W Polsce jest tylko 2,7 tys. kobiet profesorów. 7,4 tys. mężczyzn ma taki tytuł
Od lat liczba kobiet wśród nauczycieli akademickich utrzymuje się na podobnym poziomie, nieco mniejszym niż 50 proc. Przewagę mężczyzn wśród nauczycieli akademickich i badaczy widać wraz z kolejnymi stopniami i tytułami naukowymi. W Polsce jest 2,7 tys. kobiet profesorów i 7,4 tys. mężczyzn z tym tytułem.
Z danych systemu RAD-on (jest częścią Zintegrowanej Sieci Informacji o Nauce i Szkolnictwie Wyższym) wynika, że w Polsce w 2021 r. studiowało ponad 708 tys. kobiet i ponad 499 tys. mężczyzn.
W tym samym roku było w naszym kraju ponad 47,8 tys. kobiet będących nauczycielami akademickimi i ok. 52,1 tys. mężczyzn pełniących tę funkcję. Większość kobiet, nauczycieli akademickich jest doktorami (23,7 tys.), 12,3 tys. nie posiada stopnia lub tytułu naukowego, doktorami habilitowanymi jest 8,9 tys. z nich, a profesorami - ok. 2,7 tys. Dla porównania, wśród mężczyzn będących nauczycielami akademickimi jest w Polsce 22,8 tys. doktorów, 12,7 tys. doktorów habilitowanych, 9 tys. osób bez stopnia lub tytułu naukowego i 7,4 tys. profesorów.
"Udział kobiet zatrudnionych na wszystkich uczelniach publicznych wyniósł 46 proc. Biorąc jednak pod uwagę tylko uczelnie techniczne, wskaźnik ten spada do 32 proc. Kobietom jest trudniej również osiągnąć tytuł profesora" - skomentowała dla PAP socjolożka w Laboratorium Baz Danych i Systemów Analityki Biznesowej w Ośrodku Przetwarzania Informacji - Państwowym Instytucie Badawczym (OPI PIB), dr Anna Knapińska, autorka książki „Kobiety w technonauce. Biografie zawodowe profesorek”.
Liczba kobiet wśród nauczycieli akademickich utrzymuje się na podobnym poziomie
Zwróciła uwagę na to, że od lat liczba kobiet wśród nauczycieli akademickich utrzymuje się na podobnym poziomie.
"Jest to nieco mniej niż 50 proc., więc w tym wypadku można mówić o równowadze płci. Problemem jest to, że niektóre dziedziny nauki są mocno zmaskulinizowane, a inne sfeminizowane. Wydaje się, że wciąż żywe są stereotypy, zgodnie z którymi kobiety +pasują+ do zawodów związanych z troszczeniem się o najbliższe otoczenie, a mężczyźni do profesji wymagających umiejętności technicznych" - przekazała.
Ekspertka podała, że wśród osób prowadzących działalność naukową w pedagogice jest 70 proc. kobiet, a w informatyce 80 proc. badaczy to mężczyźni. "A to przecież w różnorodnych środowiskach powstają lepsze rozwiązania. Tutaj nie widać specjalnych zmian niestety, także te kierunki studiów są zdominowane liczebnie przez kobiety (w przypadku pedagogiki) i przez mężczyzn (w przypadku informatyki). Od 2013 roku udział kobiet wśród osób studiujących na kierunkach IT wzrósł z 13 proc. do 16 proc., więc jeśli tempo zostałoby utrzymane, to równowagę płci osiągniemy w następnym stuleciu" - zwróciła uwagę dr Knapińska.
Ekspertka przekazała, że przewagę mężczyzn wśród nauczycieli akademickich i badaczy widać wraz z kolejnymi stopniami i tytułami naukowymi.
"Dla ogółu dziedzin wygląda to tak – przewaga liczebna kobiet na studiach, stan równowagi na etapie doktoratu, w miarę korzystne proporcje wśród samodzielnych pracowników z habilitacją (43 proc. kobiet) i duży spadek wśród profesorów (28 proc. kobiet). Ale kiedy spojrzymy tylko na nauki ścisłe i techniczne, to dominacja mężczyzn jest jeszcze bardziej widoczna – kobiety stanowią 40 proc. wśród doktorów, 33 proc. wśród doktorów habilitowanych i 19 proc. wśród profesorów" - podała.
Jakie są tego przyczyny? Według socjolożki - różne. Wskazała na obowiązki macierzyńsko-rodzinne, którymi wciąż częściej obciążone są kobiety.
"Ale też +chłodny klimat+ dla kobiet, oparty na uprzedzeniach i wzajemnym wspieraniu się mężczyzn w sytuacjach zawodowych. W moich badaniach biograficznych kobiet z tytułem profesora, których efektem jest książka +Kobiety w technonauce. Biografie zawodowe profesorek+, moje rozmówczynie, które symbolicznie, osiągając profesurę, doszły do końca naukowej drogi, zwracały na to uwagę. Mówiły o uprzywilejowaniu mężczyzn, o tym, że czasem czuły się jak te niewidzialne pomocnice, które wykonują żmudną robotę, a potem śmietankę spijają ich koledzy" - podkreśliła.
Dr Knapińska zapytana o konkretne rozwiązania, które spowodowałyby, że kobiet w akademii byłoby więcej, zaznaczyła, że ważne jest to, żeby kobiety były obecne w gremiach podejmujących decyzje, bo wtedy można prowadzić politykę włączającą kobiety.
"Z badań wiemy, że doktorantki mające mentorki są mniej skłonne do odejścia z sektora nauki, a gdy kobiety są w komisjach rekrutacyjnych, rosną szanse, że kobiety zostaną w ogóle zaproszone na rozmowę w sprawie pracy. Kontakt z kobiecymi ekspertkami może stanowić przeciwwagę dla negatywnych stereotypów. Najważniejsze, by zamiast +naprawiać+ kobiety, +naprawiać+ system" - zwróciła uwagę.
Oceniła, że akcje zachęcające kobiety do np. studiowania na politechnikach są ważne, ale przede wszystkim trzeba uwzględniać potrzeby kobiet, uwzględniać potrzeby osób obarczonych obowiązkami opiekuńczymi, tworzyć włączające środowiska studiowania i pracy akademickiej, w którym każdy czuje się dobrze.
"Badania pokazują, że kobiety częściej porzucają pracę w sektorze badań i innowacji ze względu na niesprzyjający klimat, a na to nie można sobie pozwolić z gospodarczego i społecznego punktu widzenia. Na tym, by w obszarze badań zachowywana powinna być równowaga płci, powinno zależeć wszystkim, także mężczyznom" - zakończyła.
Dołącz do dyskusji: W Polsce jest tylko 2,7 tys. kobiet profesorów. 7,4 tys. mężczyzn ma taki tytuł