Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-09 23:27:01 - XL
i? przed oczyma mojej wyobraźni pojawiały się jedna po drugiej przeróżne
potrawy, wyłaniające się ze szklanych butelek. Wąchałem świeże wiśnie,
czarne oliwki, smażoną cebulę i krewetki. Jednak całkowicie zaskoczyła mnie
najciekawsza kreacja p.Graingera. Po zamknięciu oczu poczułem zapach
smażonego hamburgera. Aromat był nadzwyczajny i tak realistyczny, jakby
kto? w pokoju przewracał hamburgery na gorącym grillu. Kiedy jednak
otworzyłem oczy, przede mną był cienki pasek białego papieru i uśmiechający
się z zadowoleniem chemik.
Wiecej:
www.eioba.pl/a/1zn/dlaczego-frytki-mcdonalds-sa-tak-smaczne#ixzz1j0D6T2KF
(...)
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-10 02:55:09 - Zenek
> (...)Przed każdym testem zamykałem oczy. Wtedy, głęboko wciągałem powietrze
> i? przed oczyma mojej wyobraźni pojawiały się jedna po drugiej przeróżne
> potrawy, wyłaniające się ze szklanych butelek. Wąchałem świeże wiśnie,
> czarne oliwki, smażoną cebulę i krewetki. Jednak całkowicie zaskoczyła mnie
> najciekawsza kreacja p.Graingera. Po zamknięciu oczu poczułem zapach
> smażonego hamburgera. Aromat był nadzwyczajny i tak realistyczny, jakby
> kto? w pokoju przewracał hamburgery na gorącym grillu. Kiedy jednak
> otworzyłem oczy, przede mną był cienki pasek białego papieru i uśmiechający
> się z zadowoleniem chemik.
>
> Wiecej:
> www.eioba.pl/a/1zn/dlaczego-frytki-mcdonalds-sa-tak-smaczne#ixzz1j0D6T2KF
> (...)
>
Te frytki sa smaczne i apetyczne ale tylko dla przyglupa ktory nigdy nie
jadl frytek.
Przeciez to gowno ktore serwuje MCdonald nigdy kolo frytek nie lezalo.
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-10 06:46:15 - Aicha
> Te frytki sa smaczne i apetyczne ale tylko dla przyglupa ktory nigdy nie
> jadl frytek.
>
> Przeciez to gowno ktore serwuje MCdonald nigdy kolo frytek nie lezalo.
i.imgur.com/6j7Gfh.jpg
Szkoda tylko, że nie wiadomo, jaka jest data zrobienia zdjęcia.
--
Pozdrawiam - Aicha
Ze szkoły zostały mi tylko luki w wykształceniu
/Oskar Kokoschka/
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 18:31:06 - Robert Wańkowski
Użytkownik Aicha
> i.imgur.com/6j7Gfh.jpg
> Szkoda tylko, że nie wiadomo, jaka jest data zrobienia zdjęcia.
www.joemonster.org/art/19093/3_letnie_frytki_z_McDonalda_vs_3_letnie_frytki_z_KFC
Robert
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-10 07:00:17 - J-23
> (...)Przed każdym testem zamykałem oczy. Wtedy, głęboko wciągałem powietrze
> i? przed oczyma mojej wyobraźni pojawiały się jedna po drugiej przeróżne
> potrawy, wyłaniające się ze szklanych butelek. Wąchałem świeże wiśnie,
> czarne oliwki, smażoną cebulę i krewetki. Jednak całkowicie zaskoczyła mnie
> najciekawsza kreacja p.Graingera. Po zamknięciu oczu poczułem zapach
> smażonego hamburgera. Aromat był nadzwyczajny i tak realistyczny, jakby
> kto? w pokoju przewracał hamburgery na gorącym grillu. Kiedy jednak
> otworzyłem oczy, przede mną był cienki pasek białego papieru i uśmiechający
> się z zadowoleniem chemik.
>
> Wiecej:www.eioba.pl/a/1zn/dlaczego-frytki-mcdonalds-sa-tak-smaczne#ix...
> (...)
>
> --
> XL
to sa male miki w porownaniu z kuchnia molekularna
Obecnie karierę na światowych stołach robi owoc synsepala słodkiego z
zachodniej Afryki. Po jego spożyciu przez ok. godzinę wszystko smakuje
inaczej, a to dlatego, że zawiera mirakulinę - naturalny związek
organiczny, który czasowo blokuje receptory kwaśnego i gorzkiego smaku
na języku. Np. sok z cytryny nie jest kwaśny - smakuje jak lemoniada,
piwo - jak napój czekoladowy, tobasko - jak orzechowy mus - poniekąd
oszustwo
sztukasmaku.wordpress.com/2009/05/26/alchemia-w-kuchni/
Moja sp. mama do konca zycia uwazala ze niedziela bez rosolu i bitek
wolowych z ziemniakami i kapusta, jest bez sensu.
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-10 21:31:56 - XL
> Moja sp. mama do konca zycia uwazala ze niedziela bez rosolu i bitek
> wolowych z ziemniakami i kapusta, jest bez sensu.
Dla mnie kazdy dzień bez rosołu jest bez sensu - Bez DOBREGO=WOŁOWEGO, aż
brązowego od esencji rosołu 3-)
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-10 22:49:50 - J-23
> Dnia Mon, 9 Jan 2012 22:00:17 -0800 (PST), J-23 napisa (a):
>
> > Moja sp. mama do konca zycia uwazala ze niedziela bez rosolu i bitek
> > wolowych z ziemniakami i kapusta, jest bez sensu.
>
> Dla mnie kazdy dzie bez roso u jest bez sensu - Bez DOBREGO=WO OWEGO, a
> br zowego od esencji roso u 3-)
> --
> XL
hm! to nie jest nudne, co dzien to samo?
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-10 23:49:28 - XL
> On 10 Sty, 21:31, XL
>> Dnia Mon, 9 Jan 2012 22:00:17 -0800 (PST), J-23 napisa (a):
>>
>>> Moja sp. mama do konca zycia uwazala ze niedziela bez rosolu i bitek
>>> wolowych z ziemniakami i kapusta, jest bez sensu.
>>
>> Dla mnie kazdy dzie bez roso u jest bez sensu - Bez DOBREGO=WO OWEGO, a
>> br zowego od esencji roso u 3-)
>> --
>> XL
>
> hm! to nie jest nudne, co dzien to samo?
Na rosołku robię różne inne zupy. Sam rosół jest przynajmniej raz w
tygodniu, z reguły w niedzielę.
Zupy bez rosołu to u mnie barszcz czerwony zabielany, barszcz ukraiński,
kapuśniak i zalewajka (te dwie są na kościach/żeberkach wieprzowych), żurek
(na wędzonce, zwykle własnej roboty).
Krupnik robię różnie - albo na rosole, albo na kościach wieprzowych lub na
wołowym szponderku...
Mniam i mlask :-)
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 00:15:38 - Aicha
> Zupy bez rosołu to u mnie barszcz czerwony zabielany, barszcz ukraiński,
A na czym robisz ukraiński? Mam w zamrażarce i nie mam pomysła na
wkładkę mięsną.
> kapuśniak i zalewajka (te dwie są na kościach/żeberkach wieprzowych), żurek
> (na wędzonce, zwykle własnej roboty).
Narobiłaś mi ochoty, muszę kapuchę kupić :D
> Krupnik robię różnie - albo na rosole, albo na kościach wieprzowych lub na
> wołowym szponderku...
Ja na szyi indyczej (to ideał) albo jak nie trafię w sklepie, to na
skrzydełkach.
--
Pozdrawiam - Aicha
Ze szkoły zostały mi tylko luki w wykształceniu
/Oskar Kokoschka/
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 10:59:13 - XL
> W dniu 2012-01-10 23:49, XL pisze:
>
>> Zupy bez rosołu to u mnie barszcz czerwony zabielany, barszcz ukraiński,
>
> A na czym robisz ukraiński? Mam w zamrażarce i nie mam pomysła na
> wkładkę mięsną.
Na niczym - w nim jest tyle warzyw (dorzucam także pokrojone ziemniaki), że
daję tylko mąkę, śmietanę i dla oczek trochę masła.
>
>> kapuśniak i zalewajka (te dwie są na kościach/żeberkach wieprzowych), żurek
>> (na wędzonce, zwykle własnej roboty).
>
> Narobiłaś mi ochoty, muszę kapuchę kupić :D
>
>> Krupnik robię różnie - albo na rosole, albo na kościach wieprzowych lub na
>> wołowym szponderku...
>
> Ja na szyi indyczej (to ideał) albo jak nie trafię w sklepie, to na
> skrzydełkach.
Ach, zapomniałam: kiedyś robiłam krupnik na skrzydłach gęsich - taki mi
najbardziej smakuje. Tyle ze ostatnio gęsi nie kupowałam.
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 06:48:33 - J-23
> Dnia Tue, 10 Jan 2012 13:49:50 -0800 (PST), J-23 napisa (a):
>
> > On 10 Sty, 21:31, XL
> >> Dnia Mon, 9 Jan 2012 22:00:17 -0800 (PST), J-23 napisa (a):
>
> >>> Moja sp. mama do konca zycia uwazala ze niedziela bez rosolu i bitek
> >>> wolowych z ziemniakami i kapusta, jest bez sensu.
>
> >> Dla mnie kazdy dzie bez roso u jest bez sensu - Bez DOBREGO=WO OWEGO, a
> >> br zowego od esencji roso u 3-)
> >> --
> >> XL
..
> Mniam i mlask :-)
> --
> XL
no tak, ja robie obiad w czasie 35-ciu min. lacznie z konsumpcja i
umieszczeniem naczyn w zmywarce.
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 11:04:43 - XL
> On 10 Sty, 23:49, XL
>> Dnia Tue, 10 Jan 2012 13:49:50 -0800 (PST), J-23 napisa (a):
>>
>>> On 10 Sty, 21:31, XL
>>>> Dnia Mon, 9 Jan 2012 22:00:17 -0800 (PST), J-23 napisa (a):
>>
>>>>> Moja sp. mama do konca zycia uwazala ze niedziela bez rosolu i bitek
>>>>> wolowych z ziemniakami i kapusta, jest bez sensu.
>>
>>>> Dla mnie kazdy dzie bez roso u jest bez sensu - Bez DOBREGO=WO OWEGO, a
>>>> br zowego od esencji roso u 3-)
>>>> --
>>>> XL
> .
>> Mniam i mlask :-)
>> --
>> XL
>
> no tak, ja robie obiad w czasie 35-ciu min. lacznie z konsumpcja i
> umieszczeniem naczyn w zmywarce.
Nie nazywaj TEGO obiadem zatem ;-PPP
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 11:51:02 - J-23
> On 10 Sty, 23:49, XL
TO jest smaczne, pozywne, zdrowe i nietuczace... a co wazniejsze
malo absorbujace
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 12:02:31 - Bbjk
> TO jest smaczne, pozywne, zdrowe i nietuczace... a co wazniejsze
> malo absorbujace
A co TO jest?
--
Bbjk
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 15:26:53 - J-23
> W dniu 2012-01-11 11:51, J-23 pisze:
>
> > TO jest smaczne, pozywne, zdrowe i nietuczace... a co wazniejsze
> > malo absorbujace
>
> A co TO jest?
