Po aferze Amber Gold wzrost zainteresowania inwestycjami w złoto
Paradoksalnie zamieszanie wokół firmy Amber Gold spowodowało wzrost zainteresowania inwestycjami w złoto - twierdzi prezes Grupy Trinity Radosław Tadajewski. Jego zdaniem posiadanie fizycznie złotej sztabki zamiast nieokreślonych obietnic daje inwestorowi większe poczucie bezpieczeństwa.
– Na rynku inwestycji alternatywnych widzimy skutki upadku Amber Gold, widzimy wzrost zainteresowania złotem – złotem w sztabkach i w monetach bulionowych – mówi prezes Tadajewski.
Oszustwo klientów przez Amber Gold, zdaniem Tadajewskiego, nie będzie miało większego wpływu na zachowania inwestorów indywidualnych na Giełdzie Papierów Wartościowych. Klienci Amber Gold szukali bezpiecznego i wysoko oprocentowanego zysku i nie są potencjalni giełdowi inwestorzy.
– Na giełdzie inwestują, czy jak mówią niektórzy grają, inne osoby, o innym nastawieniu do oszczędności. Te osoby, które zawiodły się na Amber Gold pewnie przez wiele lat będą oszczędzały już tylko w bankach, a inni, nauczeni doświadczeniem będą inwestowali w złoto albo trzymali środki na rachunkach bankowych – mówi prezes Grupy Trinity.
Z bezpiecznym lokowaniem kapitału jest dziś spory problem – zauważa Tadajewski. Dotyczy on nawet największych inwestorów na całym świecie. Austria sprzedaje swoje obligacje poniżej rentowności. W przypadku Niemiec rentowność obligacji jest na poziomie zera.
Dzieje się tak, zdaniem prezesa Grupy Trinity, bo wyzwaniem dla dzisiejszego świata jest znalezienie bezpiecznej przystani dla kapitału. Takiej przystani, gdzie ten kapitał będzie bezpieczny i nie zniknie albo jego wartość nie zmniejszy się za bardzo.
– Teraz to jeszcze są banki, ale za chwile już nie. Proszę przypomnieć sobie rok 2008, jak wybuchła na całym świecie panika, obawa o sektor bankowy, jak Polacy wycofywali lokaty. Trzeba pamiętać, że sektor bankowy, to też jest gra, oparta tylko praktycznie o zaufanie. Gdyby w sytuacji abstrakcyjnej 30 procent osób, wypłaciło te depozyty jednego dnia, to prawdopodobnie w Polsce, system bankowy by się rozpadł - zauważa prezes Tadajewski.
Przykładów takiej sytuacji na świecie nie trzeba daleko szukać.
Nic w tym dziwnego – uważa Radosław Tadajewski, że Polacy szukali i będą szukać alternatywy wobec oferty banków. Do niedawna wydawało się, że taką alternatywą mogą być obligacje korporacyjne.
– Dzisiaj już wiemy, że nie, że to jest instrument, który może być równie niebezpieczny jak akcje albo nawet bardziej. Takimi alternatywami mogą być obligacje Skarbu Państwa. I znowu, przykład Grecji i innych państw pokazuje, ze tutaj również nie możemy mówić o braku ryzyka – podkreśla Radosław Tadajewski.
Taką przystanią dla kapitału może, więc być inwestycja w złoto i metale szlachetne – przekonuje prezes Grupy Trinity. Tym bardziej, że pieniądz może być zawsze dodrukowany. Czynią to amerykański FED i Europejski Bank Centralny.
– Sektor bankowy wciąż jest zagrożony. On nie został uleczony, został przypudrowany. Wybuchnie za chwilę znowu. I kto wie, czy nie ze zdwojoną siłą. A rządów nie stać już na to, żeby ratować banki za wszelką cenę. Za chwilę zacznie się poszukiwanie alternatyw, takich właśnie jak złoto, brylanty czy inne tego typu rzeczy. Zobaczymy, w jakim kierunku powędruje rynek. Może Polacy schowają swoje pieniądze po prostu w skarpecie – zastanawia się prezes Tadajewski.
Oczywiście w takiej sytuacji zagrożeniem dla „skarpety” może być inflacja. Ale jak podkreśla Radosław Tadajewski, Polacy są inwestorami raczej konserwatywni, nienauczeni jeszcze zasad, rządzących rynkami finansowymi i może im się wydawać, że to jest najbezpieczniejsze rozwiązanie, najlepsze, z jakiego mogą skorzystać.
– 20 lat temu, kiedy zmieniał się ustrój, ludzie kupowali dolary i trzymali je w szafie. Jak na tym wyszli, wszyscy pamiętamy. Marnie - przypomina prezes Grupy Trinity.
Dołącz do dyskusji: Po aferze Amber Gold wzrost zainteresowania inwestycjami w złoto