Hajdarowicz zapowiada rewolucję w internecie
Grzegorz Hajdarowicz, właściciel "Przekroju" i "Sukcesu" zapowiada rewolucyjne zmiany w witrynach internetowych tych tytułów. - Postaramy się zrobić je jak najszybciej - podkreśla Hajdarowicz w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl
Internet ma być istotną częścią należącego do Hajdarowicza Wydawnictwa Przekrój. - Mam pomysł na duże zmiany w internecie. Na razie nie mogę zdradzić szczegółów, ale mogę zapewnić, że nie będą to zmiany kosmetyczne lecz raczej rewolucyjne - zapowiada Grzegorz Hajdarowicz.
Nowy właściciel tygodnika "Przekrój" chce także udowodnić, że na rynku liczą się nie tylko duże koncerny medialne, ale także mali wydawcy. - Wydawnictwo Przekrój ma dwa bardzo rozpoznawalne tytuły i po pewnej modyfikacji powinny one przyciągnąć nowych czytelników - mówi Hajdarowicz. Przyznaje, że jego wydawnictwo nie będzie walczyć o najwyższą sprzedaż kosztem jakości gazety. - Jeśli tak spojrzymy na biznes wydawniczy to zarówno "Przekrój" jak "Sukces" można postrzegać jako przyszłościowe media - dodaje właściciel tych tytułów.
Z założeń wydawcy wynika, że "Przekrój" w ciągu trzech lat ma przynajmniej podwoić swoją sprzedaż. Przypomnjimy, że sprzedaż ogółem tygodnika "Przekrój" w pierwszym półroczu 2009 roku wyniósł 45 467 egzemplarzy (dane ZKDP).
Robert Stępowski: Czemu zdecydował się Pan na
"Przekrój"? 10 lat temu był to łakomy kąsek bo i pozycja tygodnika
była zupełnie inna, a także sam rynek wyglądał inaczej, a
dziś...?
Grzegorz Hajdarowicz,
właściciel Wydawnictwa "Przekrój": Dziś pomimo upływu 10
lat nadal na rynku potrzebny jest taki tygodnik o jakim myślałem
wtedy. Tygodnik opinii dla inteligencji. W tym czasie świat
ewoluował, ale myśląca klasa średnia jest w Polsce coraz większa,
więc możliwości realizacji moich pomysłów też się zwiększyły.
Czy istnieje szansa, aby w dobie, gdy sprzedaż prasy
spada, w tym tygodników opinii, "Przekrój" miał szanse podwoić
swoją sprzedaż?
Mam nawet taką pewność, że stanie się
to w ciągu najbliższych trzech lat. To jest program minimum. Tak
jak już wspomniałem w Polsce jest coraz większa klasa średnia.
Inteligencja, która oczekuje od mediów czegoś więcej. To najwyższy
czas na gazety, które szanują i słuchają swojego czytelnika. Oferta
rynkowa w Polsce jest dość uboga i przeważają tabloidy. My chcemy
trafić do bardziej wymagającego czytelnika, który oczywiście kupuje
też inne gazety. Naszym atutem są tytuły prasowe mocno osadzone w
społeczeństwie. Nie tworzymy czegoś od podstaw, ale bazujemy na
bardzo mocnych markach na rynku prasowym. To czytelnik, który
kupuje gazety ale jako kolejny tytuł wybierze "Przekrój" i
"Sukces".
Wszyscy zgodnie potwierdzają, że łatwiej pracować w
grupie, gdy posiada się przynajmniej kilka tytułów, niż tylko dwa
tak jak Pan. Wszyscy się mylą, a Panu się
uda?
Właśnie taką opinię, że na rynku liczą się tylko
wielkie koncerny zamierzam zweryfikować.
Wydawnictwo Przekrój ma dwa bardzo rozpoznawalne tytuły i po pewnej
modyfikacji powinny one przyciągnąć nowych czytelników. Nie
jesteśmy koncernem więc naszym wyznacznikiem nie będzie osiągnięcie
sprzedaży rzędu miliona egzemplarzy kosztem jakości gazety. Jeśli
tak spojrzymy na biznes wydawniczy to zarówno "Przekrój" jak
"Sukces" można postrzegać jako przyszłościowe media.