> --
> Bbjk
wczoraj, na dwie osoby:
szesc (po trzy na glowe) b.duzych pieczarek pokrojonych w grube
plastry. wazne zeby nie moczyc ich w wodzie a jedynie oczyscic mokra
gaza. na patelnie wlewamy sporo dobrej oliwy z oliwek i przyrumieniamy
na niej kilka zabkow czosnku 2-5-10 jak kto lubi. po zarumienieniu
czosnek wyjmujemy. nieco schladzamy oliwe, nastepnie wrzucamy
pieczarki. na dosyc mocnym ogniu je przysmazamy - im krocej tym lepiej
3-5 min. podobnie jak to jest z owocami morza. jak ktos lubi to
ponownie wrzucamy zrumieniony czosnek? podlewamy dobra 30% smietana i
redukujemy az sos sie zagesci. w duzym garnku gotujemy al dente
makaron papperdelle, circa 9-ec min. makaron wrzucamy na patelnie do
sosu pieczarkowego, sporo pieprzymy, albo posypujemy startym serem.
kalsyka to z dodatkiem wedzonego lososia - danie podawane w Orient
Ekspresie. mozna posypac posiekana nacia pietruszki lub kolendry -
wowczas mniej pieprzu. wazne nie dodajemy cebuli w zadnej postaci -
psuje smak i powoduje niestrawnosc. mozna podac na pozbawionych glabow
i odwirowanych lisciach salty. do tego lampka wina, a na deser
poslodzone pieczone jablko i kawa espresso
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 16:32:39 - XL
> On 11 Sty, 12:02, Bbjk
>> W dniu 2012-01-11 11:51, J-23 pisze:
>>
>>> TO jest smaczne, pozywne, zdrowe i nietuczace... a co wazniejsze
>>> malo absorbujace
>>
>> A co TO jest?
>> --
>> Bbjk
>
> wczoraj, na dwie osoby:
> szesc (po trzy na glowe) b.duzych pieczarek pokrojonych w grube
> plastry. wazne zeby nie moczyc ich w wodzie a jedynie oczyscic mokra
> gaza. na patelnie wlewamy sporo dobrej oliwy z oliwek i przyrumieniamy
> na niej kilka zabkow czosnku 2-5-10 jak kto lubi. po zarumienieniu
> czosnek wyjmujemy. nieco schladzamy oliwe, nastepnie wrzucamy
> pieczarki. na dosyc mocnym ogniu je przysmazamy - im krocej tym lepiej
> 3-5 min. podobnie jak to jest z owocami morza. jak ktos lubi to
> ponownie wrzucamy zrumieniony czosnek? podlewamy dobra 30% smietana i
> redukujemy az sos sie zagesci. w duzym garnku gotujemy al dente
> makaron papperdelle, circa 9-ec min. makaron wrzucamy na patelnie do
> sosu pieczarkowego, sporo pieprzymy, albo posypujemy startym serem.
> kalsyka to z dodatkiem wedzonego lososia - danie podawane w Orient
> Ekspresie. mozna posypac posiekana nacia pietruszki lub kolendry -
> wowczas mniej pieprzu. wazne nie dodajemy cebuli w zadnej postaci -
> psuje smak i powoduje niestrawnosc. mozna podac na pozbawionych glabow
> i odwirowanych lisciach salty. do tego lampka wina, a na deser
> poslodzone pieczone jablko i kawa espresso
I tak cały rok?
Ble.
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 17:23:47 - J-23
> Dnia Wed, 11 Jan 2012 06:26:53 -0800 (PST), J-23 napisał(a):
>
>
>
>
>
>
>
>
>
> > On 11 Sty, 12:02, Bbjk
> >> W dniu 2012-01-11 11:51, J-23 pisze:
>
> >>> TO jest smaczne, pozywne, zdrowe i nietuczace... a co wazniejsze
> >>> malo absorbujace
>
> >> A co TO jest?
> >> --
> >> Bbjk
>
> > wczoraj, na dwie osoby:
> > szesc (po trzy na glowe) b.duzych pieczarek pokrojonych w grube
> > plastry. wazne zeby nie moczyc ich w wodzie a jedynie oczyscic mokra
> > gaza. na patelnie wlewamy sporo dobrej oliwy z oliwek i przyrumieniamy
> > na niej kilka zabkow czosnku 2-5-10 jak kto lubi. po zarumienieniu
> > czosnek wyjmujemy. nieco schladzamy oliwe, nastepnie wrzucamy
> > pieczarki. na dosyc mocnym ogniu je przysmazamy - im krocej tym lepiej
> > 3-5 min. podobnie jak to jest z owocami morza. jak ktos lubi to
> > ponownie wrzucamy zrumieniony czosnek? podlewamy dobra 30% smietana i
> > redukujemy az sos sie zagesci. w duzym garnku gotujemy al dente
> > makaron papperdelle, circa 9-ec min. makaron wrzucamy na patelnie do
> > sosu pieczarkowego, sporo pieprzymy, albo posypujemy startym serem.
> > kalsyka to z dodatkiem wedzonego lososia - danie podawane w Orient
> > Ekspresie. mozna posypac posiekana nacia pietruszki lub kolendry -
> > wowczas mniej pieprzu. wazne nie dodajemy cebuli w zadnej postaci -
> > psuje smak i powoduje niestrawnosc. mozna podac na pozbawionych glabow
> > i odwirowanych lisciach salty. do tego lampka wina, a na deser
> > poslodzone pieczone jablko i kawa espresso
>
> I tak cały rok?
> Ble.
> --
> XL
nie bardzo wiem co odpowiedziec na tak nieprecyzyjne pytanie. moge
jedynie domyslac sie ze pytasz o to czy w tym duchu sie odzywiam?
odpowiadam ze tak! bo przeciez nie jem co dzien pieczarek, i przez
caly rok.
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 17:48:09 - Bbjk
> szesc (po trzy na glowe) b.duzych pieczarek pokrojonych w grube
> plastry. wazne zeby nie moczyc ich w wodzie a jedynie oczyscic mokra
> gaza. na patelnie wlewamy sporo dobrej oliwy z oliwek i przyrumieniamy
> na niej kilka zabkow czosnku 2-5-10 jak kto lubi. po zarumienieniu
> czosnek wyjmujemy. nieco schladzamy oliwe, nastepnie wrzucamy
> pieczarki. na dosyc mocnym ogniu je przysmazamy - im krocej tym lepiej
> 3-5 min. podobnie jak to jest z owocami morza. jak ktos lubi to
> ponownie wrzucamy zrumieniony czosnek? podlewamy dobra 30% smietana i
> redukujemy az sos sie zagesci. w duzym garnku gotujemy al dente
> makaron papperdelle, circa 9-ec min. makaron wrzucamy na patelnie do
> sosu pieczarkowego, sporo pieprzymy, albo posypujemy startym serem.
> kalsyka to z dodatkiem wedzonego lososia - danie podawane w Orient
> Ekspresie. mozna posypac posiekana nacia pietruszki lub kolendry -
> wowczas mniej pieprzu. wazne nie dodajemy cebuli w zadnej postaci -
> psuje smak i powoduje niestrawnosc. mozna podac na pozbawionych glabow
> i odwirowanych lisciach salty. do tego lampka wina, a na deser
> poslodzone pieczone jablko i kawa espresso
Wygląda smacznie! :)
Jabłko można przed pieczeniem wydrążyć, dać do środka trochę konfitury z
róży lub miodu (wtedy też cynamonu), orzech włoski, albo ze dwa laskowe,
rodzynki też się nie pogryzą - szybkie to, a deser bogatszy.
Na bardzo szybko i awaryjnie robię spaghetti z owocami morza, paczuszka
mrożonych tzw. owoców morza, do tego trochę wielkich krewetek, albo
puszka ośmiorniczek z oliwy - dalej podobnie, jak Twoje danie, sporo
czosnku. Ważne, by owoców morza nie dusić/smażyć za długo, bo twardnieją
i by oliwa była jak najlepsza, świeża i aromatyczna.
--
Bbjk
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 18:04:16 - XL
> i by oliwa była jak najlepsza, świeża i aromatyczna.
www.produktyregionalne.edu.pl/czytelnia/sugestie.pdf
O dobrej oliwie i nie tylko.
A tu - przeciwnie:
test.biotechnologia.pl/biotechnologia-portal/info/zywnosc/24_aktualnosci/3492,podrabiana_oliwa_z_oliwek.html
finanse.wp.pl/kat,9922,title,Sprzedawali-podrobiona-oliwe-z-oliwek,wid,12916287,wiadomosc.html?ticaid=1db8a
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 18:05:29 - J-23
> W dniu 2012-01-11 15:26, J-23 pisze:
> Ważne, by owoców morza nie dusić/smażyć za długo, bo twardnieją
> i by oliwa była jak najlepsza, świeża i aromatyczna.
> --
> Bbjk
owoce morza przed smazeniem wrzucam to marynaty. tzn. robie tak,
wyjmuje je z opakowania na durszlak, przelewam zimna woda jakas
chwile. w miseczce robie miksture z sosu teriaki, sosu sojowego
jasnego, troche soku z cytryny, zabek czosnku, moze byc papryczka
chili. do tego wrzucam te owoce. w miedzy czasie gotuje costam, ryz,
makaron, albo rozmiekczam makaron ryzowy. na patelni podsmazam czosnek
z chili, podlewam winem i redukuje. nastepnie wrzucam rzeczone
owoce... i szybko na najwiekszym ogniu smaze gora 3-4 min. na koniec
wlewam cala marynate blyskawicznie podgrzewam i na talerze. posypuje
jakas zielenina i pychota!
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 18:39:37 - Bbjk
> owoce morza przed smazeniem wrzucam to marynaty. tzn. robie tak,
> wyjmuje je z opakowania na durszlak, przelewam zimna woda jakas
> chwile. w miseczce robie miksture z sosu teriaki, sosu sojowego
> jasnego, troche soku z cytryny, zabek czosnku, moze byc papryczka
> chili. do tego wrzucam te owoce. w miedzy czasie gotuje costam, ryz,
> makaron, albo rozmiekczam makaron ryzowy. na patelni podsmazam czosnek
> z chili, podlewam winem i redukuje. nastepnie wrzucam rzeczone
> owoce... i szybko na najwiekszym ogniu smaze gora 3-4 min. na koniec
> wlewam cala marynate blyskawicznie podgrzewam i na talerze. posypuje
> jakas zielenina i pychota!
Widzę, ze smacznie gotujesz. Podobnie ostre owoce morza jadałam w
Portugalii, czy to stamtąd patent? Zwykle, gdy się gdzieś włóczymy,
próbuję jedzenia lokalnego, potem to stanowi inspirację dla odmian domowych.
Jeśli masz chęć (i czas), tu troszkę moich zapisków jedzeniowych z
rozmaitych miejsc:
bajarka.fotolog.pl/3,2010,archiwum.html
bajarka.fotolog.pl/11,2008,archiwum.html -wpis Nie samym duchem
bajarka.fotolog.pl/12,2010,archiwum.html -wpis Sycylia, kuchnia
bajarka.fotolog.pl/5,2011,archiwum.html - wpis Nie samym duchem,
czyli bałkańska kuchnia (głównie Albania i Grecja)
bajarka.fotolog.pl/3,2009,archiwum.html -> Nie samym duchem
itp.
