Podwórkowi koledzy
2012-04-20 19:13:38 - Paulinka
No niestety moi takich nie mają. Przypuszczam, że to w dużej mierze moja
wina, bo i czas pracy do bani i fakt, że ich samych na podwórko
osiedlowe bałam się wcześniej wypuszczać.
Jak już sami pójdą, to dostaję rewelacje, że na Michale ktoś wymusza
haracz daj dwa złote, to nie będziesz mieć problemów - dzieci w jego
wieku(!), poszli z piłką to Michał jej nie mógł odzyskać, dostał
wiązankę, że jest kaleką i #$@%^^& (nie cytował dokładnie).
Wnioski: wychowałam delikatesy, czy dzieci są teraz takie bojowe i
agresywne, bo że istnieje problem do wpasowania się w zwartą koleżeńską
grupę, to wiem, chyba każdy z nas tego doświadczył.
A może problem tkwi w tym, że podwórko to nie to samo co kiedyś. U nas
na pewno nie, bo dzieciaki chodzą do innej szkoły i w sumie nie daliśmy
im szansy na interakcje. A te zastane są dla mnie przerażające.
BTW normalne osiedle bez patologii.
--
Paulinka
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-20 19:37:09 - Habeck Colibretto
napisał(a):
> Witajcie,
>
> No niestety moi takich nie mają. Przypuszczam, że to w dużej mierze moja
> wina, bo i czas pracy do bani i fakt, że ich samych na podwórko
> osiedlowe bałam się wcześniej wypuszczać.
> Jak już sami pójdą, to dostaję rewelacje, że na Michale ktoś wymusza
> haracz daj dwa złote, to nie będziesz mieć problemów - dzieci w jego
> wieku(!), poszli z piłką to Michał jej nie mógł odzyskać, dostał
> wiązankę, że jest kaleką i #$@%^^& (nie cytował dokładnie).
> Wnioski: wychowałam delikatesy, czy dzieci są teraz takie bojowe i
> agresywne, bo że istnieje problem do wpasowania się w zwartą koleżeńską
> grupę, to wiem, chyba każdy z nas tego doświadczył.
> A może problem tkwi w tym, że podwórko to nie to samo co kiedyś. U nas
> na pewno nie, bo dzieciaki chodzą do innej szkoły i w sumie nie daliśmy
> im szansy na interakcje. A te zastane są dla mnie przerażające.
>
> BTW normalne osiedle bez patologii.
Bo to problem wychowywania bez klapsów.
--
Pozdrawiam,
*Habeck* - he he
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-20 19:41:09 - Paulinka
> Dnia 20.04.2012, o godzinie 19.13.38, na pl.soc.dzieci, Paulinka
> napisał(a):
>
>> Witajcie,
>>
>> No niestety moi takich nie mają. Przypuszczam, że to w dużej mierze moja
>> wina, bo i czas pracy do bani i fakt, że ich samych na podwórko
>> osiedlowe bałam się wcześniej wypuszczać.
>> Jak już sami pójdą, to dostaję rewelacje, że na Michale ktoś wymusza
>> haracz daj dwa złote, to nie będziesz mieć problemów - dzieci w jego
>> wieku(!), poszli z piłką to Michał jej nie mógł odzyskać, dostał
>> wiązankę, że jest kaleką i #$@%^^& (nie cytował dokładnie).
>> Wnioski: wychowałam delikatesy, czy dzieci są teraz takie bojowe i
>> agresywne, bo że istnieje problem do wpasowania się w zwartą koleżeńską
>> grupę, to wiem, chyba każdy z nas tego doświadczył.
>> A może problem tkwi w tym, że podwórko to nie to samo co kiedyś. U nas
>> na pewno nie, bo dzieciaki chodzą do innej szkoły i w sumie nie daliśmy
>> im szansy na interakcje. A te zastane są dla mnie przerażające.
>>
>> BTW normalne osiedle bez patologii.
>
> Bo to problem wychowywania bez klapsów.
>
Myślisz, że jakby jednen z drugim 'w pierol' dostał, to by ich koledzy
lubili?
--
Paulinka
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-20 22:43:42 - Habeck Colibretto
napisał(a):
>>> BTW normalne osiedle bez patologii.
>>
>> Bo to problem wychowywania bez klapsów.
>>
>
> Myślisz, że jakby jednen z drugim 'w pierol' dostał, to by ich koledzy
> lubili?
Jakby w dupę w domu dostawali, to by nie było agresji wśród dzieci.
