„Gazeta Wyborcza” i „Polityka” wprost odradzają głosowanie na PiS, a „W Sieci” na PO. Aluzje „Newsweeka”, bezstronność „Rz” i „Wprost”
W ostatnich wydaniach przed wyborami „Gazeta Wyborcza” i „Polityka” otwarcie przestrzegają przed głosowaniem na Prawo i Sprawiedliwość, a „W Sieci” - na Platformę Obywatelską. Spośród czołowych tytułów opiniotwórczych mniej jawnie dezaprobatę dla PiS wyraził w ostatnim numerze „Newsweek”, a poparcie - „Do Rzeczy” i „Gazeta Polska”. Żadnych sugestii wyborczych nie wyrazili natomiast naczelni „Rzeczpospolitej” i „Wprost”.
W bardziej aluzyjny sposób preferencje i sugestie wyborcze w bieżących wydaniach swoich pism wyrazili czołowi publicyści „Newsweeka” i „W Sieci”. Przede wszystkim odnieśli się do głoszonego przez PiS (a wcześniej Andrzeja Dudę w kampanii prezydenckiej) hasła o potrzebie dobrej zmiany w Polsce, przy czym wyszli od zupełnie innych ocen obecnej sytuacji w kraju.
- Polskie państwo jest bogatsze i lepsze niż kiedykolwiek, ale - to także prawda - przez miliony Polaków jest traktowane jako obce, wrogie lub przynajmniej nieprzyjazne. Zmiana tego nastawienia pozostanie dla państwa i władzy zadaniem najważniejszym, niezależnie od tego, kto wygra wybory - napisał redaktor naczelny „Newsweeka” Tomasz Lis. - Problem w tym, że ulepszać państwo można w sensowny sposób wyłącznic w obecnych ramach prawnych. Rewolucja zaś może być wyłącznie narzędziem zemsty i musi prowadzić do niszczenia państwa pod pozorem jego naprawy. Wizja radykalno-populistycznej rewolucji musi budzić wielkie obawy. Zła rewolucja albo naprawdę dobra zmiana. Oto właściwy wybór - dodał.
Z kolei wicenaczelny „W Sieci” Piotr Skwieciński we wstępniaku „Przed zwrotnicą” skrytykował stan polskiego państwa po 8 latach rządów koalicji PO-PSL. - Przez ten czas nasze państwo rozmontowywano i osłabiano. Jego poszczególne segmenty były parcelowane między rozmaite korporacje, jawne i niejawne kliki, grupy interesu. Rząd wyzbywał się radośnie swoich obowiązków, odpowiedzialności za byt kolejnych grup ludności czy za to, co się dzieje w kluczowych obszarach machiny państwowej. Za to periodycznie dowiadywaliśmy się o kolejnych aferach świadczących o korupcji lub „tylko” kuriozalnej nieudolności - wyliczył.
Nadchodzące wybory określił natomiast jako punkt zwrotny. - Uważamy, że jest konieczna radykalna zmiana. I że obecni rządzący, odpowiedzialni za wszystko to, o czym napisałem wyżej, ani nie chcą, ani nie są w stanie tej zmiany dokonać. Dlatego doprowadzenie do tego, by odeszli, jest naszym zdaniem konieczne. Uważamy, że 25 października trzeba przestawić zwrotnicę - stwierdził Skwieciński.
W podobny sposób sytuację w kraju i znaczenie najbliższych wyborów w ostatnim felietonie opisał redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz. - Te wybory mogą stać się wielkim zrywem społecznym. W tysiącach środowisk lokalnych i zawodowych jest realna szansa na obudzenie obywatelskiej aktywności. Rządy PO–PSL doprowadziły do całkowitej prywatyzacji życia publicznego. Stało się ono podporządkowane korzyściom koterii i grup interesu. Przypomina to w znacznej mierze system komunistyczny - stwierdził. - Powstanie Solidarności rozpoczęło erozję systemu komunistycznego. Zwycięstwo zjednoczonego obozu patriotycznego zapoczątkuje w Polsce i w całym regionie budowę państw wolnych od postkomunistycznej oligarchii i układów wyrosłych na zdradzie i korupcji - uważa Sakiewicz.
Bezstronność w ostatnich komentarzach przedwyborczych zachowali natomiast redaktorzy naczelni „Rzeczpospolitej” i „Wprost”.
- Jak przy każdej kampanii nie deklarujemy poparcia dla żadnej z partii - w zamian w dzisiejszej gazecie przedstawiamy programy wszystkich ugrupowań. Apelujemy jednak o wybór odpowiedzialności i realizmu, wyważenia i mądrej odwagi reformowania państwa. Przestrzegamy przed demagogią i populizmem - napisał w „Rz” Bogusław Chrabota. - Myślę, że warto głosować, i mam nadzieję, iż z większością państwa - czytelników „Rzeczpospolitej” - spotkamy się przy urnach - dodał.
Natomiast Tomasz Wróblewski we „Wprost” skrytykował mało realistyczne postulaty wszystkich partii dotyczące gospodarki. - We wszystkich programach wyborczych znajdujemy sztywne zapisy o poprawianiu doli pracowników i najuboższych. Krótsza praca, wyższa płaca, podwyżki, świadczenia, dodatki. Politycy wierzą, że pracodawcy siedzą na zbędnym kopczyku pieniędzy i wystarczy im trochę podebrać. Pracownicy w pierwszej chwili mogę nawet docenić podwyżkę czy nowe świadczenia. Ale to do czasu, aż ceny w sklepach nie poszybują w górę, a firmy nie zaczną zwalniać najmniej wydajnych pracowników - prognozował. - W każdym programie znajdziemy zapisy o wspieraniu innowacyjności. Politycy może tego nie wiedzą, ale już ją wspierają - zakpił naczelny „Wprost”.
Analogiczny rozkład sympatii jak teraz wobec PiS i PO był wśród czołowych pism opiniotwórczych przed majowymi wyborami prezydenckimi względem Andrzeja Dudy i Bronisława Komorowskiego - zarówno przed pierwszą turą głosowania (przeczytaj wyrażone wtedy opinie), jak i przed drugą (przeczytaj tamte komentarze). Bezstronność tak samo jak obecnie zachowały m.in. „Rzeczpospolita” i „Wprost”.
Poprzednia 1 2
Dołącz do dyskusji: „Gazeta Wyborcza” i „Polityka” wprost odradzają głosowanie na PiS, a „W Sieci” na PO. Aluzje „Newsweeka”, bezstronność „Rz” i „Wprost”