--
Bbjk
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 18:54:36 - XL
>> owoce morza przed smazeniem wrzucam to marynaty. tzn. robie tak,
>> wyjmuje je z opakowania na durszlak, przelewam zimna woda jakas
>> chwile. w miseczce robie miksture z sosu teriaki, sosu sojowego
>> jasnego, troche soku z cytryny, zabek czosnku, moze byc papryczka
>> chili. do tego wrzucam te owoce. w miedzy czasie gotuje costam, ryz,
>> makaron, albo rozmiekczam makaron ryzowy. na patelni podsmazam czosnek
>> z chili, podlewam winem i redukuje. nastepnie wrzucam rzeczone
>> owoce... i szybko na najwiekszym ogniu smaze gora 3-4 min. na koniec
>> wlewam cala marynate blyskawicznie podgrzewam i na talerze. posypuje
>> jakas zielenina i pychota!
>
> Widzę, ze smacznie gotujesz.(...)
Szklana kula?
;-PPP
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 18:59:30 - Bbjk
>> Widzę, ze smacznie gotujesz.(...)
>
>
> Szklana kula?
> ;-PPP
Tak.
--
B.
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 19:03:35 - XL
> W dniu 2012-01-11 18:54, XL pisze:
>
>>> Widzę, ze smacznie gotujesz.(...)
>>
>>
>> Szklana kula?
>> ;-PPP
>
> Tak.
No to weź pod uwagę na przyszłosć, że inni też je mają ;-)
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 19:10:38 - Bbjk
>>>> Widzę, ze smacznie gotujesz.(...)
>>> Szklana kula?
>>> ;-PPP
>> Tak.
> No to weź pod uwagę na przyszłosć, że inni też je mają ;-)
weź pod uwagę na przyszłosć :D
Już się rozpędzam do spełniania tych Twoich zabawnych dyspozycji :)
--
B.
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 19:13:06 - XL
> W dniu 2012-01-11 19:03, XL pisze:
>
>>>>> Widzę, ze smacznie gotujesz.(...)
>
>
>>>> Szklana kula?
>>>> ;-PPP
>
>>> Tak.
>
>> No to weź pod uwagę na przyszłosć, że inni też je mają ;-)
>
> weź pod uwagę na przyszłosć :D
> Już się rozpędzam do spełniania tych Twoich zabawnych dyspozycji :)
Ty też bywasz przezabawna 3-)
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 20:05:28 - XL
> Dnia Wed, 11 Jan 2012 19:10:38 +0100, Bbjk napisał(a):
>
>> W dniu 2012-01-11 19:03, XL pisze:
>>
>>>>>> Widzę, ze smacznie gotujesz.(...)
>>
>>
>>>>> Szklana kula?
>>>>> ;-PPP
>>
>>>> Tak.
>>
>>> No to weź pod uwagę na przyszłosć, że inni też je mają ;-)
>>
>> weź pod uwagę na przyszłosć :D
>> Już się rozpędzam do spełniania tych Twoich zabawnych dyspozycji :)
>
> Ty też bywasz przezabawna 3-)
....np ostatnio z tym protekcjonalnym tonem a propos dobrej oliwy - a
najprawdopodobniej zajadasz tę samą, co wszyscy:
gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,116219,10920175,Oliwa_Extra_Virgin__Ponad_polowa_butelek_nie_spelnia.html
Chyba że masz własny gaj oliwny i tłocznię?
Od czasu do czasu mam okazję pić dobre wino i jeść prawdziwą oliwę - sąsiad
ma znajomych pod Milano (chyba), często jeździ do nich i potem przywozi i
to i to - z ich winnicy i tłoczarni, ponieważ także u nich pracuje i potem
przywozi dla siebie i dobrych sąsiadów butle ze skarbami :-)
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 20:09:18 - XL
> Dnia Wed, 11 Jan 2012 19:13:06 +0100, XL napisał(a):
>
>> Dnia Wed, 11 Jan 2012 19:10:38 +0100, Bbjk napisał(a):
>>
>>> W dniu 2012-01-11 19:03, XL pisze:
>>>
>>>>>>> Widzę, ze smacznie gotujesz.(...)
>>>
>>>
>>>>>> Szklana kula?
>>>>>> ;-PPP
>>>
>>>>> Tak.
>>>
>>>> No to weź pod uwagę na przyszłosć, że inni też je mają ;-)
>>>
>>> weź pod uwagę na przyszłosć :D
>>> Już się rozpędzam do spełniania tych Twoich zabawnych dyspozycji :)
>>
>> Ty też bywasz przezabawna 3-)
>
> ...np ostatnio z tym protekcjonalnym tonem a propos dobrej oliwy - a
> najprawdopodobniej zajadasz tę samą, co wszyscy:
> gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,116219,10920175,Oliwa_Extra_Virgin__Ponad_polowa_butelek_nie_spelnia.html
> Chyba że masz własny gaj oliwny i tłocznię?
> Od czasu do czasu mam okazję pić dobre wino i jeść prawdziwą oliwę - sąsiad
> ma znajomych pod Milano (chyba), często jeździ do nich i potem przywozi i
> to i to - z ich winnicy i tłoczarni, ponieważ także u nich pracuje i potem
> przywozi dla siebie i dobrych sąsiadów butle ze skarbami :-)
....a z Hiszpanii ser Manchego. Mniam...
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 20:10:33 - Bbjk
>
> ...np ostatnio z tym protekcjonalnym tonem
To Twoje odczucie, ja się nie czułam protekcjonalnie.
a propos dobrej oliwy - a
> najprawdopodobniej zajadasz tę samą, co wszyscy:
> gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,116219,10920175,Oliwa_Extra_Virgin__Ponad_polowa_butelek_nie_spelnia.html
> Chyba że masz własny gaj oliwny i tłocznię?
Nie, zamiast tego przywozimy sobie skądś tam :)
--
Bbjk
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 21:59:59 - medea
> Ważne, by owoców morza nie dusić/smażyć za długo, bo twardnieją i by
> oliwa była jak najlepsza, świeża i aromatyczna.
Oliwy nie powinno się zbytnio podgrzewać, więc do smażenia nie bardzo
się nadaje. Chyba że baaaaardzo krótko.
Ewa
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 22:09:16 - XL
> W dniu 2012-01-11 17:48, Bbjk pisze:
>> Ważne, by owoców morza nie dusić/smażyć za długo, bo twardnieją i by
>> oliwa była jak najlepsza, świeża i aromatyczna.
>
> Oliwy nie powinno się zbytnio podgrzewać, więc do smażenia nie bardzo
> się nadaje. Chyba że baaaaardzo krótko.
>
....i nie intensywnie, tj bez przegrzewania.
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-12 08:09:21 - Bbjk
>> Ważne, by owoców morza nie dusić/smażyć za długo, bo twardnieją i by
>> oliwa była jak najlepsza, świeża i aromatyczna.
>
> Oliwy nie powinno się zbytnio podgrzewać, więc do smażenia nie bardzo
> się nadaje. Chyba że baaaaardzo krótko.
Jasne, tylko do smażenia krewetek itp, które smaży się króciutko. Można
w niej też dusić, to dłużej, ale już na maleńkim ogniu.
--
Bbjk
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 21:58:30 - medea
> wczoraj, na dwie osoby: szesc (po trzy na glowe) b.duzych pieczarek
> pokrojonych w grube plastry. wazne zeby nie moczyc ich w wodzie a
> jedynie oczyscic mokra gaza. na patelnie wlewamy sporo dobrej oliwy z
> oliwek i przyrumieniamy na niej kilka zabkow czosnku 2-5-10 jak kto
> lubi. po zarumienieniu czosnek wyjmujemy. nieco schladzamy oliwe,
> nastepnie wrzucamy pieczarki. na dosyc mocnym ogniu je przysmazamy -
> im krocej tym lepiej 3-5 min. podobnie jak to jest z owocami morza.
> jak ktos lubi to ponownie wrzucamy zrumieniony czosnek? podlewamy
> dobra 30% smietana i redukujemy az sos sie zagesci. w duzym garnku
> gotujemy al dente makaron papperdelle, circa 9-ec min. makaron
> wrzucamy na patelnie do sosu pieczarkowego, sporo pieprzymy, albo
> posypujemy startym serem. kalsyka to z dodatkiem wedzonego lososia -
> danie podawane w Orient Ekspresie. mozna posypac posiekana nacia
> pietruszki lub kolendry - wowczas mniej pieprzu. wazne nie dodajemy
> cebuli w zadnej postaci - psuje smak i powoduje niestrawnosc. mozna
> podac na pozbawionych glabow i odwirowanych lisciach salty. do tego
> lampka wina, a na deser poslodzone pieczone jablko i kawa espresso
Robię podobny sos pieczarkowo-brokułowy bez łososia. Jakoś łosoś mi nie
pasuje do pieczarek, ale kwestia gustu.
Natomiast kawałki wędzonego łososia lubię dodać do takiego białego sosu
ze śmietany plus serka topionego, plus malutkie różyczki brokułów
(drobne, żeby szybko zmiękły), przyprawione białym pieprzem, koperkiem i
oczywiście czosnkiem. Do tego tagliatelle, mrrrrrrrrrrr...
Pozdrawiam
Ewa
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 12:43:20 - XL
> On 11 Sty, 06:48, J-23
>> On 10 Sty, 23:49, XL
>
>
> TO jest smaczne, pozywne, zdrowe i nietuczace... a co wazniejsze
> malo absorbujace
Nienie, TO nie dla mnie :-)
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 15:28:42 - J-23
> Dnia Wed, 11 Jan 2012 02:51:02 -0800 (PST), J-23 napisa (a):
>
> > On 11 Sty, 06:48, J-23
> >> On 10 Sty, 23:49, XL
>
> > TO jest smaczne, pozywne, zdrowe i nietuczace... a co wazniejsze
> > malo absorbujace
>
> Nienie, TO nie dla mnie :-)
> --
> XL
nie dla mnie gotowanie przez cale przedpoludnie, albo caly dzien. nie
mam na to czasu i ochoty
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 16:33:52 - XL
> On 11 Sty, 12:43, XL
>> Dnia Wed, 11 Jan 2012 02:51:02 -0800 (PST), J-23 napisa (a):
>>
>>> On 11 Sty, 06:48, J-23
>>>> On 10 Sty, 23:49, XL
>>
>>> TO jest smaczne, pozywne, zdrowe i nietuczace... a co wazniejsze
>>> malo absorbujace
>>
>> Nienie, TO nie dla mnie :-)
>> --
>> XL
>
> nie dla mnie gotowanie przez cale przedpoludnie, albo caly dzien. nie
> mam na to czasu i ochoty
Ale kto mówi o całym przedpołudniu lub dniu?
I niekoniecznie akurat dlugotrwałe gotowanie oznacza ciągłe stanie przy
kuchni - jak widac po mnie 333-)
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 17:29:59 - J-23
> Dnia Wed, 11 Jan 2012 06:28:42 -0800 (PST), J-23 napisał(a):
>
> > On 11 Sty, 12:43, XL
> >> Dnia Wed, 11 Jan 2012 02:51:02 -0800 (PST), J-23 napisa (a):
>
> >>> On 11 Sty, 06:48, J-23
> >>>> On 10 Sty, 23:49, XL
> Ale kto mówi o całym przedpołudniu lub dniu?
> I niekoniecznie akurat dlugotrwałe gotowanie oznacza ciągłe stanie przy
> kuchni - jak widac po mnie 333-)
> --
> XL
jestem pracujacym emerytem, mieszkam w miescie. w domu przebywam do 10-
ciu godzin na dobe. to motyla noga kiedy mam pichcic te specjaly?
czy tez w nocy robic kiszonki i wypiekac ciasta? moj dzien wyglada
tak, z pracy do domu, szybko cos zrobic do jedzenia i wieczorem jakies
wyjscie. a rano do roboty. czasem cos jem na miescie,najchetniej
sushi.
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 17:45:28 - XL
> jestem pracujacym emerytem,
Policyjnym? //retoryczne
Sądząc po menu - jesteś bardzo młodym emerytem jak na emeryta.
> mieszkam w miescie. w domu przebywam do 10-
> ciu godzin na dobe. to motyla noga kiedy mam pichcic te specjaly?
> czy tez w nocy robic kiszonki i wypiekac ciasta? moj dzien wyglada
> tak, z pracy do domu, szybko cos zrobic do jedzenia i wieczorem jakies
> wyjscie. a rano do roboty. czasem cos jem na miescie,najchetniej
> sushi.
Skoro tak, to zazdraszczam emerytury, widac nie jest taka znowu niska. jak
nadejdzie moja, to wtedy Z KONIECZNOŚCI będe pichcić - bo teraz z ochoty
:-)
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 18:07:20 - J-23
> Dnia Wed, 11 Jan 2012 08:29:59 -0800 (PST), J-23 napisał(a):
>
> > jestem pracujacym emerytem,
>
> Policyjnym? //retoryczne
> Sądząc po menu - jesteś bardzo młodym emerytem jak na emeryta.
>
> > mieszkam w miescie. w domu przebywam do 10-
> > ciu godzin na dobe. to motyla noga kiedy mam pichcic te specjaly?
> > czy tez w nocy robic kiszonki i wypiekac ciasta? moj dzien wyglada
> > tak, z pracy do domu, szybko cos zrobic do jedzenia i wieczorem jakies
> > wyjscie. a rano do roboty. czasem cos jem na miescie,najchetniej
> > sushi.
>
> Skoro tak, to zazdraszczam emerytury, widac nie jest taka znowu niska. jak
> nadejdzie moja, to wtedy Z KONIECZNOŚCI będe pichcić - bo teraz z ochoty
> :-)
> --
> XL
aktualnie mam 64-ry wiosny, emerytura ujdzie...
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 18:18:59 - XL
> On 11 Sty, 17:45, XL
>> Dnia Wed, 11 Jan 2012 08:29:59 -0800 (PST), J-23 napisał(a):
>>
>>> jestem pracujacym emerytem,
>>
>> Policyjnym? //retoryczne
>> Sądząc po menu - jesteś bardzo młodym emerytem jak na emeryta.
>>
>>> mieszkam w miescie. w domu przebywam do 10-
>>> ciu godzin na dobe. to motyla noga kiedy mam pichcic te specjaly?
>>> czy tez w nocy robic kiszonki i wypiekac ciasta? moj dzien wyglada
>>> tak, z pracy do domu, szybko cos zrobic do jedzenia i wieczorem jakies
>>> wyjscie. a rano do roboty. czasem cos jem na miescie,najchetniej
>>> sushi.
>>
>> Skoro tak, to zazdraszczam emerytury, widac nie jest taka znowu niska. jak
>> nadejdzie moja, to wtedy Z KONIECZNOŚCI będe pichcić - bo teraz z ochoty
>> :-)
>> --
>> XL
>
> aktualnie mam 64-ry wiosny, emerytura ujdzie...
Tym bardziej zazdraszczam - bo przynajmniej zdążyłeś ;-PPP
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 20:07:13 - Aicha
> Skoro tak, to zazdraszczam emerytury, widac nie jest taka znowu niska. jak
> nadejdzie moja, to wtedy Z KONIECZNOŚCI będe pichcić - bo teraz z ochoty
> :-)
A wiesz, czemu chcą podnieść wiek emerytalny, szczególnie kobietom?
Skoro piszesz to co powyżej, to chyba wiesz :>
--
Pozdrawiam - Aicha
Ze szkoły zostały mi tylko luki w wykształceniu
/Oskar Kokoschka/
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 20:09:57 - XL
> W dniu 2012-01-11 17:45, XL pisze:
>
>> Skoro tak, to zazdraszczam emerytury, widac nie jest taka znowu niska. jak
>> nadejdzie moja, to wtedy Z KONIECZNOŚCI będe pichcić - bo teraz z ochoty
>> :-)
>
> A wiesz, czemu chcą podnieść wiek emerytalny, szczególnie kobietom?
> Skoro piszesz to co powyżej, to chyba wiesz :>
Zeby pichciły z ochoty?
;-PPP
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-12 01:13:18 - Aicha
>>> Skoro tak, to zazdraszczam emerytury, widac nie jest taka znowu niska. jak
>>> nadejdzie moja, to wtedy Z KONIECZNOŚCI będe pichcić - bo teraz z ochoty
>>> :-)
>>
>> A wiesz, czemu chcą podnieść wiek emerytalny, szczególnie kobietom?
>> Skoro piszesz to co powyżej, to chyba wiesz :>
>
> Zeby pichciły z ochoty?
> ;-PPP
Dlaczego. Nie po co :)
--
Pozdrawiam - Aicha
Ze szkoły zostały mi tylko luki w wykształceniu
/Oskar Kokoschka/
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-10 07:47:23 - Bbjk
> Wiecej:
> www.eioba.pl/a/1zn/dlaczego-frytki-mcdonalds-sa-tak-smaczne#ixzz1j0D6T2KF
> (...)
>
Już sam początek utrzymany w konwencji odkrywamy tajemnice skrzętnie
przez wami ukrywane jest alogiczny, pomijając ortografię (nawet na
Allegro nie kupuję u sprzedawców sadzących byki, uważając, że jakość
transakcji będzie analogiczna z jakością pisania):
Wydrukuj ten tekst i daj do poczytania tym którzy nie maja dostępu do
Internetu. Tego nigdy nie przeczytasz w Polskiej prasie pozostającej pod
kontrola zachodnich korporacji, jak np. Gazeta Wyborcza Michnika.
Fragmenty książki amerykańskiego autora Erica Schlossera Fast Food
Nation (Naród fast foodów).
Tekścik ostrzega przed zachodnimi korporacjami, a cytuje bestseller
Amerykanów :)
Nie wątpię, że jedzenie fastfoodowe jest paskudne, nie jadam tego, jest
oczywistością, że jest za tłuste, niezdrowe, smakowo też smętne (mimo
tezy artykułu, jakoby pyszne) i chyba już większość ludzi także w
naszym kraju dawno odeszła od fascynacji fastoodami w kierunku slow
food, która to moda od kilku lat dotarła i do Polski.
To jest dla Europejczyków oczywista oczywistość, ze trzeba jeść produkty
nisko przetworzone, regionalne itp, a nie żadne odkrycie Ameryki :)
--
Bbjk
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-10 21:37:59 - XL
> W dniu 2012-01-09 23:27, XL pisze:
>
>> Wiecej:
>> www.eioba.pl/a/1zn/dlaczego-frytki-mcdonalds-sa-tak-smaczne#ixzz1j0D6T2KF
>> (...)
>>
>
> Już sam początek utrzymany w konwencji odkrywamy tajemnice skrzętnie
> przez wami ukrywane jest alogiczny, pomijając ortografię (nawet na
> Allegro nie kupuję u sprzedawców sadzących byki, uważając, że jakość
> transakcji będzie analogiczna z jakością pisania)
Kupuję - ponieważ wychodzę z założenia, że dysortografia nie wpływa na
uczciwość ;-P
> :
>
> Wydrukuj ten tekst i daj do poczytania tym którzy nie maja dostępu do
> Internetu. Tego nigdy nie przeczytasz w Polskiej prasie pozostającej pod
> kontrola zachodnich korporacji, jak np. Gazeta Wyborcza Michnika.
>
> Fragmenty książki amerykańskiego autora Erica Schlossera Fast Food
> Nation (Naród fast foodów).
>
> Tekścik ostrzega przed zachodnimi korporacjami, a cytuje bestseller
> Amerykanów :)
>
> Nie wątpię, że jedzenie fastfoodowe jest paskudne, nie jadam tego,
Jadam - średnio jakieś 6-8 razy w roku. Uwielbiam skrzydełka pikantne w
KFC.
No co, czasem trzeba zrobić coś głupiego, bo człowiek by całkiem...
zgłupiał ;-)
> jest
> oczywistością, że jest za tłuste, niezdrowe, smakowo też smętne
Krewetki w McDonalds mi smakowały. Niestety ;-)
>(mimo
> tezy artykułu, jakoby pyszne) i chyba już większość ludzi także w
> naszym kraju dawno odeszła od fascynacji fastoodami w kierunku slow
> food, która to moda od kilku lat dotarła i do Polski.
>
> To jest dla Europejczyków oczywista oczywistość, ze trzeba jeść produkty
> nisko przetworzone, regionalne itp, a nie żadne odkrycie Ameryki :)
Chyba odkrycie USA :-D
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-10 21:50:06 - Aicha
>>> Wiecej:
>>> www.eioba.pl/a/1zn/dlaczego-frytki-mcdonalds-sa-tak-smaczne#ixzz1j0D6T2KF
>>> (...)
>>>
>>
>> Już sam początek utrzymany w konwencji odkrywamy tajemnice skrzętnie
>> przez wami ukrywane jest alogiczny, pomijając ortografię (nawet na
>> Allegro nie kupuję u sprzedawców sadzących byki, uważając, że jakość
>> transakcji będzie analogiczna z jakością pisania)
>
> Kupuję - ponieważ wychodzę z założenia, że dysortografia
I kto to pisze? Lenistwo, nie dysortografia.
--
Pozdrawiam - Aicha (se uogólniam dziś tak:P)
Ze szkoły zostały mi tylko luki w wykształceniu
/Oskar Kokoschka/
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-10 22:23:38 - XL
> W dniu 2012-01-10 21:37, XL pisze:
>
>>>> Wiecej:
>>>> www.eioba.pl/a/1zn/dlaczego-frytki-mcdonalds-sa-tak-smaczne#ixzz1j0D6T2KF
>>>> (...)
>>>>
>>>
>>> Już sam początek utrzymany w konwencji odkrywamy tajemnice skrzętnie
>>> przez wami ukrywane jest alogiczny, pomijając ortografię (nawet na
>>> Allegro nie kupuję u sprzedawców sadzących byki, uważając, że jakość
>>> transakcji będzie analogiczna z jakością pisania)
>>
>> Kupuję - ponieważ wychodzę z założenia, że dysortografia
>
> I kto to pisze? Lenistwo, nie dysortografia.
Udowodnij 3333333-)
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 00:52:13 - Aicha
>>> Kupuję - ponieważ wychodzę z założenia, że dysortografia
>>
>> I kto to pisze? Lenistwo, nie dysortografia.