Pewien poziom przemocy jest człowiekowi po prostu potrzebny dla zdrowia
psychicznego.
--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-21 22:53:01 - Paulinka
> Dnia 20.04.2012, o godzinie 19.41.09, na pl.soc.dzieci, Paulinka
> napisał(a):
>
>>>> BTW normalne osiedle bez patologii.
>>> Bo to problem wychowywania bez klapsów.
>>>
>> Myślisz, że jakby jednen z drugim 'w pierol' dostał, to by ich koledzy
>> lubili?
>
> Jakby w dupę w domu dostawali, to by nie było agresji wśród dzieci.
> Pewien poziom przemocy jest człowiekowi po prostu potrzebny dla zdrowia
> psychicznego.
Misiek się z bratem regularnie tłucze, myślę że ten minimalny poziom
agresji w pełni sobie zaspokaja.
--
Paulinka
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-22 00:48:21 - Habeck Colibretto
napisał(a):
>> Jakby w dupę w domu dostawali, to by nie było agresji wśród dzieci.
>> Pewien poziom przemocy jest człowiekowi po prostu potrzebny dla zdrowia
>> psychicznego.
>
> Misiek się z bratem regularnie tłucze, myślę że ten minimalny poziom
> agresji w pełni sobie zaspokaja.
To za mało. Normalny człowiek musi dostawać w dupę od rodziców - od
autorytetów!
--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-20 20:01:09 - medea
> Witajcie,
>
>
> No niestety moi takich nie mają. Przypuszczam, że to w dużej mierze
> moja wina, bo i czas pracy do bani i fakt, że ich samych na podwórko
> osiedlowe bałam się wcześniej wypuszczać.
> Jak już sami pójdą, to dostaję rewelacje, że na Michale ktoś wymusza
> haracz daj dwa złote, to nie będziesz mieć problemów - dzieci w jego
> wieku(!), poszli z piłką to Michał jej nie mógł odzyskać, dostał
> wiązankę, że jest kaleką i #$@%^^& (nie cytował dokładnie).
> Wnioski: wychowałam delikatesy, czy dzieci są teraz takie bojowe i
> agresywne, bo że istnieje problem do wpasowania się w zwartą
> koleżeńską grupę, to wiem, chyba każdy z nas tego doświadczył.
> A może problem tkwi w tym, że podwórko to nie to samo co kiedyś. U nas
> na pewno nie, bo dzieciaki chodzą do innej szkoły i w sumie nie
> daliśmy im szansy na interakcje. A te zastane są dla mnie przerażające.
Nie dziwię się Twojemu przerażeniu. My mamy to szczęście, że mieszkamy
na małym nowym osiedlu i dzieci tu są raczej normalne (w sensie -
przyjazne). Przynajmniej Maja nic nie mówiła mi o żadnych podobnych
przypadkach. Maja ma w sumie jedną podwórkową koleżankę (przyjaciółkę
właściwie, z którą w przyszłości planuje zamieszkać ;) ) i jednego
kolegę z klasy. Wiem, że sporadycznie bawią się też z innymi dziećmi,
ale nigdy nie było takich problemów, o jakich piszesz.
Mój pomysł - pójść parę razy na podwórko z chłopakami i spróbować
delikatnie rozpoznać towarzystwo. Oczywiście nie jakoś nachalnie, ale
np. posiedzieć gdzieś na ławeczce (masz fajny pretekst, bo małą Maję
musisz niańczyć, a jednym okiem spoglądać na to, co się dzieje u
chłopaków). Może porobią sobie jakieś znajomości. Inna sprawa, że oni
mają siebie, więc towarzystwo innych dzieciaków nie jest im aż tak
niezbędne.
>
> BTW normalne osiedle bez patologii.
No nie wiem. Według mnie pomysły z wyciąganiem kasy od innych dzieci to
już jest zalążek patologii.
Ewa
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-20 20:13:28 - Paulinka
> W dniu 2012-04-20 19:13, Paulinka pisze:
>> Witajcie,
>>
>>
>> No niestety moi takich nie mają. Przypuszczam, że to w dużej mierze
>> moja wina, bo i czas pracy do bani i fakt, że ich samych na podwórko
>> osiedlowe bałam się wcześniej wypuszczać.
>> Jak już sami pójdą, to dostaję rewelacje, że na Michale ktoś wymusza
>> haracz daj dwa złote, to nie będziesz mieć problemów - dzieci w jego
>> wieku(!), poszli z piłką to Michał jej nie mógł odzyskać, dostał
>> wiązankę, że jest kaleką i #$@%^^& (nie cytował dokładnie).
>> Wnioski: wychowałam delikatesy, czy dzieci są teraz takie bojowe i
>> agresywne, bo że istnieje problem do wpasowania się w zwartą
>> koleżeńską grupę, to wiem, chyba każdy z nas tego doświadczył.
>> A może problem tkwi w tym, że podwórko to nie to samo co kiedyś. U nas
>> na pewno nie, bo dzieciaki chodzą do innej szkoły i w sumie nie
>> daliśmy im szansy na interakcje. A te zastane są dla mnie przerażające.
>
> Nie dziwię się Twojemu przerażeniu. My mamy to szczęście, że mieszkamy
> na małym nowym osiedlu i dzieci tu są raczej normalne (w sensie -
> przyjazne). Przynajmniej Maja nic nie mówiła mi o żadnych podobnych
> przypadkach. Maja ma w sumie jedną podwórkową koleżankę (przyjaciółkę
> właściwie, z którą w przyszłości planuje zamieszkać ;) ) i jednego
> kolegę z klasy. Wiem, że sporadycznie bawią się też z innymi dziećmi,
> ale nigdy nie było takich problemów, o jakich piszesz.
Maciek koleguje się z każdą napotkaną postacią, ale Michał potrzebuje
czasu. Podwórko to dla niego totalne wyzwanie.
> Mój pomysł - pójść parę razy na podwórko z chłopakami i spróbować
> delikatnie rozpoznać towarzystwo. Oczywiście nie jakoś nachalnie, ale
> np. posiedzieć gdzieś na ławeczce (masz fajny pretekst, bo małą Maję
> musisz niańczyć, a jednym okiem spoglądać na to, co się dzieje u
> chłopaków). Może porobią sobie jakieś znajomości. Inna sprawa, że oni
> mają siebie, więc towarzystwo innych dzieciaków nie jest im aż tak
> niezbędne.
Z rozpoznaniem towarzystwa to mam taką historię, że tak jak kiedyś
pisałam, nawet rodzice sobie 'dzień dobry' nie mówią. Mój Ty Boże ja
towarzyska jestem, otwarta a z tymi ludźmi nie hula.
Co innego u moich rodziców (duże osiedle) młody pójdzie, wybada teren i
hop ma znajomych.
>> BTW normalne osiedle bez patologii.
>
> No nie wiem. Według mnie pomysły z wyciąganiem kasy od innych dzieci to
> już jest zalążek patologii.
IMO też, to sytuacja z dzisiaj.
--
Paulinka
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-20 20:38:11 - medea
>
> Maciek koleguje się z każdą napotkaną postacią, ale Michał potrzebuje
> czasu. Podwórko to dla niego totalne wyzwanie.
Młodszym jest łatwiej. Wiem, bo też zawsze byłam młodsza. ;)
Mai też nie przychodzi łatwo nawiązywanie nowych znajomości, ale
szczęśliwie znalazła sobie koleżankę w swoim wieku, która nie ma żadnych
zahamowań przed innymi ludźmi (co NB jest czasami męczące). Taka
znajomość to dobra kotwica na początek. Myślę, że Michałowi też
wystarczyłoby mieć jednego dobrego kolegę.
> Z rozpoznaniem towarzystwa to mam taką historię, że tak jak kiedyś
> pisałam, nawet rodzice sobie 'dzień dobry' nie mówią. Mój Ty Boże ja
> towarzyska jestem, otwarta a z tymi ludźmi nie hula.
> Co innego u moich rodziców (duże osiedle) młody pójdzie, wybada teren
> i hop ma znajomych.
Michał też? To może po prostu bezpieczniej się czuje w tamtym
środowisku, może jest przyjaźniejsze. Dzieci wyczuwają takie sprawy.
Jest chyba jakaś nadzieja w Waszej niedalekiej przeprowadzce?
Ewa
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-21 22:45:54 - Paulinka
> W dniu 2012-04-20 20:13, Paulinka pisze:
>>
>> Maciek koleguje się z każdą napotkaną postacią, ale Michał potrzebuje
>> czasu. Podwórko to dla niego totalne wyzwanie.
