SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Akcja „Internet jest dla ludzi” chce zablokować nowe prawo autorskie w Unii Europejskiej

Na 12 września 2018 roku wyznaczono termin powtórnej debaty i głosowania w Parlamencie Europejskim nad nowym prawem autorskim, które według wielu środowisk ograniczy wolność w internecie. W akcji „Internet jest dla ludzi” fundacja Centrum Cyfrowe chce powstrzymać wprowadzenie w UE nowych przepisów i proponuje internautom wysyłanie do europosłów e-maili z apelem o głosowanie przeciwko prawu autorskiemu. - Nowe regulacje mogą spowodować, że cały internet stanie się czyjąś „własnością”, a poruszanie się w nim będzie trudnym wyzwaniem - przestrzega Aleksander Tarkowski, prezes Centrum Cyfrowego.

Dyrektywa ws. praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym ma zmienić przepisy w zakresie praw autorskich, żeby dostosować je do obecnego poziomu rozwoju technologicznego mediów, zwłaszcza w internecie.

Autorzy projektu nowych przepisów tłumaczą, że dyrektywa ma zapewniać „uczciwą płacę za pracę wykonaną przez przemysł kreatywny i wydawców” oraz wzmocnić prawa negocjacyjne autorów i wykonawców, umożliwiając im dochodzenie dodatkowego wynagrodzenia od podmiotów internetowych korzystających z ich treści.

Na początku lipca br. Parlament Europejski na zebraniu plenarnym głosował nad mandatem do rozpoczęcia negocjacji w sprawie wprowadzenia dyrektywy. Gdyby zaakceptowano tę inicjatywę, ruszyłyby negocjacje z Radą Europejską (reprezentującą wszystkie państwa członkowskie UE) dotyczące wejścia w życie przepisów w obecnej formie.

W głosowaniu poparło to 278 posłów, przeciw było 318, a 31 wstrzymało się od głosu. W konsekwencji Parlament Europejski ponownie zajmie się tą sprawą ponownie na posiedzeniu 12 września br. - odbędzie się wówczas debata nad dalszymi poprawkami i głosowanie.

E-maile do europarlamentarzystów

Przed lipcowym głosowaniem nad nową dyrektywą wiele środowisk protestowało przeciwko wprowadzeniu przepisów wyrażając swoje obawy o cenzurowanie internetu i ograniczanie swobody wypowiedzi w sieci. Swój sprzeciw przeciwko nowym przepisom wyraziły m.in. Fundacja Mozilla oraz serwis Wykop.pl organizując własne akcje protestacyjne, z kolei Wikimedia Polska w proteście przeciwko zapowiadanym regulacjom zablokowała na dobę dostęp do polskiej Wikipedii. Lista przeciwników dyrektywy jest dłuższa, krytycznie wyrażali się o niej polscy przedsiębiorcy, Federacja Konsumentów, a także Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Teraz, przed kolejnym głosowaniem w PE nad wprowadzeniem nowego prawa autorskiego fundacja Centrum Cyfrowe zorganizowała akcję pod hasłem „Internet jest dla ludzi”.

Jak wyjaśnia fundacja 12 września br. Parlament Europejski głosować będzie nad dyrektywą, a tylko do 5 września europosłowie mogą zgłaszać do niej poprawki. Aby wpłynąć na decyzje polskich członków PE i skłonić ich do sprzeciwu wobec wprowadzenia dyrektywy w proponowanym obecnie kształcie Centrum Cyfrowe uruchomiło specjalną stronę internetową internetjestdlaludzi.pl. Za jej pośrednictwem można wysyłać e-maile do wybranych europosłów. Witryna informuje także jakie zagrożenia niesie przyjęcie wybranych artykułów dyrektywy i jak wyglądać będą dalsze prace nad nią.

Na stronie po wybraniu opcji Wyślij e-mail do europosła użytkownik zobaczy gotowy tekst apelu o następującej treści: Piszę do Państwa w związku z planowanym na 12 września głosowaniem nad Dyrektywą w sprawie praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym. Jako polski wyborca i użytkownik internetu pragnę wyrazić sprzeciw wobec propozycji przyjętych dotychczas przez Komisję Prawną Parlamentu Europejskiego.
Proponowane przepisy niosą zagrożenie ograniczenia naszych swobód jako użytkowników. Dlatego liczę na Państwa głos przeciwko obowiązkowi filtrowania treści na platformach internetowych oraz tworzeniu nowych praw pokrewnych dla wydawców. Proszę również o wsparcie przepisów gwarantujących szeroki zakres dozwolonego użytku dla działań edukacyjnych i naukowych.

Wśród adresatów takiego e-maila są m.in. Lidia Geringer de Oedenberg, Michał Boni, Ryszard Legutko, Bogdan Wenta oraz Ryszard Czarnecki.

Dyrektywa to zagrożenie dla internetu

W analizie przesłanej do redakcji Wirtualnemedia.pl  Aleksander Tarkowski, prezes Centrum Cyfrowego wskazuje na najważniejsze zagrożenia jakie jego zdaniem niesie ewentualne wprowadzenie w UE nowego prawa autorskiego w jego proponowanym obecnie kształcie. Pierwszym z nich jest artykuł 13 dotyczący filtrowania treści.

- Dotyczy on użytkowników wszelkiego rodzaju serwisów społecznościowych i dzielenia się treścią, czyli niemal wszystkich osób korzystających z internetu - podkreśla Tarkowski. - Artykuł 13 oznacza wprowadzenie szeroko pojętej kontroli wynikającej z filtrowania i moderowania treści publikowanych przez użytkowników. W założeniu chodzi o to, by ktoś, kto nie ma praw do utworu (muzycznego, plastycznego, literackiego), nie mógł opublikować go na danej platformie. Może to jednak ograniczyć prawo do swobodnej wypowiedzi użytkowników.

Prezes Centrum Cyfrowego wyjaśnia, że filtrowaniu podlegać ma wszystko, co użytkownik opublikuje. Filtry te nie są jednak doskonałe. Będą też działały bez należytego nadzoru prawnego i mechanizmów odwoławczych. W praktyce może to oznaczać, że nie uda się opublikować np. treści satyrycznych.

- Raz wprowadzone mechanizmy filtrujące łatwo będzie można też wykorzystać do filtrowania „niewygodnych” treści, a nie tylko tych, które naruszają czyjeś prawa – przewiduje Tarkowski. - Wprowadzenie filtrów zagrozi więc nie tylko użytkownikom, ale i dotychczasowemu modelowi rozwoju różnych serwisów internetowych – także tych działających w modelu „Web 2.0” / „User Generated Content”. Wymóg wdrożenia filtrów może być dla nich dużym wyzwaniem i obciążeniem finansowym. Wpłynie to więc na ograniczenie różnorodności i konkurencyjności wśród platform internetowych i doprowadzi do dalszej monopolizacji tej przestrzeni komunikacji przez dużych graczy.

Odnosząc się do projektu artykułu 11 dotyczącego praw pokrewnych dla wydawców ekspert ocenia, że ograniczy on rozwój nowych, innowacyjnych usług zapewniających dostęp do informacji, które działają na zasadzie Google News i mogą być konkurencyjne.

- To nowy rodzaj prawa autorskiego dotyczący wykorzystania fragmentów artykułów prasowych. Zgodnie z nowymi przepisami wydawcy prasowi mają zarabiać na udostępnianiu, np. przez agregatory treści, nawet krótkich fragmentów artykułów czy tylko samych tytułów – zaznacza Tarkowski. - Podobne prawo obowiązywało lokalnie w Niemczech. Po wprowadzeniu wymogu odprowadzania opłat licencyjnych za linkowane treści Google zmniejszyło ich widoczność. Odbiło się to na zasięgu artykułów. Podobnie było w Hiszpanii. Wydawcy twierdzą, że nowe przepisy zagwarantują powstawanie jakościowych treści. Pytanie, czy nie odbije im się to czkawką, bo jeśli nikt tych treści nie znajdzie, nikt ze strachu nie będzie ich linkował, to jak bardzo ograniczy to ich zasięg?

Szef Centrum Cyfrowego zwraca też uwagę na artykuł 4 mówiący o wyjątku dla celów edukacyjnych. Jego zdaniem stanowi on zagrożenie dla swobody edukacji i rozwoju nauki.