>
> Udowodnij 3333333-)
Niech leń udowadnia, że nie jest leniem :)
--
Pozdrawiam - Aicha
Ze szkoły zostały mi tylko luki w wykształceniu
/Oskar Kokoschka/
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 08:04:59 - Bbjk
>> (nawet na
>> Allegro nie kupuję u sprzedawców sadzących byki, uważając, że jakość
>> transakcji będzie analogiczna z jakością pisania)
> Kupuję - ponieważ wychodzę z założenia, że dysortografia nie wpływa na
> uczciwość ;-P
Już od razu dysortografia i od razu nieuczciwość, wielki dzwon :|
Raczej nieuctwo, niechlujstwo, albo w głowie coś nie tak, a to źle
wróży, towar inny niż zamówiony, źle zapakowany, albo stary zamiast
nowego. Sieciowe zakupy u dysortografa traktuję jak zakupy u niechluja
i niesolidnego (=jeśli nie stać go nawet na poprawny opis, to co dopiero
będzie z wysyłką i towarem). Do realnych sklepów, gdzie brud i
flejowatość też unikam wchodzenia, a zakupów już na pewno.
Kilka kwiatków dysortografów:
....sprzedam ladne polarkowe spodenki dla dziewczynki z hinskim napisem
cieple i wygodne zdjecie pokazuje je...
....zalezy ci na nie powtarzalnym wyglondzie i zwruceniu uwagi na innchy
to jest to czego szukasz...
....spudniczka jest z miekusiego welnianego plucienka, do zakupu
dołanczam paragon...
>
> Jadam - średnio jakieś 6-8 razy w roku. Uwielbiam skrzydełka pikantne w
> KFC.
> No co, czasem trzeba zrobić coś głupiego, bo człowiek by całkiem...
> zgłupiał ;-)
Głupiego tak, ale żeby też było przyjemne, a dla mnie KFC nawet nie stoi
koło przyjemności.
> Krewetki w McDonalds mi smakowały. Niestety ;-)
A miałaś porównanie z innymi? Pytam serio, bo w MD nie jadam, ale jakos
trudno mi sobie wyobrazić, by ichnie krewetki przewyższały te świeżo
wyłowione podane we włoskich, czy portugalskich nadmorskich knajpkach,
czy choćby domowe tygryski szybko zrobione na świeżej oliwie, z
odrobiną czosnku i białego wina. Dobre owoce morza bywają już u nas w
Selgrosach.
--
Bbjk
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 11:07:59 - XL
> W dniu 2012-01-10 21:37, XL pisze:
>>> (nawet na
>>> Allegro nie kupuję u sprzedawców sadzących byki, uważając, że jakość
>>> transakcji będzie analogiczna z jakością pisania)
>
>> Kupuję - ponieważ wychodzę z założenia, że dysortografia nie wpływa na
>> uczciwość ;-P
>
> Już od razu dysortografia i od razu nieuczciwość, wielki dzwon :|
> Raczej nieuctwo, niechlujstwo, albo w głowie coś nie tak, a to źle
> wróży, towar inny niż zamówiony, źle zapakowany, albo stary zamiast
> nowego. Sieciowe zakupy u dysortografa traktuję jak zakupy u niechluja
> i niesolidnego (=jeśli nie stać go nawet na poprawny opis, to co dopiero
> będzie z wysyłką i towarem). Do realnych sklepów, gdzie brud i
> flejowatość też unikam wchodzenia, a zakupów już na pewno.
> Kilka kwiatków dysortografów:
> ...sprzedam ladne polarkowe spodenki dla dziewczynki z hinskim napisem
> cieple i wygodne zdjecie pokazuje je...
> ...zalezy ci na nie powtarzalnym wyglondzie i zwruceniu uwagi na innchy
> to jest to czego szukasz...
> ...spudniczka jest z miekusiego welnianego plucienka, do zakupu
> dołanczam paragon...
>
>>
>> Jadam - średnio jakieś 6-8 razy w roku. Uwielbiam skrzydełka pikantne w
>> KFC.
>> No co, czasem trzeba zrobić coś głupiego, bo człowiek by całkiem...
>> zgłupiał ;-)
>
> Głupiego tak, ale żeby też było przyjemne, a dla mnie KFC nawet nie stoi
> koło przyjemności.
Biorę kubełek do domu - konsumpcja na tacy, w tłumie obijającym się o mój
stolik na miejscu w KFC mnie mało kręci, delikatnie mówiąc.
>
>> Krewetki w McDonalds mi smakowały. Niestety ;-)
>
> A miałaś porównanie z innymi? Pytam serio, bo w MD nie jadam, ale jakos
> trudno mi sobie wyobrazić, by ichnie krewetki przewyższały te świeżo
> wyłowione podane we włoskich, czy portugalskich nadmorskich knajpkach,
> czy choćby domowe tygryski szybko zrobione na świeżej oliwie, z
> odrobiną czosnku i białego wina. Dobre owoce morza bywają już u nas w
> Selgrosach.
Domowe robiłam - z czosneczkiem i chilli, jedząc jeszczze skwierczące w
oleju na stole.
Te w MD byly w panierce, bardzo smaczne.
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 22:07:32 - medea
> Jadam - średnio jakieś 6-8 razy w roku. Uwielbiam skrzydełka pikantne
> w KFC. No co, czasem trzeba zrobić coś głupiego, bo człowiek by
> całkiem... zgłupiał ;-)
>
> Krewetki w McDonalds mi smakowały. Niestety ;-)
Mnie się sporadycznie też zdarza zjeść, ale nie nazwałabym tego
rozkoszami podniebienia.
Coś jest w tym żarciu, że kusi - podejrzewam, że ten glutaminian czy coś
w ten deseń - jak jakaś używka. ;)
Jeśli się już skuszę, to na twistera w KFC albo wrapsa w McD (mają chyba
to od niedawna, jadłam jakieś 2 tygodnie temu), bo w ogóle jestem
wielbicielką tortilli.
Te słynne frytki natomiast w ogóle mi nie smakują, więc nie wiem, o co
całe zamieszanie.
Skrzydełek z KFC nie cierpię. A już w szczególności po tym, jak kiedyś
widziałam u kogoś takie niedosmażone i czerwonawe w środku, brrr.
Ewa
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 22:11:07 - XL
> Te słynne frytki natomiast w ogóle mi nie smakują, więc nie wiem, o co
> całe zamieszanie.
Nie mówiłam nic o frytkach - lubię tylko domowe. W McD z reguły nie jem.
> Skrzydełek z KFC nie cierpię. A już w szczególności po tym, jak kiedyś
> widziałam u kogoś takie niedosmażone i czerwonawe w środku, brrr.
To nie jest wynik niedosmażenia, tylko dłuższego leżenia w marynacie - są
jakby trochę upeklowane. Potrzymaj kiedyś mięso dłuzej w soli, to też
będzie różowawe, chociaż dosmażysz.
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 22:16:36 - medea
> Dnia Wed, 11 Jan 2012 22:07:32 +0100, medea napisał(a):
>
>> Te słynne frytki natomiast w ogóle mi nie smakują, więc nie wiem, o co
>> całe zamieszanie.
> Nie mówiłam nic o frytkach
Ale od nich zaczęłaś chyba wątek?
> - lubię tylko domowe. W McD z reguły nie jem.
Ja prawie w ogóle nie jadam.
> To nie jest wynik niedosmażenia, tylko dłuższego leżenia w marynacie -
> są jakby trochę upeklowane.
Czy ja wiem... wyglądały jakby krwiście. ;)
Zdarzało mi się przetrzymać mięso w marynacie i nigdy takiego efektu nie
zaobserwowałam.
Ewa
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 22:35:32 - XL
> W dniu 2012-01-11 22:11, XL pisze:
>> Dnia Wed, 11 Jan 2012 22:07:32 +0100, medea napisał(a):
>>
>>> Te słynne frytki natomiast w ogóle mi nie smakują, więc nie wiem, o co
>>> całe zamieszanie.
>> Nie mówiłam nic o frytkach
>
> Ale od nich zaczęłaś chyba wątek?
Chyba nie. Nic tam nie było o frytkach.
Ponadto wątek ma już swoją długość.
>
>> - lubię tylko domowe. W McD z reguły nie jem.
>
> Ja prawie w ogóle nie jadam.
Czasem się skuszę, jak nie ma innej opcji - np w podróży, kiedy nie ma
czasu na szukanie ulubionych miejsc.
>
>> To nie jest wynik niedosmażenia, tylko dłuższego leżenia w marynacie -
>> są jakby trochę upeklowane.
>
> Czy ja wiem... wyglądały jakby krwiście. ;)
> Zdarzało mi się przetrzymać mięso w marynacie i nigdy takiego efektu nie
> zaobserwowałam.
>
Polędwiczki też są dobre - na pewno wysmażone, bo cieńsze. Niekoniecznie
skrzydełka, skoro się boisz.
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 22:49:32 - medea
> Dnia Wed, 11 Jan 2012 22:16:36 +0100, medea napisał(a):
>
>> Ale od nich zaczęłaś chyba wątek?
> Chyba nie. Nic tam nie było o frytkach.
> Ponadto wątek ma już swoją długość.
Hm, długi wątek to fakt, ale bez przesady. Zajrzałaś do linka, który
podałaś? Wystarczy go przeczytać, nawet nie trzeba zaglądać. ;)
> Polędwiczki też są dobre - na pewno wysmażone, bo cieńsze.
Do przyszłego roku chyba i tak zapomnę tę rekomendację. ;)
Ewa
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 23:01:14 - XL
> W dniu 2012-01-11 22:35, XL pisze:
>> Dnia Wed, 11 Jan 2012 22:16:36 +0100, medea napisał(a):
>>
>>> Ale od nich zaczęłaś chyba wątek?
>> Chyba nie. Nic tam nie było o frytkach.
>> Ponadto wątek ma już swoją długość.
>
> Hm, długi wątek to fakt, ale bez przesady. Zajrzałaś do linka, który
> podałaś? Wystarczy go przeczytać, nawet nie trzeba zaglądać. ;)
Pisałam o fragmencie, który JA wybrałam.
>
>> Polędwiczki też są dobre - na pewno wysmażone, bo cieńsze.
>
> Do przyszłego roku chyba i tak zapomnę tę rekomendację. ;)
>
W sumie nie jest to aż jakieś wielkie coś - jadam co jakiś czas, kiedy nie
zdążamy wrócić na obiad do domu, a jest za mało czasu na ulubioną włoską
knajpkę.
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 01:13:48 - Aicha
> (...)Przed każdym testem zamykałem oczy. Wtedy, głęboko wciągałem powietrze
> i? przed oczyma mojej wyobraźni pojawiały się jedna po drugiej przeróżne
> potrawy, wyłaniające się ze szklanych butelek. Wąchałem świeże wiśnie,
> czarne oliwki, smażoną cebulę i krewetki. Jednak całkowicie zaskoczyła mnie
> najciekawsza kreacja p.Graingera. Po zamknięciu oczu poczułem zapach
> smażonego hamburgera. Aromat był nadzwyczajny i tak realistyczny, jakby
> kto? w pokoju przewracał hamburgery na gorącym grillu. Kiedy jednak
> otworzyłem oczy, przede mną był cienki pasek białego papieru i uśmiechający
> się z zadowoleniem chemik.