>
> Młodszym jest łatwiej. Wiem, bo też zawsze byłam młodsza. ;)
Zaprawieni w boju ;)
> Mai też nie przychodzi łatwo nawiązywanie nowych znajomości, ale
> szczęśliwie znalazła sobie koleżankę w swoim wieku, która nie ma żadnych
> zahamowań przed innymi ludźmi (co NB jest czasami męczące). Taka
> znajomość to dobra kotwica na początek. Myślę, że Michałowi też
> wystarczyłoby mieć jednego dobrego kolegę.
Ma w szkole szkoda, ze daleko od siebie mieszkają i nie odwiedzają się.
>> Z rozpoznaniem towarzystwa to mam taką historię, że tak jak kiedyś
>> pisałam, nawet rodzice sobie 'dzień dobry' nie mówią. Mój Ty Boże ja
>> towarzyska jestem, otwarta a z tymi ludźmi nie hula.
>> Co innego u moich rodziców (duże osiedle) młody pójdzie, wybada teren
>> i hop ma znajomych.
>
> Michał też? To może po prostu bezpieczniej się czuje w tamtym
> środowisku, może jest przyjaźniejsze. Dzieci wyczuwają takie sprawy.
Chyba jednak jest, tam to naprawdę bardzo duże osiedle i dzieci jest
cała masa, więc pewnie każde znajdzie sobie pasującego mu kolegę.
> Jest chyba jakaś nadzieja w Waszej niedalekiej przeprowadzce?
Na to liczę, mam nadzieję, że będą dzieci w jego wieku i załapie jakiś
fajny kontakt.
--
Paulinka
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-20 21:30:06 - Qrczak
> medea pisze:
>>
>> Mój pomysł - pójść parę razy na podwórko z chłopakami i spróbować
>> delikatnie rozpoznać towarzystwo. Oczywiście nie jakoś nachalnie, ale
>> np. posiedzieć gdzieś na ławeczce (masz fajny pretekst, bo małą Maję
>> musisz niańczyć, a jednym okiem spoglądać na to, co się dzieje u
>> chłopaków). Może porobią sobie jakieś znajomości. Inna sprawa, że oni
>> mają siebie, więc towarzystwo innych dzieciaków nie jest im aż tak
>> niezbędne.
>
> Z rozpoznaniem towarzystwa to mam taką historię, że tak jak kiedyś
> pisałam, nawet rodzice sobie 'dzień dobry' nie mówią. Mój Ty Boże ja
> towarzyska jestem, otwarta a z tymi ludźmi nie hula.
> Co innego u moich rodziców (duże osiedle) młody pójdzie, wybada teren i
> hop ma znajomych.
To, że Tobie nikt dzieńdoberek nie odpowie, nie oznacza jednocześnie, iż
Twoje dzieci nie będą mieć dzieńdobrzących kolegów.
Przetrenowane.
>>> BTW normalne osiedle bez patologii.
>>
>> No nie wiem. Według mnie pomysły z wyciąganiem kasy od innych dzieci
>> to już jest zalążek patologii.
>
> IMO też, to sytuacja z dzisiaj.
Weźcie nie straszcie. Młody kolejny raz wczoraj wyłudził złotówę od
szkolnej pani na swoje potrzeby.
A tyle razy mówiłam, żeby gospodarował w ramach posiadanych a nie
perspektywicznych zasobów.
qr.a
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-20 21:51:54 - medea
> Dnia 2012-04-20 20:13, niebożę Paulinka wylazło do ludzi i marudzi:
>> medea pisze:
>> No nie wiem. Według mnie pomysły z wyciąganiem kasy od innych dzieci
>> to już jest zalążek patologii.
>>
>> IMO też, to sytuacja z dzisiaj.
>
> Weźcie nie straszcie. Młody kolejny raz wczoraj wyłudził złotówę od
> szkolnej pani na swoje potrzeby.
Uwaga, słowa klucze: od innych dzieci. Dodam jeszcze - pod groźbą.
Ewa
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-20 22:05:15 - Qrczak
> W dniu 2012-04-20 21:30, Qrczak pisze:
>> Dnia 2012-04-20 20:13, niebożę Paulinka wylazło do ludzi i marudzi:
>>> medea pisze:
>>> No nie wiem. Według mnie pomysły z wyciąganiem kasy od innych dzieci
>>> to już jest zalążek patologii.
>>>
>>> IMO też, to sytuacja z dzisiaj.
>>
>> Weźcie nie straszcie. Młody kolejny raz wczoraj wyłudził złotówę od
>> szkolnej pani na swoje potrzeby.
>
> Uwaga, słowa klucze: od innych dzieci. Dodam jeszcze - pod groźbą.
Ciiiiii
qr.a
--
przedstawiam wersję Młodego, kto wie, co ubarwił
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-21 22:49:48 - Paulinka
> Dnia 2012-04-20 20:13, niebożę Paulinka wylazło do ludzi i marudzi:
>> medea pisze:
>>>
>>> Mój pomysł - pójść parę razy na podwórko z chłopakami i spróbować
>>> delikatnie rozpoznać towarzystwo. Oczywiście nie jakoś nachalnie, ale
>>> np. posiedzieć gdzieś na ławeczce (masz fajny pretekst, bo małą Maję
>>> musisz niańczyć, a jednym okiem spoglądać na to, co się dzieje u
>>> chłopaków). Może porobią sobie jakieś znajomości. Inna sprawa, że oni
>>> mają siebie, więc towarzystwo innych dzieciaków nie jest im aż tak
>>> niezbędne.
>>
>> Z rozpoznaniem towarzystwa to mam taką historię, że tak jak kiedyś
>> pisałam, nawet rodzice sobie 'dzień dobry' nie mówią. Mój Ty Boże ja
>> towarzyska jestem, otwarta a z tymi ludźmi nie hula.
>> Co innego u moich rodziców (duże osiedle) młody pójdzie, wybada teren i
>> hop ma znajomych.
>
> To, że Tobie nikt dzieńdoberek nie odpowie, nie oznacza jednocześnie, iż
> Twoje dzieci nie będą mieć dzieńdobrzących kolegów.
> Przetrenowane.
Mam nadzieję, ze nie każdy mruk rodzic = mruk potomek.
>>>> BTW normalne osiedle bez patologii.
>>>
>>> No nie wiem. Według mnie pomysły z wyciąganiem kasy od innych dzieci
>>> to już jest zalążek patologii.
>>
>> IMO też, to sytuacja z dzisiaj.
>
> Weźcie nie straszcie. Młody kolejny raz wczoraj wyłudził złotówę od
> szkolnej pani na swoje potrzeby.
> A tyle razy mówiłam, żeby gospodarował w ramach posiadanych a nie
> perspektywicznych zasobów.
Ale chociaż spłacasz jego kredyty? ;)
--
Paulinka
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-24 00:00:07 - Ikselka
> Z rozpoznaniem towarzystwa to mam taką historię, że tak jak kiedyś
> pisałam, nawet rodzice sobie 'dzień dobry' nie mówią. Mój Ty Boże ja
> towarzyska jestem, otwarta a z tymi ludźmi nie hula.
> Co innego u moich rodziców (duże osiedle) młody pójdzie, wybada teren i
> hop ma znajomych.
Bo tam ludzie JESZCZE mówią sobie dzień dobry. To wcale nie jest
nieistotne. O czymś świadczy.
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-20 21:23:54 - Qrczak
> Witajcie,
>
>
> No niestety moi takich nie mają. Przypuszczam, że to w dużej mierze moja
> wina, bo i czas pracy do bani i fakt, że ich samych na podwórko
> osiedlowe bałam się wcześniej wypuszczać.
> Jak już sami pójdą, to dostaję rewelacje, że na Michale ktoś wymusza
> haracz daj dwa złote, to nie będziesz mieć problemów - dzieci w jego
> wieku(!), poszli z piłką to Michał jej nie mógł odzyskać, dostał
> wiązankę, że jest kaleką i #$@%^^& (nie cytował dokładnie).
> Wnioski: wychowałam delikatesy, czy dzieci są teraz takie bojowe i
> agresywne, bo że istnieje problem do wpasowania się w zwartą koleżeńską
> grupę, to wiem, chyba każdy z nas tego doświadczył.
> A może problem tkwi w tym, że podwórko to nie to samo co kiedyś. U nas
> na pewno nie, bo dzieciaki chodzą do innej szkoły i w sumie nie daliśmy
> im szansy na interakcje. A te zastane są dla mnie przerażające.
>
> BTW normalne osiedle bez patologii.
Typowe polskie osiedle. Duże. Nieogrodzone. Z patologią.
Młody sobie radzi. Nie ingeruję w jego kontakty z inną omc młodzieżą,
niezależnie od tego, czy Młody naparza, czy naparzają Młodego.
Zresztą z tymi samymi (w większości) kolesiami chodzi do szkoły.
A niech się hartuje.
A teraz w związku z Twoimi wątpiami. Dzieci są takie same, jak
ochnaście lat temu, także pod względem bojowości czy też potrzeby
przynależności do bandy.