Może za jakiś czas dowiemy się o kupnie kolejnego
tytułu? Może "Wprost" to również silny brand, tak jak "Przekrój" i
"Sukces", a może nawet najsilniejszy z nich.
Nie
zaprzeczam. Może kiedyś się dowiemy. W biznesie przez lata
nauczyłem się, że najbardziej prawdziwa jest maksyma - nigdy nie
mów nigdy. Dziś 6 października takich planów nie mam. Ewentualne
nowe tytuły musiałyby pasować do układanki, którą tworzymy poprzez
"Przekrój" i "Sukces". Jeśli pyta pan o "Wprost" to dziś mogę
powiedzieć, że "Wprost" do tej układanki na razie nie pasuje.
Nie obawia się Pan, że "Przekrój" trzeba doinwestować w
znaczny sposób, choćby poprzez działania promocyjne? Może za rok
podczas analizy kosztów i przychodów stwierdzi Pan, że to nie jest
dobry biznes. I co wtedy?
Jeśli tak się stanie to
oczywiście pomyślę co zrobić dalej. To, że trzeba zainwestować w
promocję jest dla mnie oczywiste, ale równie oczywiste jest to, że
trzeba to zrobić wtedy kiedy tygodnik osiągnie już pewien docelowy
kształt. Nigdy nie prowadzi się przecież kampanii reklamowej
produktu, który zostaje poddany modyfikacji.
Ma Pan już jakąś konkretną wizję tego tytułu? Można
będzie porównywać go do jakiegoś tytułu już na świecie ukazującego
się?
Mam nawet wizję całego wydawnictwa. Jeśli
miałbym porównywać te tytuły do rynku światowego to powiedziałbym
tak : "Przekrój" to tygodnik podobny do The New Yorker a "Sukces"
powinien zbliżyć się do Vanity Fair. Oczywiście nie będą takie
same, ale w pewnym sensie podobne. Jeśli spojrzy pan na te tytuły
to widać, że mają one ogromną rzeszę czytelników zachowując bardzo
wysoki poziom dziennikarstwa.
Czy do takich zmian, nie trzeba także przygotować i
wyedukować czytelnika? Nie wszystko to co dobrze radzi sobie na
świecie przyjmuje się w naszym kraju.
To będzie
otwarte pismo, które będzie szanowało i pytało czytelnika. Nie
będzie epatować sensacja, aktualnościami i polityką. Zamiast plotki
będzie rzetelna informacja. Poza tym proszę zauważyć, że od wielu
lat moja aktywność biznesowa jest skierowana w różnych kierunkach.
Najczęściej są to projekty z branż w których nie jestem ekspertem.
Raczej oceniam i analizuję możliwości rozwoju. W tym kontekście w
dziennikarstwie paradoksalnie mam największe doświadczenie. W końcu
kiedyś byłem dziennikarzem. Ale oczywiście analizy produktu na
rynku mediów będą podobne jak w innych segmentach mojej
działalności.
Po tych niewielkich zmianach w numerze, który aktualnie
znajduje się w kioskach, można odnieść wrażenie, że dotychczasowy
zespół redakcyjny będzie wykonywał codzienną, redakcyjną pracę, a
znane nazwiska mają "robić sprzedaż" tak jest w
istocie?
Zespół tygodnika "Przekrój" nie dzieli się na gwiazdy i resztę.
Pomysł na redakcję jest prosty. Mają to być ludzie, którzy mają coś
do powiedzenia. W tym numerze pojawiały się nazwiska osób, które
mają krakowskie korzenie, ale to nie znaczy, że do "Przekroju" nie
będą pisały osoby z innych miast Polski. To nie miasto jest
wyznacznikiem, ale to co dziennikarz ma do powiedzenia
czytelnikom.
Co z aktywnością w internecie? Witryny tytułów, które
Pan posiada także się zmienią? W jaki sposób i
kiedy?
Internet będzie bardzo istotną częścią
składową wydawnictwa. Mam pomysł na duże zmiany w internecie.
Postaramy się zrobić je jak najszybciej. Na razie nie mogę zdradzić
szczegółów, ale mogę zapewnić, że nie będą to zmiany kosmetyczne
lecz raczej rewolucyjne.
Dołącz do dyskusji: Hajdarowicz zapowiada rewolucję w internecie