>
> Wiecej:
> www.eioba.pl/a/1zn/dlaczego-frytki-mcdonalds-sa-tak-smaczne#ixzz1j0D6T2KF
> (...)
Widziałam kiedyś chipsy, w których jednym ze składników był naturalny
aromat ketchupu (!). Jak widać (tu oraz powyżej), naturalny aromat nie
musi imitować tylko występujących naturalnie substancji.
Natomiast naturalna koszenila jest droga, zamiast niej używa się
syntetycznej czerwieni koszenilowej (fajne działania uboczne ma).
A tu coś dla wielbicieli smakowitej karrrrkóweczki - szczepionki
zwierzętom podaje się w kark - oto przykład:
www.scanvet.pl/products/product/product_id/136
Smacznego (adjuwantu)!!! :PPP
--
Pozdrawiam - Aicha
Ze szkoły zostały mi tylko luki w wykształceniu
/Oskar Kokoschka/
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 08:11:58 - Bbjk
> A tu coś dla wielbicieli smakowitej karrrrkóweczki - szczepionki
> zwierzętom podaje się w kark - oto przykład:
> www.scanvet.pl/products/product/product_id/136
> Smacznego (adjuwantu)!!! :PPP
>
Coraz bardziej się skłaniam ku temu, by nie jeść mięsa, już wieprzowiny
niemal nie jadamy od kilku lat (chyba, że u kogoś, gdy nie wypada
grymasić), najczęściej jemy ryby i drób. Lubię dobre mięso, szczególnie
jagnięcinę, ale gdy wyobraźnia zaczyna pracować, apetyt mija.
--
Bbjk
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 11:10:14 - XL
> W dniu 2012-01-11 01:13, Aicha pisze:
>
>> A tu coś dla wielbicieli smakowitej karrrrkóweczki - szczepionki
>> zwierzętom podaje się w kark - oto przykład:
>> www.scanvet.pl/products/product/product_id/136
>> Smacznego (adjuwantu)!!! :PPP
>>
> Coraz bardziej się skłaniam ku temu, by nie jeść mięsa, już wieprzowiny
> niemal nie jadamy od kilku lat (chyba, że u kogoś, gdy nie wypada
> grymasić), najczęściej jemy ryby i drób.
Z podobnych jak wyżej powodów musisz zatem przestać jeść i owe - ajuż nawet
nie myśl o roślinkach ;-)
> Lubię dobre mięso, szczególnie
> jagnięcinę, ale gdy wyobraźnia zaczyna pracować, apetyt mija.
Dlaczego?
Kupowałam w www.steki.pl., teraz kupuję od znajomego owczarza.
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 11:27:11 - Bbjk
>> Coraz bardziej się skłaniam ku temu, by nie jeść mięsa, już wieprzowiny
>> niemal nie jadamy od kilku lat (chyba, że u kogoś, gdy nie wypada
>> grymasić), najczęściej jemy ryby i drób.
>
> Z podobnych jak wyżej powodów musisz zatem przestać jeść i owe - ajuż nawet
> nie myśl o roślinkach ;-)
Ależ ja niczego nie muszę! :)
Jem, co i ile chcę, a wieprzowina nie jest mi konieczna do szczęścia, z
kilku powodów. Rośliny raczej są mniej nafaszerowane antybiotykami i
hormonami od świń na ubój, drób podwórkowy, ryby morskie i jeziorne (nie
z hodowli stawowej), mam nadzieję, że podobnie.
>> Lubię dobre mięso, szczególnie
>> jagnięcinę, ale gdy wyobraźnia zaczyna pracować, apetyt mija.
>
> Dlaczego?
Małe, miłe i mięciutkie jagniątka, baranki niewinne. Cielątka z wielkimi
oczami. Te sprawy. Ale to moje własne dylematy, nikomu nie narzucam
takiego myślenia i nie oczekuję nawracania ani tzw. argumentów i
dyskusji, ze mam buty czy kurtkę ze skóry oraz że jeżdżąc samochodami
psuję powietrze ;).
--
Bbjk
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 12:42:59 - XL
> W dniu 2012-01-11 11:10, XL pisze:
>
>>> Coraz bardziej się skłaniam ku temu, by nie jeść mięsa, już wieprzowiny
>>> niemal nie jadamy od kilku lat (chyba, że u kogoś, gdy nie wypada
>>> grymasić), najczęściej jemy ryby i drób.
>>
>> Z podobnych jak wyżej powodów musisz zatem przestać jeść i owe - ajuż nawet
>> nie myśl o roślinkach ;-)
>
> Ależ ja niczego nie muszę! :)
> Jem, co i ile chcę, a wieprzowina nie jest mi konieczna do szczęścia, z
> kilku powodów.
Dla mnie w ostatnich latach istnieje ona głównie w domowych wędzonkach -
cóż, nie da się niczym zastąpić szynki i kiełbasy wieprzowej.
Natomiast w kuchni codziennej też niemal zupełnie straciła swą pozycję na
rzecz wołowiny, którą mam możliwość kupować absolutnie pierwszej jakości.
W gotowaniu wieprzowina mi śmierdzi, a słonina, którą lubię jako skwarki,
jest już tak cienka, ze praktycznie kupuje się skórę ze zdartą wierzchnią
warstwą rogową...
> Rośliny raczej są mniej nafaszerowane antybiotykami i
> hormonami od świń na ubój, drób podwórkowy, ryby morskie i jeziorne (nie
> z hodowli stawowej), mam nadzieję, że podobnie.
>
>>> Lubię dobre mięso, szczególnie
>>> jagnięcinę, ale gdy wyobraźnia zaczyna pracować, apetyt mija.
>>
>> Dlaczego?
>
> Małe, miłe i mięciutkie jagniątka, baranki niewinne. Cielątka z wielkimi
> oczami. Te sprawy.
Ale zapłakanych marchewek Ci nie żal 333-)
> Ale to moje własne dylematy, nikomu nie narzucam
> takiego myślenia i nie oczekuję nawracania ani tzw. argumentów i
> dyskusji, ze mam buty czy kurtkę ze skóry oraz że jeżdżąc samochodami
> psuję powietrze ;).
Otóż to.
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 10:51:56 - Nixe
news:jeik7t$grb$1@news.icm.edu.pl...
> A tu coś dla wielbicieli smakowitej karrrrkóweczki - szczepionki
> zwierzętom podaje się w kark - oto przykład:
> www.scanvet.pl/products/product/product_id/136
> Smacznego (adjuwantu)!!! :PPP
No ale jakie to ma znaczenie?
Ta szczepionka siedzi w tym karku aż do uboju czy jak? :)
N.
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 11:26:49 - witek
> Aicha
> news:jeik7t$grb$1@news.icm.edu.pl...
>
>> A tu coś dla wielbicieli smakowitej karrrrkóweczki - szczepionki
>> zwierzętom podaje się w kark - oto przykład:
>> www.scanvet.pl/products/product/product_id/136
>> Smacznego (adjuwantu)!!! :PPP
>
> No ale jakie to ma znaczenie?
> Ta szczepionka siedzi w tym karku aż do uboju czy jak? :)
>
> N.
W szczególności jak ktoś nie bardzo rozumie co to jest adiuwant - czyli
np witamina A albo fosforan wapnia (!!! zgroza to jakaś chemia musi być,
o rany!!!).
Mogą to być także niskocząsteczkowe peptydy bakteryjne ;-)
Witek
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 15:54:19 - Aicha
>> A tu coś dla wielbicieli smakowitej karrrrkóweczki - szczepionki
>> zwierzętom podaje się w kark - oto przykład:
>> www.scanvet.pl/products/product/product_id/136
>> Smacznego (adjuwantu)!!! :PPP
>
> No ale jakie to ma znaczenie?
> Ta szczepionka siedzi w tym karku aż do uboju czy jak? :)
Nie wiem czy ktoś z Was sie już spotkał z no właśnie ,trudno w to
uwierzyć ale kombinacja szczepionek Myko+cirkoflex spowodowła zmiany w
karkówce . W miejscu podania szczepionki powstał żółty nalot . Mam dość
nie przyjemną sytuację bo ZM podejrzewa mnie o podawanie antybiotyków
przed sprzedażą ,a chyba była by to ostatnia rzecz jaką bym zrobił,wolę
bowiem daną sztuke przytrzymać i sam ja zawieśc na ubój i zrobić
kiełbaske na własne potrzeby
www.trzoda-chlewna.com.pl/forumN/viewtopic.php?t=2113&start=45&sid=c769e1012000b5ebe58d0456ef20b855
--
Pozdrawiam - Aicha
Ze szkoły zostały mi tylko luki w wykształceniu
/Oskar Kokoschka/
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 11:04:20 - XL
> W dniu 2012-01-09 23:27, XL pisze:
>
>> (...)Przed każdym testem zamykałem oczy. Wtedy, głęboko wciągałem powietrze
>> i? przed oczyma mojej wyobraźni pojawiały się jedna po drugiej przeróżne
>> potrawy, wyłaniające się ze szklanych butelek. Wąchałem świeże wiśnie,
>> czarne oliwki, smażoną cebulę i krewetki. Jednak całkowicie zaskoczyła mnie
>> najciekawsza kreacja p.Graingera. Po zamknięciu oczu poczułem zapach
>> smażonego hamburgera. Aromat był nadzwyczajny i tak realistyczny, jakby
>> kto? w pokoju przewracał hamburgery na gorącym grillu. Kiedy jednak
>> otworzyłem oczy, przede mną był cienki pasek białego papieru i uśmiechający
>> się z zadowoleniem chemik.
>>
>> Wiecej:
>> www.eioba.pl/a/1zn/dlaczego-frytki-mcdonalds-sa-tak-smaczne#ixzz1j0D6T2KF
>> (...)
>
> Widziałam kiedyś chipsy, w których jednym ze składników był naturalny
> aromat ketchupu (!). Jak widać (tu oraz powyżej), naturalny aromat nie
> musi imitować tylko występujących naturalnie substancji.
> Natomiast naturalna koszenila jest droga, zamiast niej używa się
> syntetycznej czerwieni koszenilowej (fajne działania uboczne ma).
>
> A tu coś dla wielbicieli smakowitej karrrrkóweczki - szczepionki
> zwierzętom podaje się w kark - oto przykład:
> www.scanvet.pl/products/product/product_id/136
> Smacznego (adjuwantu)!!! :PPP
Ty na swoje kurczaki i indyki też uważaj... Te antybiotyki w nich i ich
skutki - rozwój bakterii antybiotykoopornych...
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 15:18:13 - Aicha
> Ty na swoje kurczaki i indyki też uważaj... Te antybiotyki w nich i ich
> skutki - rozwój bakterii antybiotykoopornych...
Moje bakterie zwalczam własnym układem odpornościowym jak dotąd.
Antybiotyk to ostateczność.
--
Pozdrawiam - Aicha
Ze szkoły zostały mi tylko luki w wykształceniu
/Oskar Kokoschka/
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 16:32:00 - XL
> W dniu 2012-01-11 11:04, XL pisze:
>
>> Ty na swoje kurczaki i indyki też uważaj... Te antybiotyki w nich i ich
>> skutki - rozwój bakterii antybiotykoopornych...
>
> Moje bakterie zwalczam własnym układem odpornościowym jak dotąd.
> Antybiotyk to ostateczność.
Chodzi o bakterie, które nabywają odporność na skutek nielegalnego
faszerowania drobiu antybiotykami podczas całego czasu trwania hodowli -
czyni się to profilaktycznie, zupełnie bez potrzeby, w celu uniknięcia
strat oraz polepszenia stanu zdrowotnego ptaków, a w efekcie lepszego
efektu handlowego.
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-11 19:57:36 - Aicha
>>> Ty na swoje kurczaki i indyki też uważaj... Te antybiotyki w nich i ich
>>> skutki - rozwój bakterii antybiotykoopornych...
>>
>> Moje bakterie zwalczam własnym układem odpornościowym jak dotąd.
>> Antybiotyk to ostateczność.
>
> Chodzi o bakterie, które nabywają odporność na skutek nielegalnego
> faszerowania drobiu antybiotykami podczas całego czasu trwania hodowli -
> czyni się to profilaktycznie, zupełnie bez potrzeby, w celu uniknięcia
> strat oraz polepszenia stanu zdrowotnego ptaków, a w efekcie lepszego
> efektu handlowego.
Widać usmażone nie chcą się seksić z moimi jelitowymi :D
--
Pozdrawiam - Aicha
Ze szkoły zostały mi tylko luki w wykształceniu
/Oskar Kokoschka/
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-13 11:49:37 - lemonka
Użytkownik XL
news:1uisfb4qw2bhy.1dz77n8tlgdsl.dlg@40tude.net...
> (...)Przed każdym testem zamykałem oczy. Wtedy, głęboko wciągałem
> powietrze
> i? przed oczyma mojej wyobraźni pojawiały się jedna po drugiej przeróżne
> potrawy, wyłaniające się ze szklanych butelek. Wąchałem świeże wiśnie,
> czarne oliwki, smażoną cebulę i krewetki. Jednak całkowicie zaskoczyła
> mnie
> najciekawsza kreacja p.Graingera. Po zamknięciu oczu poczułem zapach
> smażonego hamburgera. Aromat był nadzwyczajny i tak realistyczny, jakby
> kto? w pokoju przewracał hamburgery na gorącym grillu. Kiedy jednak
> otworzyłem oczy, przede mną był cienki pasek białego papieru i
> uśmiechający
> się z zadowoleniem chemik.
>
Zapach pieczonego bekonu dodaje się do tzw. frytek amerykańskich, takich
ciemnobrązowych i krojonych w kawałki, nie do długich cienkich jasnożółtych
frytek typu julienne. W Polsce frytki amerykańskie były sprzedawane chyba do
końca grudnia, teraz są tylko julienne.
A aromatyzowanie jest stare jak przemysłowa produkcja żywności: dodaje się
np. aromat wina i aromat jabłek do octu jabłkowego, aromat dymu
wędzarniczego do żółtych i pomarańczowych kiełbas i tylko przyszłość oceni
czy lepsze jest naturalne wędzenie z udziałem dzikich (w sensie
niemożliwych do określenia ilości) WWA czy aromat wędzarniczy pozbawiony
WWA.
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-13 13:34:40 - XL
> tylko przyszłość oceni
> czy lepsze jest naturalne wędzenie z udziałem dzikich (w sensie
> niemożliwych do określenia ilości) WWA czy aromat wędzarniczy pozbawiony
> WWA.
To musi być baaaaaardzo daleka przyszłość, bo póki co wędzi się naturalnie
jakieś tysiąc lat lub jeden dzień (czyt. tysiąc lat) dłużej, a
aromatyzowanie mięsa w celu nadania smaku i zapachu porównywalnego z
naturalną wędzonką praktykuje się pewnie ze 20-40 lat...
Ponadto naturalne wędzenie służy NIE TYLKO atromatyzowaniu, ale i
konserwacji mięsa.
Aromaty wędzarnicze służą jedynie temu, co mają w nazwie - AROMATYZOWANIU.
Dlatego wędzonki tradycyjne w lodówce leżą (o ile leżą ;-P), póki nie
uschną, a aromatyzowane ich namiastki po 2 dniach nadają się do wyrzucenia,
obślizgłe i rozkładające się.
Poza wszystkim - ludzkość nie wymarła wędząc naturalnie, natomiast ma
szansę wymrzeć od chemikaliów i ukrytych efektów rozkładu spożywanej
żywności.
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-13 20:31:09 - lemonka
Użytkownik XL
news:1nhi0whp21qc6$.oayqpgeogd5u$.dlg@40tude.net...
> Dnia Fri, 13 Jan 2012 11:49:37 +0100, lemonka napisał(a):
>
>> tylko przyszłość oceni
>> czy lepsze jest naturalne wędzenie z udziałem dzikich (w sensie
>> niemożliwych do określenia ilości) WWA czy aromat wędzarniczy pozbawiony
>> WWA.
>
> To musi być baaaaaardzo daleka przyszłość, bo póki co wędzi się naturalnie
> jakieś tysiąc lat lub jeden dzień (czyt. tysiąc lat) dłużej, a
> aromatyzowanie mięsa w celu nadania smaku i zapachu porównywalnego z
> naturalną wędzonką praktykuje się pewnie ze 20-40 lat...
> Ponadto naturalne wędzenie służy NIE TYLKO atromatyzowaniu, ale i
> konserwacji mięsa.
Naaaapraaawdęęęę??? No, toś mnie oświeciła...
> Aromaty wędzarnicze służą jedynie temu, co mają w nazwie - AROMATYZOWANIU.
> Dlatego wędzonki tradycyjne w lodówce leżą (o ile leżą ;-P), póki nie
> uschną, a aromatyzowane ich namiastki po 2 dniach nadają się do
> wyrzucenia,
> obślizgłe i rozkładające się.
Umycie lodówki chociaż raz do roku powinno pomóc. Albo nie kupuj od razu
wagonu żarcia, tylko tyle ile zjesz. Chociaż to na jedno wychodzi...
> Poza wszystkim - ludzkość nie wymarła wędząc naturalnie, natomiast ma
> szansę wymrzeć od chemikaliów i ukrytych efektów rozkładu spożywanej
> żywności.
Nie jakość, lecz ilość ma tu znaczenie. Przez wieki ludzie nie jedli mięsa
codziennie. A ci, którzy jedli codziennie - na pewno umarli i już nie żyją
:)
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-13 23:44:41 - XL
> Użytkownik XL
> news:1nhi0whp21qc6$.oayqpgeogd5u$.dlg@40tude.net...
>> Dnia Fri, 13 Jan 2012 11:49:37 +0100, lemonka napisał(a):
>>
>>> tylko przyszłość oceni
>>> czy lepsze jest naturalne wędzenie z udziałem dzikich (w sensie
>>> niemożliwych do określenia ilości) WWA czy aromat wędzarniczy pozbawiony
>>> WWA.
>>
>> To musi być baaaaaardzo daleka przyszłość, bo póki co wędzi się naturalnie
>> jakieś tysiąc lat lub jeden dzień (czyt. tysiąc lat) dłużej, a
>> aromatyzowanie mięsa w celu nadania smaku i zapachu porównywalnego z
>> naturalną wędzonką praktykuje się pewnie ze 20-40 lat...
>> Ponadto naturalne wędzenie służy NIE TYLKO atromatyzowaniu, ale i
>> konserwacji mięsa.
>
> Naaaapraaawdęęęę??? No, toś mnie oświeciła...
>
>> Aromaty wędzarnicze służą jedynie temu, co mają w nazwie - AROMATYZOWANIU.
>> Dlatego wędzonki tradycyjne w lodówce leżą (o ile leżą ;-P), póki nie
>> uschną, a aromatyzowane ich namiastki po 2 dniach nadają się do
>> wyrzucenia,
>> obślizgłe i rozkładające się.
>
> Umycie lodówki chociaż raz do roku powinno pomóc.
Nie myję wcale, bo po co, i tak się ubrudzi :->
Moje osobiste wędzonki nie robią się obślizgłe w tej samej mojej
osobistej lodówce, w której czasem bywają sklepowe, pewnie ta moja
niemyta osobista lodówka się wyspecjalizowała w obślizgiwaniu
sklepowych:->
> Albo nie kupuj od razu
> wagonu żarcia, tylko tyle ile zjesz. Chociaż to na jedno wychodzi...
>
>> Poza wszystkim - ludzkość nie wymarła wędząc naturalnie, natomiast ma
>> szansę wymrzeć od chemikaliów i ukrytych efektów rozkładu spożywanej
>> żywności.
>
> Nie jakość, lecz ilość ma tu znaczenie. Przez wieki ludzie nie jedli mięsa
> codziennie. A ci, którzy jedli codziennie - na pewno umarli i już nie żyją
> :)
Jem codziennie i umrę tak samo, jak ci, co go nie jedzą.
Bez mięsa jestem głodna i robi mi się słabo. I moje dzieci mają to po mnie.
Co będziesz jadła, ...niu? - Mieśko i koplecika!
Mamo, mięsa! - pierwsze słowa po każdym powrocie ze szkoły lub po
przyjeździe do domu.
3-)
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-13 23:52:25 - Paulinka
>
>>> Aromaty wędzarnicze służą jedynie temu, co mają w nazwie - AROMATYZOWANIU.
>>> Dlatego wędzonki tradycyjne w lodówce leżą (o ile leżą ;-P), póki nie
>>> uschną, a aromatyzowane ich namiastki po 2 dniach nadają się do
>>> wyrzucenia,
>>> obślizgłe i rozkładające się.
>> Umycie lodówki chociaż raz do roku powinno pomóc.
>
> Nie myję wcale, bo po co, i tak się ubrudzi :->
> Moje osobiste wędzonki nie robią się obślizgłe w tej samej mojej
> osobistej lodówce, w której czasem bywają sklepowe, pewnie ta moja
> niemyta osobista lodówka się wyspecjalizowała w obślizgiwaniu
> sklepowych:->
:-O
>> Albo nie kupuj od razu
>> wagonu żarcia, tylko tyle ile zjesz. Chociaż to na jedno wychodzi...
>>
>>> Poza wszystkim - ludzkość nie wymarła wędząc naturalnie, natomiast ma
>>> szansę wymrzeć od chemikaliów i ukrytych efektów rozkładu spożywanej
>>> żywności.
>> Nie jakość, lecz ilość ma tu znaczenie. Przez wieki ludzie nie jedli mięsa
>> codziennie. A ci, którzy jedli codziennie - na pewno umarli i już nie żyją
>> :)
>
> Jem codziennie i umrę tak samo, jak ci, co go nie jedzą.
> Bez mięsa jestem głodna i robi mi się słabo. I moje dzieci mają to po mnie.
> Co będziesz jadła, ...niu? - Mieśko i koplecika!
> Mamo, mięsa! - pierwsze słowa po każdym powrocie ze szkoły lub po
> przyjeździe do domu.
> 3-)
Nie do końca. Mój mięsożerny na maksa ojciec ma miażdżycę, dnę moczanową
i nadciśnienie. I nie jest to wina kuchni mamy, tylko jego upierdliwej
miłości do mięsa.
--
Paulinka
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-14 00:10:52 - XL
> XL pisze:
>>
>>>> Aromaty wędzarnicze służą jedynie temu, co mają w nazwie - AROMATYZOWANIU.
>>>> Dlatego wędzonki tradycyjne w lodówce leżą (o ile leżą ;-P), póki nie
>>>> uschną, a aromatyzowane ich namiastki po 2 dniach nadają się do
>>>> wyrzucenia,
>>>> obślizgłe i rozkładające się.
>>> Umycie lodówki chociaż raz do roku powinno pomóc.
>>
>> Nie myję wcale, bo po co, i tak się ubrudzi :->
>> Moje osobiste wędzonki nie robią się obślizgłe w tej samej mojej
>> osobistej lodówce, w której czasem bywają sklepowe, pewnie ta moja
>> niemyta osobista lodówka się wyspecjalizowała w obślizgiwaniu
>> sklepowych:->
>
> :-O
Co :-O?
>
>>> Albo nie kupuj od razu
>>> wagonu żarcia, tylko tyle ile zjesz. Chociaż to na jedno wychodzi...
>>>
>>>> Poza wszystkim - ludzkość nie wymarła wędząc naturalnie, natomiast ma
>>>> szansę wymrzeć od chemikaliów i ukrytych efektów rozkładu spożywanej
>>>> żywności.
>>> Nie jakość, lecz ilość ma tu znaczenie. Przez wieki ludzie nie jedli mięsa
>>> codziennie. A ci, którzy jedli codziennie - na pewno umarli i już nie żyją
>>> :)
>>
>> Jem codziennie i umrę tak samo, jak ci, co go nie jedzą.
>> Bez mięsa jestem głodna i robi mi się słabo. I moje dzieci mają to po mnie.
>> Co będziesz jadła, ...niu? - Mieśko i koplecika!
>> Mamo, mięsa! - pierwsze słowa po każdym powrocie ze szkoły lub po
>> przyjeździe do domu.
>> 3-)
>
> Nie do końca. Mój mięsożerny na maksa ojciec ma miażdżycę, dnę moczanową
> i nadciśnienie. I nie jest to wina kuchni mamy, tylko jego upierdliwej
> miłości do mięsa.
Opowiedzieć Ci o braciach-bliźniakach, z których jeden leżał lub siedział,
odżywiał się mięsem i wszystkim najgorszym, a drugi się joggingował i
odżywiał wszystkim najlepszym - najgorszym i najlepszym, w jak się okazało
w ich przypadku błędnym przekonaniu?
RAZEM mieli miażdżycę, stan przedzawałowy i potem stenty.
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-14 00:42:40 - Paulinka
> Dnia Fri, 13 Jan 2012 23:52:25 +0100, Paulinka napisał(a):
>
>> XL pisze:
>>>>> Aromaty wędzarnicze służą jedynie temu, co mają w nazwie - AROMATYZOWANIU.
>>>>> Dlatego wędzonki tradycyjne w lodówce leżą (o ile leżą ;-P), póki nie
>>>>> uschną, a aromatyzowane ich namiastki po 2 dniach nadają się do
>>>>> wyrzucenia,
>>>>> obślizgłe i rozkładające się.
>>>> Umycie lodówki chociaż raz do roku powinno pomóc.
>>> Nie myję wcale, bo po co, i tak się ubrudzi :->
>>> Moje osobiste wędzonki nie robią się obślizgłe w tej samej mojej
>>> osobistej lodówce, w której czasem bywają sklepowe, pewnie ta moja
>>> niemyta osobista lodówka się wyspecjalizowała w obślizgiwaniu
>>> sklepowych:->
>> :-O
>
>
> Co :-O?
Nie myjesz lodówki?
>>>> Albo nie kupuj od razu
>>>> wagonu żarcia, tylko tyle ile zjesz. Chociaż to na jedno wychodzi...
>>>>
>>>>> Poza wszystkim - ludzkość nie wymarła wędząc naturalnie, natomiast ma
>>>>> szansę wymrzeć od chemikaliów i ukrytych efektów rozkładu spożywanej
>>>>> żywności.
>>>> Nie jakość, lecz ilość ma tu znaczenie. Przez wieki ludzie nie jedli mięsa
>>>> codziennie. A ci, którzy jedli codziennie - na pewno umarli i już nie żyją
>>>> :)
>>> Jem codziennie i umrę tak samo, jak ci, co go nie jedzą.
>>> Bez mięsa jestem głodna i robi mi się słabo. I moje dzieci mają to po mnie.
>>> Co będziesz jadła, ...niu? - Mieśko i koplecika!
>>> Mamo, mięsa! - pierwsze słowa po każdym powrocie ze szkoły lub po
>>> przyjeździe do domu.
>>> 3-)
>> Nie do końca. Mój mięsożerny na maksa ojciec ma miażdżycę, dnę moczanową
>> i nadciśnienie. I nie jest to wina kuchni mamy, tylko jego upierdliwej
>> miłości do mięsa.
>
> Opowiedzieć Ci o braciach-bliźniakach, z których jeden leżał lub siedział,
> odżywiał się mięsem i wszystkim najgorszym, a drugi się joggingował i
> odżywiał wszystkim najlepszym - najgorszym i najlepszym, w jak się okazało
> w ich przypadku błędnym przekonaniu?
> RAZEM mieli miażdżycę, stan przedzawałowy i potem stenty.
Opowiedzieć Ci o dziadku, który zębami podnosił stukilowy worek
pszenicy, a chał aż miło? Dożył 90-tki. Tylko po co, skoro wiadomo, że
dieta ma wpływ na zdrowie i te wyjątki to błąd statystyczny?
--
Paulinka
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-14 02:05:29 - XL
> XL pisze:
>> Dnia Fri, 13 Jan 2012 23:52:25 +0100, Paulinka napisał(a):
>>
>>> XL pisze:
>>>>>> Aromaty wędzarnicze służą jedynie temu, co mają w nazwie - AROMATYZOWANIU.
>>>>>> Dlatego wędzonki tradycyjne w lodówce leżą (o ile leżą ;-P), póki nie
>>>>>> uschną, a aromatyzowane ich namiastki po 2 dniach nadają się do
>>>>>> wyrzucenia,
>>>>>> obślizgłe i rozkładające się.
>>>>> Umycie lodówki chociaż raz do roku powinno pomóc.
>>>> Nie myję wcale, bo po co, i tak się ubrudzi :->
>>>> Moje osobiste wędzonki nie robią się obślizgłe w tej samej mojej
>>>> osobistej lodówce, w której czasem bywają sklepowe, pewnie ta moja
>>>> niemyta osobista lodówka się wyspecjalizowała w obślizgiwaniu
>>>> sklepowych:->
>>> :-O
>>
>>
>> Co :-O?
>
> Nie myjesz lodówki?
Nienoskont! - jak się zabrudzi, to kupuję nową! na podwórku mam już 200
sztuk...
Ciebie się cóś stało w oczy? Widziała :-> ?
>
>>>>> Albo nie kupuj od razu
>>>>> wagonu żarcia, tylko tyle ile zjesz. Chociaż to na jedno wychodzi...
>>>>>
>>>>>> Poza wszystkim - ludzkość nie wymarła wędząc naturalnie, natomiast ma
>>>>>> szansę wymrzeć od chemikaliów i ukrytych efektów rozkładu spożywanej
>>>>>> żywności.
>>>>> Nie jakość, lecz ilość ma tu znaczenie. Przez wieki ludzie nie jedli mięsa
>>>>> codziennie. A ci, którzy jedli codziennie - na pewno umarli i już nie żyją
>>>>> :)
>>>> Jem codziennie i umrę tak samo, jak ci, co go nie jedzą.
>>>> Bez mięsa jestem głodna i robi mi się słabo. I moje dzieci mają to po mnie.
>>>> Co będziesz jadła, ...niu? - Mieśko i koplecika!
>>>> Mamo, mięsa! - pierwsze słowa po każdym powrocie ze szkoły lub po
>>>> przyjeździe do domu.
>>>> 3-)
>>> Nie do końca. Mój mięsożerny na maksa ojciec ma miażdżycę, dnę moczanową
>>> i nadciśnienie. I nie jest to wina kuchni mamy, tylko jego upierdliwej
>>> miłości do mięsa.
>>
>> Opowiedzieć Ci o braciach-bliźniakach, z których jeden leżał lub siedział,
>> odżywiał się mięsem i wszystkim najgorszym, a drugi się joggingował i
>> odżywiał wszystkim najlepszym - najgorszym i najlepszym, w jak się okazało
>> w ich przypadku błędnym przekonaniu?
>> RAZEM mieli miażdżycę, stan przedzawałowy i potem stenty.
>
> Opowiedzieć Ci o dziadku, który zębami podnosił stukilowy worek
> pszenicy, a chał aż miło? Dożył 90-tki. Tylko po co, skoro wiadomo, że
> dieta ma wpływ na zdrowie i te wyjątki to błąd statystyczny?
Wiesz co? a ja tam jem co lubię i w dodatku wolę umrzeć chora, niż zdrowa
3333-)
--
XL
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-14 09:12:29 - Justyna Vicky S.
Użytkownik XL
news:d4jswdfirzr5.25vliqdlth9k.dlg@40tude.net...
>>>> Nie do końca. Mój mięsożerny na maksa ojciec ma miażdżycę, dnę
>>>> moczanową
>>>> i nadciśnienie. I nie jest to wina kuchni mamy, tylko jego upierdliwej
>>>> miłości do mięsa.
>>>
>>> Opowiedzieć Ci o braciach-bliźniakach, z których jeden leżał lub
>>> siedział,
>>> odżywiał się mięsem i wszystkim najgorszym, a drugi się joggingował i
>>> odżywiał wszystkim najlepszym - najgorszym i najlepszym, w jak się
>>> okazało
>>> w ich przypadku błędnym przekonaniu?
>>> RAZEM mieli miażdżycę, stan przedzawałowy i potem stenty.
>>
>> Opowiedzieć Ci o dziadku, który zębami podnosił stukilowy worek
>> pszenicy, a chał aż miło? Dożył 90-tki. Tylko po co, skoro wiadomo, że
>> dieta ma wpływ na zdrowie i te wyjątki to błąd statystyczny?
>
> Wiesz co? a ja tam jem co lubię i w dodatku wolę umrzeć chora, niż zdrowa
> 3333-)
Na coś w końcu trzeba umrzeć :P
--
Justyna Vicky S.
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-14 00:43:30 - Aicha
> Opowiedzieć Ci o braciach-bliźniakach, z których jeden leżał lub siedział,
> odżywiał się mięsem i wszystkim najgorszym, a drugi się joggingował i
> odżywiał wszystkim najlepszym
Może za późno zaczął...
--
Pozdrawiam - Aicha
Ze szkoły zostały mi tylko luki w wykształceniu
/Oskar Kokoschka/
Re: Kuchnia pana Kleksa.
2012-01-14 02:10:19 - XL
> W dniu 2012-01-14 00:10, XL pisze:
>
>> Opowiedzieć Ci o braciach-bliźniakach, z których jeden leżał lub siedział,
>> odżywiał się mięsem i wszystkim najgorszym, a drugi się joggingował i
>> odżywiał wszystkim najlepszym
>
> Może za późno zaczął...
He he. Od wczesnej młodości zaczął. Obaj zaczęli. Bowiem mieszkali osobno,
już od pocz. studiów. A dopadło ich ok. 60-tki.
Ale się ten zdrowy zdziwił!
--
XL