Monika Luft wydaje książkę
Była prezenterka TVP 1 w najnowszej książce opisuje m.in. kulisy działania telewizji publicznej
Na dziewiątego marca zapowiadana jest premiera debiutanckiej powieści Moniki Luft, byłej dziennikarki TVP 1. W książce "Śmiech iguany" poznamy m.in. kulisy działania telewizji publicznej Roberta Kwiatkowskiego.
- W Śmiechu iguany Monika Luft ze swadą i inteligencją opisuje realia gmachu, który "Wprost" z lubością nazywa "Telewizją Białoruską, oddziałem w Warszawie". Zabawne są nazwiska, pseudonimy, "rysy" psychologiczne oraz specyficzne upodobania postaci. Trudno nie zgodzić się z tak trafnym opisem, który jednak może zostać odebrany jako lekko rozrachunkowy. Ja osobiście nie mam wrażenia rozliczenia za każdą cenę z mrokami przeszłości. Sylwetki bohaterów są wyraźne, a bohaterki, Agaty Pless, trudno nie polubić. Jej związek z Andrzejem jest bardzo ludzko, zwyczajnie, realnie wahliwy. Akcja toczy się wartko, a realia meksykańskie są soczyste, barwne, opisane z widocznym zrozumieniem i jasnością prawdy - recenzuje książkę Marcin Olkowicz.
Bohaterowie książki "Śmiech iguany" są, jak opisuje autorka, telewizyjni "egoiści" - ludzie, rozpieszczani przez los, którzy po raz pierwszy w życiu poddani są próbie. Przekonują się, że za błędy trzeba płacić.
- Agata Pless, dziennikarka telewizyjna, traci pracę. Wkrótce to samo spotyka bliskiego jej sercu mężczyznę, Andrzeja Strzemińskiego. Piętrzące się trudności i liczne rozczarowania sprawiają, że przyszłość ich związku staje pod znakiem zapytania. Aby się oderwać od codziennych kłopotów, wyjeżdżają do Hiszpanii. Nieoczekiwanie poznają ludzi, którzy proponują im wypad do Meksyku: romantyczne wakacje w zamian za "drobną" przysługę. Przygoda życia wkrótce zmienia się w koszmar. Agata i Andrzej w nieprzyjaznym otoczeniu próbują ocalić wolność, godność i… miłość.
Śmiech iguany to historia upadku, a także opowieść o kobiecie i mężczyźnie, którzy odkrywają, że są sobie naprawdę potrzebni, że potrafią wspierać się w trudnych chwilach, choć przedtem myśleli, że łączy ich tylko beztroskie "bycie razem". Agata Pless bywa zagubiona, niepewna, popełnia błędy. Ale jednocześnie jest silna - silniejsza od otaczających ją mężczyzn - i potrafi walczyć o to, co jest jej bliskie" - tak Wydawnictwo ARTE opisuje książkę.
A skąd zrobił się pomysł na napisanie powieści "Śmiech iguany"?
- Wbrew pozorom, odpowiedź wcale nie jest łatwa. To nie było nagłe olśnienie. Do decyzji, żeby usiąść przed komputerem i pokusić się o opowiedzenie historii, dojrzewałam stopniowo - mówi Monika Luft.
- Kiedy wiedziałam już, jakich bohaterów chcę powołać do życia, wciąż byłam pełna obaw: czy poradzę sobie z konstrukcją, czy uda mi się ułożyć wartką, wciągającą akcję, czy ktoś to potem będzie chciał przeczytać. I oczywiście, ciągle brakowało mi czasu! Wiedziałam jednak, że tylko pisanie przyniesie mi satysfakcję, o jaką mi chodziło. Praca w telewizji zakłada bowiem ulotność: jej efekt trwa aż do napisów końcowych programu i ani sekundy dłużej.
Dlaczego powieść, a nie wspomnienia? Nie jestem jeszcze w wieku, w którym człowiek odczuwa potrzebę opisania swego życia. Myślę, że wiele jeszcze przede mną. Nie chcę zamykać żadnego rozdziału.
Ale już pisząc te słowa zdaję sobie sprawę z tego, że jednak jakiś rozdział zamykam i że Śmiech iguany jest swoistym podsumowaniem moich doświadczeń telewizyjnych, choć telewizja to tylko jeden z wątków książki. Niech więc będzie: jest to podsumowanie, które było mi potrzebne do tego, żeby rozpocząć w życiu nowy etap.
Nie ukrywam, że przywiązałam się do moich bohaterów i ich losy są mi bliskie. Zwłaszcza Agata Pless ma wiele ze mnie, choć na pewno nie jest mną. Kiedy zaczynałam pisać, nie wiedziałam, jak książka się skończy: dobrze, czy źle. Miałam nadzieję, że ta historia sama mnie poprowadzi. I trochę tak się stało. Im więcej trudności musieli pokonywać bohaterowie, tym jaśniejsze było dla mnie, że muszę ich z tego wyciągnąć.
Śmiechowi iguany poświęciłam rok. Zdarzało mi się pisać przez cały dzień do późnej nocy. Czasem jednak przerywałam pisanie na wiele dni - wtedy, gdy nie byłam pewna, co dalej i jak "ugryźć" kolejną scenę. Inspiracją stawała się dla mnie rozmowa ze znajomymi, czasem artykuł w gazecie. Aż wreszcie postawiłam ostatnią kropkę. W końcu ani ostatnia, ani pierwsza kropka nie ostała się na swoim miejscu. Kiedy miałam już całość, zaczęłam ją przerabiać. Powoli odkrywałam karty: kolejne wersje trafiały do rąk zaprzyjaźnionych osób, a ja uważnie wysłuchiwałam ich opinii. Nie da się jednak poprawiać książki w nieskończoność, choć może dopiero wtedy byłaby doskonała. Nadszedł czas pożegnania się z tekstem, który do tej pory był tylko mój.
Dziś należy do każdego, kto zechce do niego zajrzeć - opowiada Monika Luft.
Monika Luft dziennikarka telewizyjna, przez osiem lat (1994-2002) związana z Telewizją Polską, gdzie prowadziła programy na żywo i była autorką wywiadów z gwiazdami światowej kultury i show biznesu. Późnej na krótko trafiła do jednej z prywatnych stacji tv. Jeszcze w czasie studiów na iberystyce współpracowała z Telewizją Hiszpańską (TVE). Spędziła też pół roku w Meksyku.
Dziś wspomaga swoją wiedzą medialną firmy z branży public relations oraz uczestniczy w projektach charytatywnych i kampaniach społecznych, m.in. pomaga amerykańskiej organizacji walczącej o prawa zwierząt PETA. Śmiech iguany jest jej debiutem powieściowym.
Dołącz do dyskusji: Monika Luft wydaje książkę