SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Hajdarowicz zapowiada rewolucję w internecie

Grzegorz Hajdarowicz, właściciel "Przekroju" i "Sukcesu" zapowiada rewolucyjne zmiany w witrynach internetowych tych tytułów. - Postaramy się zrobić je jak najszybciej - podkreśla Hajdarowicz w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl

Internet ma być istotną częścią należącego do Hajdarowicza Wydawnictwa Przekrój. - Mam pomysł na duże zmiany w internecie. Na razie nie mogę zdradzić szczegółów, ale mogę zapewnić, że nie będą to zmiany kosmetyczne lecz raczej rewolucyjne - zapowiada Grzegorz Hajdarowicz.

Nowy właściciel tygodnika "Przekrój" chce także udowodnić, że na rynku liczą się nie tylko duże koncerny medialne, ale także mali wydawcy. - Wydawnictwo Przekrój ma dwa bardzo rozpoznawalne tytuły i po pewnej modyfikacji powinny one przyciągnąć nowych czytelników - mówi Hajdarowicz. Przyznaje, że jego wydawnictwo nie będzie walczyć o najwyższą sprzedaż kosztem jakości gazety. - Jeśli tak spojrzymy na biznes wydawniczy to zarówno "Przekrój" jak "Sukces" można postrzegać jako przyszłościowe media - dodaje właściciel tych tytułów.

Z założeń wydawcy wynika, że "Przekrój" w ciągu trzech lat ma przynajmniej podwoić swoją sprzedaż. Przypomnjimy, że sprzedaż ogółem tygodnika "Przekrój" w pierwszym półroczu 2009 roku wyniósł 45 467 egzemplarzy (dane ZKDP).


Robert Stępowski: Czemu zdecydował się Pan na "Przekrój"? 10 lat temu był to łakomy kąsek bo i pozycja tygodnika była zupełnie inna, a także sam rynek wyglądał inaczej, a dziś...?
hajdanowiczGrzegorz Hajdarowicz, właściciel Wydawnictwa "Przekrój": Dziś pomimo upływu 10 lat nadal na rynku potrzebny jest taki tygodnik o jakim myślałem wtedy. Tygodnik opinii dla inteligencji. W tym czasie świat ewoluował, ale myśląca klasa średnia jest w Polsce coraz większa, więc możliwości realizacji moich pomysłów też się zwiększyły.

Czy istnieje szansa, aby w dobie, gdy sprzedaż prasy spada, w tym tygodników opinii, "Przekrój" miał szanse podwoić swoją sprzedaż?
Mam nawet taką pewność, że stanie się to w ciągu najbliższych trzech lat. To jest program minimum. Tak jak już wspomniałem w Polsce jest coraz większa klasa średnia. Inteligencja, która oczekuje od mediów czegoś więcej. To najwyższy czas na gazety, które szanują i słuchają swojego czytelnika. Oferta rynkowa w Polsce jest dość uboga i przeważają tabloidy. My chcemy trafić do bardziej wymagającego czytelnika, który oczywiście kupuje też inne gazety. Naszym atutem są tytuły prasowe mocno osadzone w społeczeństwie. Nie tworzymy czegoś od podstaw, ale bazujemy na bardzo mocnych markach na rynku prasowym. To czytelnik, który kupuje gazety ale jako kolejny tytuł wybierze "Przekrój" i "Sukces".

Wszyscy zgodnie potwierdzają, że łatwiej pracować w grupie, gdy posiada się przynajmniej kilka tytułów, niż tylko dwa tak jak Pan. Wszyscy się mylą, a Panu się uda?
Właśnie taką opinię, że na rynku liczą się tylko wielkie koncerny zamierzam zweryfikować.
Wydawnictwo Przekrój ma dwa bardzo rozpoznawalne tytuły i po pewnej modyfikacji powinny one przyciągnąć nowych czytelników. Nie jesteśmy koncernem więc naszym wyznacznikiem nie będzie osiągnięcie sprzedaży rzędu miliona egzemplarzy kosztem jakości gazety. Jeśli tak spojrzymy na biznes wydawniczy to zarówno "Przekrój" jak "Sukces" można postrzegać jako przyszłościowe media.

Może za jakiś czas dowiemy się o kupnie kolejnego tytułu? Może "Wprost" to również silny brand, tak jak "Przekrój" i "Sukces", a może nawet najsilniejszy z nich.
Nie zaprzeczam. Może kiedyś się dowiemy. W biznesie przez lata nauczyłem się, że najbardziej prawdziwa jest maksyma - nigdy nie mów nigdy. Dziś 6 października takich planów nie mam. Ewentualne nowe tytuły musiałyby pasować do układanki, którą tworzymy poprzez "Przekrój" i "Sukces". Jeśli pyta pan o "Wprost" to dziś mogę powiedzieć, że "Wprost" do tej układanki na razie nie pasuje.

Nie obawia się Pan, że "Przekrój" trzeba doinwestować w znaczny sposób, choćby poprzez działania promocyjne? Może za rok podczas analizy kosztów i przychodów stwierdzi Pan, że to nie jest dobry biznes. I co wtedy?
Jeśli tak się stanie to oczywiście pomyślę co zrobić dalej. To, że trzeba zainwestować w promocję jest dla mnie oczywiste, ale równie oczywiste jest to, że trzeba to zrobić wtedy kiedy tygodnik osiągnie już pewien docelowy kształt. Nigdy nie prowadzi się przecież kampanii reklamowej produktu, który zostaje poddany modyfikacji.

Ma Pan już jakąś konkretną wizję tego tytułu? Można będzie porównywać go do jakiegoś tytułu już na świecie ukazującego się?
Mam nawet wizję całego wydawnictwa. Jeśli miałbym porównywać te tytuły do rynku światowego to powiedziałbym tak : "Przekrój" to tygodnik podobny do The New Yorker a "Sukces" powinien zbliżyć się do Vanity Fair. Oczywiście nie będą takie same, ale w pewnym sensie podobne. Jeśli spojrzy pan na te tytuły to widać, że mają one ogromną rzeszę czytelników zachowując bardzo wysoki poziom dziennikarstwa.

Czy do takich zmian, nie trzeba także przygotować i wyedukować czytelnika? Nie wszystko to co dobrze radzi sobie na świecie przyjmuje się w naszym kraju.
To będzie otwarte pismo, które będzie szanowało i pytało czytelnika. Nie będzie epatować sensacja, aktualnościami i polityką. Zamiast plotki będzie rzetelna informacja. Poza tym proszę zauważyć, że od wielu lat moja aktywność biznesowa jest skierowana w różnych kierunkach. Najczęściej są to projekty z branż w których nie jestem ekspertem. Raczej oceniam i analizuję możliwości rozwoju. W tym kontekście w dziennikarstwie paradoksalnie mam największe doświadczenie. W końcu kiedyś byłem dziennikarzem. Ale oczywiście analizy produktu na rynku mediów będą podobne jak w innych segmentach mojej działalności.

Po tych niewielkich zmianach w numerze, który aktualnie znajduje się w kioskach, można odnieść wrażenie, że dotychczasowy zespół redakcyjny będzie wykonywał codzienną, redakcyjną pracę, a znane nazwiska mają "robić sprzedaż" tak jest w istocie?
Zespół tygodnika "Przekrój" nie dzieli się na gwiazdy i resztę. Pomysł na redakcję jest prosty. Mają to być ludzie, którzy mają coś do powiedzenia. W tym numerze pojawiały się nazwiska osób, które mają krakowskie korzenie, ale to nie znaczy, że do "Przekroju" nie będą pisały osoby z innych miast Polski. To nie miasto jest wyznacznikiem, ale to co dziennikarz ma do powiedzenia czytelnikom.

Co z aktywnością w internecie? Witryny tytułów, które Pan posiada także się zmienią? W jaki sposób i kiedy?
Internet będzie bardzo istotną częścią składową wydawnictwa. Mam pomysł na duże zmiany w internecie. Postaramy się zrobić je jak najszybciej. Na razie nie mogę zdradzić szczegółów, ale mogę zapewnić, że nie będą to zmiany kosmetyczne lecz raczej rewolucyjne.

Dołącz do dyskusji: Hajdarowicz zapowiada rewolucję w internecie

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl