SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

PiS: o. Rydzyk powinien poddać się lustracji

- Ojciec Tadeusz Rydzyk też powinien poddać się lustracji - powiedział w Radiu ZET poseł PiS Arkadiusz Mularczyk, współautor obowiązującej ustawy lustracyjnej. .

Jak tłumaczył w radiu ZET poseł Mularczyk, nowe prawo dotyczy jawności we wszystkich mediach prywatnych, a więc również w Radiu Maryja.

Poseł PiS stwierdził także, że media, których dziennikarze nie poddadzą się lustracji powinny tracić koncesję. - Media jako czwarta władza, jako podmioty kreujące bardzo często politykę, włączające się bezpośrednio w politykę, powinny być również transparentne. Nie może być tak, że dziennikarze grzebią w życiorysach polityków, parlamentarzystów, a sami tak naprawdę mówią – nas nie wolno badać, naszej przeszłości, jakie sankcje. Otóż rzeczywiście w sytuacji mediów prywatnych ustawodawca dał narzędzia ku temu ażeby te media prywatne mogły pokazać tak, jesteśmy transparentne, my realizujemy ustawę - mówił Mularczyk. Zgodnie z nową ustawą, oświadczenia lustracyjne muszą składać osoby urodzone przed 1 sierpnia 1972 r., które pełnią funkcje publiczne w rozumieniu ustawy (w tym także i osoby, które złożyły oświadczenia lustracyjne na mocy ustawy z 1997 r. i zostały np. ostatecznie oczyszczone przez sąd).

Będą one miały na złożenie oświadczenia miesiąc - licząc od powiadomienia przez organ powołujący lub pracodawcę o takim obowiązku. Osobie, która nie złoży oświadczenia, grozi utrata pełnionej funkcji (ustawa tego nie precyzuje). Ustawa nie wprowadza też sankcji dla pracodawcy za niepowiadomienie o tym obowiązku. Oświadczenia będą publikowane przez IPN, który ma czas do 15 czerwca na uruchomienie takiego rejestru w internecie.

Funkcje publiczne podległe lustracji ustawa dzieli na dwie grupy. W pierwszej grupie - której teczki są z mocy prawa jawne dla wszystkich obywateli - są prezydent, parlamentarzyści, premier i członkowie rządu, osoby pełniące najważniejsze funkcje w państwie, wydawcy mediów oraz osoby prawne i fizyczne, które dostały koncesje od KRRiT, wójtowie, burmistrzowie, prezydenci miast, prezesi sądów i szefowie prokuratur (tak samo jawne są materiały osób, które pełniły powyższe funkcje od 1989 r. oraz akta zakończonych już spraw przed Sądem Lustracyjnym).

Zarazem wszystkie te osoby mogą zastrzec nieujawnianie przez IPN tzw. danych wrażliwych (pochodzenie rasowe, poglądy religijne, dane o zdrowiu i życiu seksualnym).

W drugiej kategorii lustrowanych osób - ich teczki podlegają ujawnianiu na ogólnych zasadach - są pracownicy samorządów, pracownicy IPN, sędziowie, prokuratorzy, adwokaci, radcy prawni, notariusze, biegli rewidenci, komornicy, audytorzy, doradcy podatkowi, naukowcy od stanowiska adiunkta, szefowie państwowych spółek, władze spółek giełdowych, rektorzy, dyrektorzy szkół, szefowie związków sportowych oraz ogół dziennikarzy (wydawcy lub redaktorzy naczelni muszą wezwać każdą osobę dostarczająca materiały dziennikarskie do złożenia oświadczeń lustracyjnych).

Część dziennikarzy zapowiada, że nie złoży oświadczeń, bo czuje się upokorzona domniemaniem, że mogli być agentami w PRL i nie ufa IPN. Mówią też oni o pozaprawnym koncesjonowaniu przez państwo wolnego zawodu, jakim jest dziennikarstwo. Inni dziennikarze zarzucają tej postawie łamanie prawa. Część szefów mediów nie zdecydowała jeszcze, jak odniosą się do tej kwestii. Według Kurtyki, może się okazać, iż w opinii publicznej wiarygodnym dziennikarzem będzie ten, kto oświadczenie złożył. Również część naukowców zapowiada, że nie złoży oświadczeń.

IPN ma w pół roku zacząć publikować spisy poszczególnych kategorii osób współpracujących z organami bezpieczeństwa PRL, co do których zachowały się dokumenty współpracy; oficerów tych służb; osób przez nie inwigilowanych oraz członków władz z lat PRL - w tym szefów PZPR, SD i ZSL. Kurtyka, według którego w PRL mogło być nawet ok. miliona współpracowników tajnych służb, zapowiada, że "na początek" IPN będzie chciał opublikować ok. 20-30 tys. osób; nad tą listą pracują już specjalne zespoły IPN.

Na liście agentów mają się znaleźć osoby, które były przez służby PRL traktowane jako informatorzy, które zobowiązały się do udzielania im informacji lub też im ich dostarczały. Wyrok sądu oczyszczający z zarzutu agenturalności nie ma wpływu na umieszczenie na liście - choć IPN dołączy informację o takim wyroku (w takiej sytuacji może być np. wicepremier Zyta Gilowska). Ustawa nie przewiduje, by po korzystnym wyroku ich nazwiska znikły z listy.

Na liście agentów nie będzie zaś osób, których akta dziś są w tzw. zbiorze zastrzeżonym (są tam np. dane agentów tajnych służb Polski po 1989 r.). Jeśli osoba z tego zbioru pełni funkcję publiczną, to będzie podlegać normalnym procedurom lustracji, a sąd miałby dostęp do jej akt w przypadku procesu.

Dziś nikt nie jest w stanie ocenić, ile spraw lustracyjnych wpłynie do sądów. Procesy lustracyjne w 20 wyznaczonych sądach okręgowych w praktyce ruszą w II połowie roku - ocenia resort sprawiedliwości. Sprawa lustracyjna może przypaść każdemu sędziemu wydziału karnego danego sądu. Będą oni szkoleni, jak badać zawartość "teczek" - głównie przez specjalistów z IPN.

Prawo dostępu do dokumentów IPN staje się prawem powszechnym. Ograniczenia dotyczą jedynie tych, którzy byli pracownikami, funkcjonariuszami oraz tajnymi informatorami służb PRL. Te osoby mają prawo wglądu w dokumenty ich dotyczące, z wyłączeniem materiałów przez nie samych wytworzonych. Osoby te nie mają też, w przeciwieństwie do pozostałych wnioskodawców, prawa do otrzymywania kopii dokumentów oraz danych osobowych pracowników, funkcjonariuszy i tajnych współpracowników.

Każdy obywatel ma prawo dostępu do dokumentów osobowych pracowników i funkcjonariuszy komunistycznych organów bezpieczeństwa.

W środę na stronach internetowych IPN pojawiły się już formularze wniosków o dostęp do dokumentów IPN (dla każdego, z prośbą o dostęp do akt osób lustrowanych oraz akt oficerów służb PRL, dla dziennikarzy, dla naukowców). Jest tam zastrzeżenie, że naukowiec lub dziennikarz ponosi odpowiedzialność prawną za sposób wykorzystania informacji z IPN. Wnioski można pobrać ze strony www.ipn.gov.pl.

Za zgodą prezesa IPN, do akt IPN będą mieli bezpośredni dostęp dziennikarze. Jeśli prezes odmówi tego dziennikarzowi lub badaczowi, może się on odwołać do kolegium IPN. Kurtyka mówił, że pierwszeństwo do np. akt biskupów będą miały przed mediami kościelne komisje historyczne.

Nowa ustawa wprowadza też karę trzech lat więzienia za publiczne pomawianie Narodu Polskiego o udział w zbrodniach komunistycznych lub nazistowskich. Rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski zaskarżył już do Trybunału Konstytucyjnego ten zapis, mając wątpliwość co do jego konstytucyjności.

Świadkowi za zeznanie nieprawdy w postępowaniu lustracyjnym grozi kara więzienia od 3 miesięcy do 5 lat. Jeżeli uczynił to były oficer służb PRL, podlega karze od 6 miesięcy do lat 8. Lustrowany - jak każdy oskarżony - nie musi mówić prawdy; jest to kwestia wyboru jego linii obrony.

Karalność ściganych przez IPN zbrodni komunistycznych wydłużono do 2020 r. (zabójstw - do 2030 r.). Dotychczas zbrodnie te przedawniają się w 2010 r. (a zabójstwa - w 2020 r.). Zbrodnią taką będzie też fałszowanie akt służb PRL przez ich oficerów - co umożliwi ściganie tych czynów, których karalność była dotychczas przedawniona.

Do katalogu organów bezpieczeństwa PRL, których akta gromadzi IPN, ustawa dopisała cenzurę oraz Urząd ds. Wyznań (oddzielny urząd państwowy zajmujący się, we współpracy z MSW, sprawami Kościołów).

Ustawa zlikwidowała status pokrzywdzonego - nadawany dotychczas przez IPN tym, których inwigilowano w PRL, a którzy nie byli agentami.

Dołącz do dyskusji: PiS: o. Rydzyk powinien poddać się lustracji

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl