SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Korespondent „Faktów” TVN Andrzej Zaucha zatrzymany na kilka godzin przez milicję w Mińsku

W czwartek po południu korespondent „Faktów” TVN Andrzej Zaucha i współpracujący z nim operator, tak samo jak kilkudziesięciu innych dziennikarzy, zostali zatrzymani w centrum Mińska. Po około trzech godzinach ich zwolniono. W sumie podczas protestu w białoruskiej stolicy zatrzymano ponad 180 osób – informuje centrum praw człowieka Wiasna.

Andrzej Zaucha, korespondent „Faktów” TVN w Moskwie, od kilku tygodni przebywa na Białorusi, skąd relacjonuje protesty po wyborach prezydenckich wygranych przez Aleksandra Łukasznkę (zdaniem większości obserwatorów ich wyniki zostały zafałszowane).

W czwartek po południu Zaucha i współpracujący z nim białoruski operator zostali zatrzymani na placu Niepodległości w centrum Mińska, gdzie relacjonowali manifestację. - Nagle pojawiła się milicja w pełnym rynsztunku i otoczyła cały plac. Do mnie i do mojego operatora podeszli tajniacy w cywilnych ubraniach - opisał dziennikarz w „Faktach po Faktach”.

Zatrzymano kilkudziesięciu dziennikarzy

- Powiedzieli „milicja”, nie pokazali żadnych dokumentów i kazali nam pójść ze sobą. Poszliśmy z nimi, wsadzili nas do busa, gdzie czekaliśmy jakieś 20 minut - relacjonował Andrzej Zaucha. Zaznaczył, że do busa wsadzono też innych dziennikarzy, zarówno z białoruskich mediów jak też zagranicznych (m.in. BBC, Associated Press i Agencji Reuters). Wszystkim kazano wyłączyć telefony komórkowe.

Dziennikarzy przewieziono na komisariat milicji, gdzie spisano ich dane z dokumentów tożsamości. Potem naczelnik komisariatu zapowiedział, że trzeba jeszcze sprawdzić, czy nie popełnili wcześniej na Białorusi jakichś przestępstw czy wykroczeń. Po mniej więcej 2,5 godzinie od zatrzymania zaprowadzono dziennikarzy do wyjścia.

- Powiedział, żebyśmy sobie poszli. Po prostu. Mówię: „Sekundkę, ale jakiś dokument, że przeszkadzaliście nam w pracy, że uniemożliwiliście nam pracę, że zostaliśmy zatrzymani”. W końcu stanęło na tym, że żadnego dokumentu nie dostaliśmy i mamy sobie pójść - stwierdził Andrzej Zaucha. Zaznaczył, że wobec zatrzymanych nie stosowano przemocy. - Po prostu uniemożliwiono nam nagranie tego, co działo się na Placu Niepodległości - zaznaczył.

Współpracujący z Zauchą operator został wypuszczony nieco później, przed godz. 22.

Białoruskie władze: to rutynowa kontrola

Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz poinformował w rozmowie z TVN24, że polskie służby konsularne natychmiast po uzyskaniu informacji o zatrzymaniu Andrzeja Zauchy spytały o to białoruskie MSZ.

- Usłyszeliśmy, że jest to rutynowa kontrola, sprawdzenie akredytacji wśród dziennikarzy zagranicznych. Dostaliśmy zapewnienie, że na wypadek, kiedy okazałoby się, że dokumenty wszystkie są w porządku, że odpowiednie akredytacje są udzielone, te osoby zostaną zwolnione - opisał.

Jednocześnie polski konsul na Białorusi starał się ustalić, dokąd przewieziono zatrzymanych dziennikarzy, i udało mu się nawiązać kontakt z Andrzejem Zauchą.

- Cieszymy się, że całość tej operacji okazała się sukcesem, że pan redaktor Zaucha jest już wolny, może realizować swoje działania - zaznaczył Marcin Przydacz.

Sfałszowanie wyborów prezydenckich

Centrum Wiasna cały czas aktualizuje ogólną liczbę zatrzymanych w Mińsku – jest ich już ponad 180. Wśród nich było prawdopodobnie ok. 30 dziennikarzy. Zatrzymywano ich w dwóch miejscach – pod Czerwonym Kościołem i na Placu Wolności przed katedrą prawosławną.

Milicja poinformowała dziennikarzy, że zostaną zabrani na komisariat w celu kontroli dokumentów. Poproszono ich o wyłączenie telefonów. Po zatrzymaniach MSW twierdziło, że dziennikarze formalnie nie zostali zatrzymani, a milicja zamierza sprawdzić ich dokumenty i wypuścić tych, którzy mają akredytacje MSZ.

Redakcja Biełsatu poinformowała PAP o zatrzymaniu piątki swoich współpracowników. Są to: reporterka Kaciaryna Andrejewa, operator Maks Kalitousk i fotoreporter Alaksandr Wasiukowicz oraz Nasta Reznikawa i Siarhiej Kawalou – podał rozmówca PAP w redakcji Biełsatu. Reznikawa i Kawalou zostali już wypuszczeni.

Wśród zatrzymanych reporterów są pracownicy białoruskich redakcji mediów niezależnych – m.in. BiełaPAN, TUT.by, Naszej Niwy, Radia Swaboda, ale także wielu mediów zagranicznych, w tym BBC, rosyjskiego Sputnika, Komsomolskiej Prawdy i innych. Centrum Wiasna i niezależne Białoruskie Stowarzyszenie Dziennikarzy informują, że dziennikarze są stopniowo wypuszczani. Niektórzy z nich mówią, że musieli wykasować zdjęcia z aparatów fotograficznych.

Szwedzki dziennik "Dagens Nyheter" podał w czwartek, że wśród zatrzymanych dziennikarzy jest fotoreporter tej gazety Paul Hansen, laureat World Press Photo 2013. W październiku 2016 roku został on postrzelony w Iraku podczas wykonywania zdjęć. "Dziennikarstwo nie jest przestępstwem" - skomentował zatrzymanie dziennikarza redaktor naczelny "Dagens Nyheter" Peter Wolodarski.

Od 9 sierpnia Białorusini protestują przeciwko sfałszowaniu wyborów prezydenckich, które według oficjalnych wyników wygrał urzędujący szef państwa Alaksandr Łukaszenka.

Dołącz do dyskusji: Korespondent „Faktów” TVN Andrzej Zaucha zatrzymany na kilka godzin przez milicję w Mińsku

5 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
michu
Moze pomylili go z tym piosenkarzem?
0 0
odpowiedź
User
lewacki zachód łapy precz od Białorusi
Białoruś wolna od lewackiego zachodu !
0 0
odpowiedź
User
Wojtek 1 23 45
Moze pomylili go z tym piosenkarzem?


O, nie z "tym", ale z artystą w pełnym tego słowa znaczeniu. Andrzej Zaucha ma wspaniałą i bogatą twórczość. Głos operowy. Szkoda, że rozgłośnie nadają tylko kilka ogranych piosenek.
0 0
odpowiedź