się w nowym mieście i w nowej pracy. Wcale nie musieli tego robić, ponieważ dotychczasowa znajomość sprowadzała się do spraw zawodowych. A jednak to właśnie z tej strony nadeszło wsparcie, o czym nigdy nie zapomnę.


Rafał Czechowski, założyciel i szef Imago Public Relations

Kiedy przed wieloma laty prowadziliśmy wspólnie z Adamem otwarte szkolenia z komunikacji w kryzysie, zagadnienie to nie było powszechnie znane. Dzisiaj każdy profesjonalista wie, że odpowiednie przygotowanie organizacji na trudne chwile jest niezbędnym elementem zarządzania reputacją i zna przynajmniej  podstawowe zasady zachowania się w takiej sytuacji. 

Ta zasadnicza zmiana – na przykładzie specjalizacji Adama - pokazuje, jaką drogę przeszliśmy na przestrzeni lat jako środowisko i jako branża. Adam był jednym z naszych wielkich w tej podróży przewodników.

Głos Adama był zawsze słuchany i nie pozostawiał nikogo obojętnym. Z jego udziałem rozwinął się Związek Firm Public Relations i powstało Stowarzyszenie Agencji PR. Adam był także aktywnym członkiem Polskiego Stowarzyszenia Public Relations. Zawsze bardzo dbał o standardy w naszym zawodzie. Doskonale rozumiał dlaczego potrzebujemy organizacji branżowych. Nie wahał się także występować z głosem krytycznym, kiedy obserwował coś, na co nie potrafił się zgodzić. Nawet za cenę osobistych kosztów…

Wszyscy zawdzięczamy mu wnikliwe, kronikarskie obserwowanie naszej zawodowej i branżowej rzeczywistości, co znajdowało wyraz w dorocznym podsumowującym rok wystąpieniu Adama na Kongresie Profesjonalistów PR w Rzeszowie. Także wyjątkowa inicjatywa, jaką była zbiorowa publikacja poświęcona ćwierćwieczu PR w Polsce, świadczy o podejściu Adama do naszego świata: był niczym czuły narrator, jednocześnie będąc jedną z pierwszoplanowych postaci.

Zostaną z nami jego liczne prace: książki, opracowania i wspomnienie licznych wystąpień. Tym, którzy mieli sposobność się od niego uczyć – w szkołach, organizacjach czy bezpośrednio w stworzonej przez Niego agencji – także zawodowy kręgosłup i solidny warsztat. Za to wszystko Adamie, bardzo Ci dziękujemy! Będzie Cię tutaj brakować…