- Przepisy mogą spowodować wprowadzenie w Polsce i innych krajach członkowskich rozwiązań licencyjnych, które będą bardziej kosztowne i które mogą nakładać na systemy edukacji dodatkowe ograniczenia, czy też utrudnienia związane z wykorzystywaniem treści – przewiduje Tarkowski. - Obecnie nauczający mogą korzystać legalnie i za darmo (w ramach zasad dozwolonego użytku) z różnorodnych zasobów w celach edukacyjnych (np. pokazywać na lekcjach filmy, korzystać ze zdjęć). Dyrektywa może skutkować obowiązkiem uzyskania licencji oraz uiszczenia opłat. Szacuje się, że licencje na korzystanie w szkołach jedynie z filmów kosztowałyby polski system edukacji nawet 40 milionów złotych.

Autor analizy zaznacza też, że dodatkowo proponowany wyjątek nie jest dość szeroki – nie dotyczy organizacji pozarządowych czy instytucji innych niż szkoły i uczelnie (np. bibliotek i muzeów). To sprzeczne z europejską wizją uczenia się przez całe życie z pomocą najróżniejszych instytucji i firm.

W ocenie Tarkowskiego ryzyka związane z dyrektywą wynikają też z zaniechań i braku niezbędnych reform, które pozwoliłyby realizować wizję internetu opartego na europejskich wartościach.

Zdaniem szefa Centrum Cyfrowego polityka prawnoautorska prowadzona przez Komisję Europejską jest niespójna z innymi założeniami strategicznymi, dotyczącymi m.in. europejskiej innowacyjności, otwartości nauki czy modelu uczenia się przez całe życie. Najważniejsze braki dotyczą:

Wprowadzenia zasady elastycznych wyjątków pozwalających dostosowywać prawo autorskie do zmieniającej się technologii.

Formalnego uznania i ochrony domeny publicznej – utworów pozbawionych ochrony prawa autorskiego, przede wszystkim zasobów dziedzictwa kulturowego.

Wyjątku pozwalającego na publikowanie niekomercyjnych treści, które wykorzystują inne utwory, tworzonych przez użytkowników (user generated content).

Wprowadzenia prawa panoramy – swobody fotografowania przestrzeni publicznej, ważnej nie tylko dla fotografów, ale też dla firm tworzących np. autonomiczne pojazdy.

Skrócenia okresu obowiązywania praw autorskich oraz rezygnacji z dodatkowych praw chroniących bazy danych, ograniczających rozwój europejskiego sektora Big Data.

Dołącz do dyskusji: Akcja „Internet jest dla ludzi” chce zablokować nowe prawo autorskie w Unii Europejskiej

5 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Patrick
To potworny bubel. Jeślli to przejdzie w obecnym kształcie, to będzie po prostu koszmar.
0 0
odpowiedź
User
Internet jest dobry, smartfony są złe
Internet zostawić jaki jest, permanentnie zakazać smartfonów - to bym poparł, bo to draństwo naszych czasów. Internet i aplikacje powinny zostać tylko w komputerach i to wszystko. Kwestie związane z mediami społecznościowymi typu Facebook czy Instagram kraje Unijne powinny regulować samodzielnie - Moje stanowisko jest niezmienne, zbliża się czas, aby Facebook wraz z innymi mu służącymi podmiotami wymeldował się z Polski, niech ustanowi datę swojego końca istnienia w Polsce, by nikt nie był tym zaskoczony. Po kilku miesiącach ludzie wcale by nie żałowali, a po stokroć jeszcze za taką istotną zmianę. Media społecznościowe to definitywne zagrożenie dla budowania zdrowych i zaufanych relacji w prawdziwym życiu, potrafią ze zwykłych ludzi zrobić zapatrzonych w siebie celebrytów, niszczą związki, nasilają niezdrowe rywalizacje, powodują poczucie osamotnienia, powodują zmęczenie od nadaktywności( podobnie do smartfonów), być może miały też wpływ( i smartfony i media społecznościowe) na zwiększenie liczby rozwodów nie tylko w Polsce, a być może i na świecie - ta kwestia wymaga jednak potwierdzenia. Powodują także brak satysfakcji z życia prawdziwego, stanowiąc pozorną ucieczkę dla rzekomego poszukiwania szczęścia, które jest złudne.
0 0
odpowiedź
User
omo
Na braku tego prawa wygra tylko i wyłącznie Google.
0 0
odpowiedź