Paweł Fąfara
Rozmowa z Pawłem Fąfarą, redaktorem naczelnym dziennika "Polska", o kulisach debiutu, kontrowersjach dotyczących layoutu i przyszłości nowego ogólnopolskiego dziennika.
Robert Patoleta: - Jak Pan sądzi, dlaczego tak wiele osób krytykuje wygląd gazety począwszy od logo, kończąc na druku?
Paweł Fąfara: Jak zawsze przy każdym starcie
niektóre osoby krytykują, a inne chwalą. Część osób przez pierwsze
dni musiała oswoić się z gazetą i przyzwyczaić do niej. Teraz
dzwonią i mówią, że gazeta im się coraz bardziej podoba, jest
bardzo czytelna, przejrzysta. Z dnia na dzień opinie są coraz
lepsze. Nasz layout został zrobiony przez światowej sławy
brytyjskiego designera Neville'a Brody'ego i jego współpracownika,
a obecnie naszego dyrektora artystycznego Matta Browna.
Wykorzystali oni najnowsze wzory i tendencje. To podobne zjawisko,
jak przy zmianie wyglądu "Timesa" czy "Guardiana", w których Brody
również miał swój udział. Wszyscy potrzebowali trochę czasu, żeby
się oswoić.
- A czym kierowano się tworząc taki layout?
Chcemy być krok przed przez pozostałymi gazetami na rynku. Łączymy elementy klasyczne z elementami nowoczesnego świata. "Guardian", jedna z najbardziej prestiżowych i tradycyjnych gazet na świecie, zrobił layout bardzo nowoczesny. Wykorzystał mnóstwo elementów kojarzących się ze światem telewizji i internetu. Taki layout doskonale się sprawdza w naszej epoce.
- Dlaczego wybrano nazwę "Polska" zarezerwowaną dla instytucji i organów państwowych?
Marka "Polska" najlepiej oddaje ducha naszej gazety i to, na czym jesteśmy skoncentrowani. Staramy się przede wszystkim patrzeć na to co się dzieje w Polsce. Także wydarzenia światowe czy gospodarcze oceniamy przez pryzmat znaczenia dla Polski. Jest to nazwa zbieżna z duchem gazety, sposobem jej przygotowywania. Nie bez znaczenia jest fakt, że marka "Polska" najlepiej łączy nasze wszystkie tytuły regionalne.
- Docieracie przede wszystkim do mieszkańców regionów spoza głównych ośrodków miejskich. Nie rozumiem więc, jaki cel ma współpraca z "The Times". "Polska" ma być tytułem regionalnym czy kosmopolitycznym?
Marką "Polska. The Times", chcemy konkurować zarówno w miastach, jak i w regionach. Ta marka dobrze gra. Współpraca z "The Times" jest gwarancją jakości. Jesteśmy dumni z tego, że możemy korzystać z tekstów i doświadczeń gazety będącej najbardziej prestiżowym tytułem w Europie, która ma pomysł na to, jak umiejętnie łączyć tradycję z elementami nowoczesności. Eksponujemy fakt naszej współpracy, bo wiemy, że stanowi wartość dla naszych czytelników.
- Porównując pierwszy numer z ostatnimi jest duża różnica na plus. Bierzecie pod uwagę napływające opinie?
Teraz mogę już ujawnić, że planowaliśmy start kilka tygodni później. Jednak w momencie, kiedy został ogłoszony termin wyborów parlamentarnych, uznaliśmy, że chcemy być na rynku przed wyborami, bo to jest czas zwiększonego zainteresowania prasą. Wiedzieliśmy też, jaka będzie tego cena. Nie byliśmy gotowi ze wszystkim, z czym chcieliśmy być gotowi na start. Pewne elementy dogrywane są w biegu. Ale już wiemy, że było warto.
- Jaka docelowo będzie gazeta? Co jeszcze planujecie?
Plany mamy bardzo rozbudowane, ale ujawnić mogę tylko niektóre
elementy. Będziemy poprawiać jakość druku, co do którego było wiele
uwag. Wkrótce pojawi się nowy dodatek w sobotę.
Będę pozyskiwał do współpracy kolejnych uznanych autorów, choć już
dziś mamy się kim chwalić - naszymi stałymi felietonistami są Kamil
Durczok, Tomasz Lis, Igor Zalewski. Anita Werner wraz z moim
zastępcą Pawłem Siennickim przygotowują dla nas cykl wywiadów,
publikujemy felietony Jeremy'ego Clarksona. Mógłbym wymieniać
nazwiska długo, bo przez pierwsze dwa tygodnie pojawiły się
napisane specjalnie dla nas teksty największych nazwisk polskich i
światowych. Tak jak zapowiadaliśmy, będziemy gazetą totalną na
każdym poziomie - ogólnopolskim, regionalnym i lokalnym, popularnym
i opiniotwórczym.
