Marcin Meller
Z redaktorem naczelnym Playboya rozmawia Marcin Szumichora
Marcin Szumichora: Od czerwca jest Pan redaktorem naczelnym polskiej edycji "Playboya". Czy jest Pan zadowolony z tych sześciu miesięcy?
Marcin Meller: Nawet bardzo, zwłaszcza, gdy właśnie wziąłem do ręki styczniowy numer Playboya. Bardzo bałem się odpowiedzialności, zarządzania, a po pół roku mogę stwierdzić, że chyba jakoś idzie. A ja mam ciągłą adrenalinę, której wcześniej mi brakowało.
Co Panu udało się w tym czasie zmienić w "Playboyu"?
Wydaje mi się, że jest więcej i ciekawiej do czytania. Teksty nie są letnie. Pojawili się interesujący autorzy (choćby Tomasz Lis, Szymon Majewski, Andrzej Mleczko, Rafał Ziemkiewicz. Autorzy wywiadów Łukasz Klinke i Piotr Szygalski coraz szerzej rozpościerają skrzydła). Zmieniła się - za sprawą nowego dyrektora artystycznego Tomasza "Waciaka" Wójcika szata graficzna - jestem pewien, że na lepsze.
Grudniowy numer "Playboya" to pierwsze większe zmiany w tym magazynie od dłuższego czasu. Czy planowane są następne?
Od stycznia pojawia się Lista Przebojów dla Playboyów - oryginalna formuła pokazywania interesujących zjawisk pop-kulturowych i społecznych - mieszamy wszystko ze wszystkim. Np. w podsumowaniu roku 2003 na pierwszym miejscu znalazła się Magda Mołek, tuż za nią samochód Mini, a na trzecim miejscy kuking czyli moda na wspólne gotowanie. Taka zabawa odbywać będzie się co miesiąc. Zapraszamy do niej czytelników.
W jakim kierunku będzie zmierzał "Playboy"?
- W stronę nowoczesnego frywolnego magazyny pop-kulturalnego dla mężczyzn, do którego bez bólu mogą zaglądać też kobiety.
Co ma wyróżniać "Playboya" od konkurencyjnych magazynów?
Poziom zdjęć i tekstów. Estetyka wyglądu.
Kilka dni temu na polskim rynku zadebiutował "Men's Health". Jak ocenia Pan ten miesięcznik i czy jest to duże zagrożenie dla "Playboya"?
Oceniam dobrze jako rodzaj poradnika zdrowotno-fitnessowego. Jeśli mówimy o zagrożeniu to raczej w kontekście reklamowym, a nie zawartości.
Zmieniając temat. Sporo części Polaków jest Pan znany z programu "Agent". Jak wspomina Pan przygodę z tym programem i czy może planowana jest czwarta edycja programu?
Wspominam świetnie. Chociaż sama realizacja to była potworna harówa, jednak oglądanie zmontowanego materiału z kieliszkiem wina w ręku to była czysta przyjemność. A i z realizacją mam wiele sentymentalnych bądź komicznych wspomnień. Nic nie wiem o planach czwartej edycji.
Czy w najbliższym czasie poprowadzi Pan jakiś nowy program telewizyjny?
- Nie. Miałem propozycję, ale nie podobała mi się formuła programu. Po Agencie, którego uwielbiam, trudno mi dogodzić;-)
Wracając do "Playboya". Ile osób pracuje nad każdym wydaniem?
W redakcji 14 (nie liczę wydawcy, produkcji, reklamy, marketingu, etc.)
Jak wyglądają prace nad nowym numerem "Playboya"?
Mamy złożoną większość numeru lutowego. W połowie stycznia, w ostatniej chwili, by zyskać na aktualności, będziemy szykować lutową Listę Przebojów. Jeszcze przed świętami chcemy zaplanować zręby numeru marcowego.
Jakie są Pana plany na najbliższe tygodnie?
- Świąteczny odpoczynek, a po Sylwestrze wkomponowanie w zespół nowego fotoedytora i grafika.
Dołącz do dyskusji: