Koniec gry fair play na rynku herbaty
Nawet herbaciane potęgi starają się naśladować liderów rynku w poszczególnych gatunkach herbat
Nie przebierają w środkach, posuwając się do wypuszczania na rynek łudząco podobnych opakowań. Gra idzie o duże pieniądze, więc już dawno przestały obowiązywać reguły fair play.
Zasada fair play przestała obowiązywać już nawet na szanującym do niedawna reguły czystej gry rynku herbaty. Podobnie jak wśród producentów margaryn, pasztetów czy pasty do butów rozgorzała wśród producentów herbat walka o rynek i każdego klienta, nawet za cenę utraty tożsamości. Tuzy branży herbacianej pozazdrościły liderowi na rynku herbaty czerwonej - firmie Bio-Active 80-procentowego udziału w rynku tej herbaty i przeszły do kontrofensywy, nie zawsze zgodnej z zasadami uczciwej konkurencji. Rynek herbaty czerwonej to miesięcznie wartość 1,5 miliona złotych. Jest więc o co walczyć.
Skala zjawiska odrywania kawałka tortu dla siebie przybierała różne formy. Czasem było to powielanie oryginalnej komunikacji face to face firmy BIO-ACTIVE poprzez naśladowanie formy i treści ulotek, innym razem upodabnianie się do jej loga lub powielanie charakterystycznego wykrojnika oraz oryginalnego w komunikacji wzornictwa lub kolorystyki. Obecnie firma ZAS-POL w swojej "autorskiej" wersji naśladującej lidera rynku, herbatę ekspresową Pu-Erh cytrynową pod logo BIO-ACTIVE posunęła się tak daleko, że nawet OBOP w swych badaniach porównawczych przyznał, że aż 93% ankietowanych odnajduje w opakowaniach obu firm wiele podobieństw, a kilkadziesiąt procent uznałoby nowy produkt za kontynuację serii BIO-ACTIVE i dlatego zakupiłoby go.
Dołącz do dyskusji: Koniec gry fair play na rynku herbaty