Czeka nas jeszcze wiele pracy redakcyjnej, zgrywania się zespołu,
ale już dziś mam absolutne przekonanie, że nasza gazeta w wielu
elementach jest lepsza i ciekawsza niż "Gazeta Wyborcza" czy
"Rzeczpospolita". Niektórzy już nawet ruszyli naszym tropem.
"Rzeczpospolita" po tygodniu od naszego wejścia na rynek w swoim
sobotnim wydaniu umieściła pod winietą logo "New York Timesa", to
praktycznie takie samo rozwiązanie jak u nas z "The Times". Również
pod winietą tej gazety pojawiła się mocna, kolorowa belka
promocyjna, którą my stosujemy od pierwszego numeru.
- Nie dajecie już tematów o sterydach tak, jak to było na początku, tylko bardziej polityczne.
Nasza gazeta nie chce iść obok życia. Kiedy okazało się, że zainteresowanie wyborami jest ogromne, największe od 1989 r., zaczęliśmy dawać własne sondaże na czołówkach. Stąd też nasz 12-stronicowy codzienny dodatek "Polska Wyborcza", który bardzo się podobał i zyskał świetne recenzje. Ale już w momencie ciszy wyborczej wróciliśmy do tematów społecznych, opisaliśmy cytowaną w wielu mediach sprawę wykorzystywania przez dzieci w szkołach telefonów komórkowych do gnębienia kolegów. Dziś wybory, polityka są jeszcze w centrum uwagi. Głosujący chcą wiedzieć jaki będzie rząd, co ten rząd będzie miał do zaoferowania. Z czasem zainteresowanie polityką i politykami osłabnie. Wówczas mocniej wrócą tematy edukacyjne, zdrowotne i społeczne.
- Jak sprzedają się pierwsze numery?
Nie mamy jeszcze pełnych danych, ale z pierwszych informacji wynika, że w poszczególnych regionach mamy od kilku do kilkudziesięciu procent wzrostu. Sprzedaż w Warszawie i w nowych regionach też jest przyzwoita. Nie mamy jeszcze danych z poprzedniej soboty&
- Wtedy wraz z gazetą została wydana płyta zespołu Zakopower. Czy to rzeczywiście był taki "power", że sprzedaż poszła znacznie w górę?
Idealnie byłoby, gdyby gazeta sprzedawałaby się tylko dzięki temu co my - dziennikarze, wytworzymy. Ale nie możemy abstrahować od rzeczywistości w jakiej żyjemy. "Gazeta Wyborcza" w bardzo niewielkim stopniu zmieniła się od wejścia na rynek konkurenta w postaci "Dziennika", ale pokonała go działaniami marketingowymi, promocją, dodatkami. Dodatki wydają wszystkie dzienniki, trudno żebyśmy tego nie robili my. Nie chcemy przegrywać z innymi na tym polu, dlatego będą ukazywać się u nas kolejne płatne i bezpłatne płyty, książki i inne niespodzianki.
- Czy takie akcje byłyby również stosowane, gdyby sprzedaż zaczęła gwałtownie spadać?
Nie ma takiej możliwości, żeby sprzedaż zaczęła nagle spadać.
Raczej rosnąć, co już się dzieje, bo szacunkowa sprzedaż w drugim
tygodniu jest wyższa niż w pierwszym. Kampania promocyjna rozłożona
jest równomiernie w czasie i nie zakładała zmasowanego ataku przy
starcie. Budowanie marki i lojalności będzie rozłożone w czasie.
Ważniejsze jest jaką pozycję ma gazeta po roku, dwóch, a nie przy
starcie.
Z redakcyjnego punktu widzenia najważniejsze jest, że "Polska" już
po kilku dniach jest dobrze oceniana w mediach, zbiera coraz więcej
świetnych recenzji, jest cytowana. Zadowoleni są czytelnicy. I to
jest dla nas najlepsza recenzja. Nasz cel jest prosty - robić
najciekawszą, najlepszą gazetę na rynku, która sprzedaje średnio
choćby i jeden egzemplarz więcej niż "Gazeta Wyborcza". To jest dla
nas wyznacznik na najbliższe lata.
Rozmawiał Robert Patoleta
Dołącz do dyskusji: Paweł Fąfara