Może tu tkwi największy problem. Michał jest tu nowy i dopiero musi
wejść w grupę.
Może trzeba dać mu czas i szansę. Może sama jakoś okazujesz to przerażenie.
qr.a
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-20 21:54:30 - medea
> Dzieci są takie same, jak ochnaście lat temu
Nie byłabym tego taka pewna.
wyborcza.pl/1,76842,11480300,I_co_mi_zrobisz__stara_krowo.html
Ewa
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-20 22:07:00 - Qrczak
> W dniu 2012-04-20 21:23, Qrczak pisze:
>> Dzieci są takie same, jak ochnaście lat temu
>
> Nie byłabym tego taka pewna.
>
> wyborcza.pl/1,76842,11480300,I_co_mi_zrobisz__stara_krowo.html
Dzieci są takie same. Będę się tego trzymać.
Ale dorośli, ci to się mocno zmienili.
Może dlatego jest jak jest.
qr.a
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-20 22:10:30 - medea
> Dnia 2012-04-20 21:54, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>> W dniu 2012-04-20 21:23, Qrczak pisze:
>>> Dzieci są takie same, jak ochnaście lat temu
>>
>> Nie byłabym tego taka pewna.
>>
>> wyborcza.pl/1,76842,11480300,I_co_mi_zrobisz__stara_krowo.html
>
> Dzieci są takie same. Będę się tego trzymać.
Jak się rodzą - tak. Tabulae rasae.
> Ale dorośli, ci to się mocno zmienili.
> Może dlatego jest jak jest.
A dorośli to niby skąd się wzięli? Podrośnięte dzieci. Wyobraź sobie,
jacy dorośli będą za te 15 lat.
Obawiam się, że społeczeństwo bardzo mocno się spolaryzuje.
Ewa
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-20 22:23:30 - Qrczak
> W dniu 2012-04-20 22:07, Qrczak pisze:
>> Dnia 2012-04-20 21:54, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>>> W dniu 2012-04-20 21:23, Qrczak pisze:
>>>> Dzieci są takie same, jak ochnaście lat temu
>>>
>>> Nie byłabym tego taka pewna.
>>>
>>> wyborcza.pl/1,76842,11480300,I_co_mi_zrobisz__stara_krowo.html
>>
>> Dzieci są takie same. Będę się tego trzymać.
>
> Jak się rodzą - tak. Tabulae rasae.
>
>> Ale dorośli, ci to się mocno zmienili.
>> Może dlatego jest jak jest.
>
> A dorośli to niby skąd się wzięli? Podrośnięte dzieci. Wyobraź sobie,
> jacy dorośli będą za te 15 lat.
> Obawiam się, że społeczeństwo bardzo mocno się spolaryzuje.
Może taka właśnie jest potrzeba.
Jednak ja nie widziałam lat temu ileś i teraz szczególnie mocnej
polaryzacji aż tak.
Bardziej jak już się obawiam, że to rodzice próbują takie podziały
tworzyć. Na szczęście dzieci nawet tych najbardziej pojechanych rodziców
są fajnymi dzieciakami i na tym trzeba bazować.
qr.a
--
dziś musiałam jedną taką małą cholerę wyganiać siłą
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-21 23:46:39 - Paulinka
> Dnia 2012-04-20 21:54, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>> W dniu 2012-04-20 21:23, Qrczak pisze:
>>> Dzieci są takie same, jak ochnaście lat temu
>>
>> Nie byłabym tego taka pewna.
>>
>> wyborcza.pl/1,76842,11480300,I_co_mi_zrobisz__stara_krowo.html
>
> Dzieci są takie same. Będę się tego trzymać.
> Ale dorośli, ci to się mocno zmienili.
> Może dlatego jest jak jest.
A przeczytałaś ten artykuł?
Ja jestem wstrząśnięta i zmieszana. Tak kiedyś na pewno nie było.
Nie do pomyślenia są dla mnie przytaczane przez nauczycieli sytuacje.
Fakt robiliśmy sobie jaja, bywało na ostrzu noża, ale to co
przeczytałam, przechodzi moje najśmielsze wyobrażenia.
Opowiadała mi kiedyś moja serdeczna koleżanka, jak dziewczyny w
gimnazjum zaszczuły jej córkę, pomyślałam wtedy jakiś jednostkowy
przypadek. Teraz po przeczytaniu tego, aż strach się bać.
--
Paulinka
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-23 10:14:14 - Nixe
Użytkownik Paulinka
wiadomości news:jmv9s4$5ei$1@node2.news.atman.pl...
> A przeczytałaś ten artykuł?
> Ja jestem wstrząśnięta i zmieszana. Tak kiedyś na pewno nie było.
> Nie do pomyślenia są dla mnie przytaczane przez nauczycieli sytuacje.
Zgroza, to prawda. Ale z drugiej strony nie pojmuję - czy nauczyciele nie
mogą traktować dzieci i wychowywać ich stosując_dokładnie_te same metody,
jakie legalnie mogą stosować na co dzień ich rodzice i jakich nie zabrania
ustawa antyklapsowa?
Wydaje mi się, że nauczyciele mogą i wolno im, a wręcz powinni, więc trochę
sarkasytcznie zapytam to w czym problem? W zachowaniu uczniów, w
przepisach ograniczających jakiekolwiek możliwości manewru wobec bydła
szkolnego czy w braku umiejętności i kompetencji nauczycieli?
[Ponoć każdego bez problemu można wychować bez użycia jakiejkolwiek
przemocy - wystarczy dialog, zrozumienie, poświęcony czas, cierpliwe
tłumaczenie, odpowiednie wyciąganie konsekwencji itp. Skoro tak, to dlaczego
jedna z nauczycielek posunęła się do wyciągnięcia za ucho 11-latka? Inaczej
się nie dało?]
N.
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-23 10:20:26 - Nixe
> w przepisach ograniczających jakiekolwiek możliwości manewru wobec bydła
> szkolnego
Miałam tutaj dopisać, ale mi gdzieś umknęło ale czy faktycznie takie
konkretne przepisy istnieją i czy faktycznie nauczycielowi nie wolno tego,
co rodzicowi [chodzi o metody wychowawcze] i z czego to wynika
N.
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-23 10:31:40 - Nixe
Użytkownik Nixe
Nauczyciel nie może: [...] na sekundę zostawić uczniów samych w klasie
A jeśli kilku uczniów wyjdzie bez pozwolenia, to ma się rozdwoić i częściowo
zostać w klasie, a częściowo iść za tymi, co wyszli?
W WC też są dyżury nauczycieli?
Bo aż strach pomyśleć, że tam również przebywają uczniowie i to w ilości
więcej niż jedna osoba.
Masakra.
Kiedyś, gdy nie było nauczyciela, zastępstwa w młodszych klasach podstawówki
mieli uczniowie klas 7-8 - oczywiście na zasadzie popilnowania, a nie
nauczania. Nie wiem, czy to było legalne czy nie, pewnie nie do końca, ale
czym to się na Boga różniło od wspólnej zabawy po lekcjach, gdy też
razem_bez_opieki_ osoby dorosłej przebywała cała grupa dzieci?
Teraz to w ogóle nie do pomyślenia. Właściwie sami sobie wszyscy hodujemy
kaleki społeczne.
N.
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-23 10:42:39 - Nixe
No cóż - nie do końca się z tym zgadzam. Może również tutaj tkwi problem, że
nauczyciele podchodzą do swojego zawodu, jak fryzjer czy sprzedawca.
Przyjść, zrobić wykład, odpytać, wyjść i pozamiatane. Chcąc mieć
jakiekolwiek normalne układy z uczniami powinni w tę pracę włożyć nieco
więcej zaangażowania. W końcu to praca_z_dziećmi_ czy _młodzieżą_na poziomie
umysłowym, także emocjonalnym, a nie przerzucanie cegieł na budowie.
A znaczenie słowa wychowawca jak widać już się zdewaluowało.
N.
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-23 18:56:24 - medea
> Biologa Przemysława [...] Szkoła nie jest od wychowywania
>
> No cóż - nie do końca się z tym zgadzam. Może również tutaj tkwi
> problem, że nauczyciele podchodzą do swojego zawodu, jak fryzjer czy
> sprzedawca. Przyjść, zrobić wykład, odpytać, wyjść i pozamiatane.
> Chcąc mieć jakiekolwiek normalne układy z uczniami powinni w tę pracę
> włożyć nieco więcej zaangażowania. W końcu to praca_z_dziećmi_ czy
> _młodzieżą_na poziomie umysłowym, także emocjonalnym, a nie
> przerzucanie cegieł na budowie.
> A znaczenie słowa wychowawca jak widać już się zdewaluowało.
IMO trochę o co innego chodzi. Rodzice czasami oczekują, że
nauczyciel(e) naprawi(ą) popełnione przez nich błędy wychowawcze. Nawet
nie byłoby w tym nic złego, gdyby jednak zechcieli z nauczycielem
współpracować i uznać go za autorytet w tej sprawie, skoro już mają
wobec niego oczekiwania. A niestety często dzieje się coś wręcz
przeciwnego lub ew. kompletny olew ze strony rodziców (zwłaszcza kiedy
mowa o starszych dzieciach np. gimnazjum, liceum).
Krótko - szkoła ma oczywiście wychowywać, ale nie resocjalizować. Od
tego są inne placówki.
Ewa
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-23 15:07:13 - Qrczak
> Qrczak pisze:
>> Dnia 2012-04-20 21:54, niebożę medea wylazło do ludzi i marudzi:
>>> W dniu 2012-04-20 21:23, Qrczak pisze:
>>>> Dzieci są takie same, jak ochnaście lat temu
>>>
>>> Nie byłabym tego taka pewna.
>>>
>>> wyborcza.pl/1,76842,11480300,I_co_mi_zrobisz__stara_krowo.html
>>
>> Dzieci są takie same. Będę się tego trzymać.
>> Ale dorośli, ci to się mocno zmienili.
>> Może dlatego jest jak jest.
>
> A przeczytałaś ten artykuł?
Nie muszę.
Żeby wiedzieć, jak jest.
> Ja jestem wstrząśnięta i zmieszana. Tak kiedyś na pewno nie było.
> Nie do pomyślenia są dla mnie przytaczane przez nauczycieli sytuacje.
> Fakt robiliśmy sobie jaja, bywało na ostrzu noża, ale to co
> przeczytałam, przechodzi moje najśmielsze wyobrażenia.
> Opowiadała mi kiedyś moja serdeczna koleżanka, jak dziewczyny w
> gimnazjum zaszczuły jej córkę, pomyślałam wtedy jakiś jednostkowy
> przypadek. Teraz po przeczytaniu tego, aż strach się bać.
Dlatego nie izoluję Młodego od patologii. Niech się uczy życia.
qr.a
--
Młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić.
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-21 22:50:24 - Paulinka
> W dniu 2012-04-20 21:23, Qrczak pisze:
>> Dzieci są takie same, jak ochnaście lat temu
>
> Nie byłabym tego taka pewna.
>
> wyborcza.pl/1,76842,11480300,I_co_mi_zrobisz__stara_krowo.html
A to ta lektura obowiązkowa jest. Przeczytam :)
--
Paulinka
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-21 22:48:39 - Paulinka
> Dnia 2012-04-20 19:13, niebożę Paulinka wylazło do ludzi i marudzi:
>> Witajcie,
>>
>>
>> No niestety moi takich nie mają. Przypuszczam, że to w dużej mierze moja
>> wina, bo i czas pracy do bani i fakt, że ich samych na podwórko
>> osiedlowe bałam się wcześniej wypuszczać.
>> Jak już sami pójdą, to dostaję rewelacje, że na Michale ktoś wymusza
>> haracz daj dwa złote, to nie będziesz mieć problemów - dzieci w jego
>> wieku(!), poszli z piłką to Michał jej nie mógł odzyskać, dostał
>> wiązankę, że jest kaleką i #$@%^^& (nie cytował dokładnie).
>> Wnioski: wychowałam delikatesy, czy dzieci są teraz takie bojowe i
>> agresywne, bo że istnieje problem do wpasowania się w zwartą koleżeńską
>> grupę, to wiem, chyba każdy z nas tego doświadczył.
>> A może problem tkwi w tym, że podwórko to nie to samo co kiedyś. U nas
>> na pewno nie, bo dzieciaki chodzą do innej szkoły i w sumie nie daliśmy
>> im szansy na interakcje. A te zastane są dla mnie przerażające.
>>
>> BTW normalne osiedle bez patologii.
>
> Typowe polskie osiedle. Duże. Nieogrodzone. Z patologią.
> Młody sobie radzi. Nie ingeruję w jego kontakty z inną omc młodzieżą,
> niezależnie od tego, czy Młody naparza, czy naparzają Młodego.
> Zresztą z tymi samymi (w większości) kolesiami chodzi do szkoły.
> A niech się hartuje.
No właśnie, a młody tych kolesi nie zna ze szkoły. Nasze podwórko też
nieogrodzone, żeby nie było, ze jakimś getcie nowobogackich mieszkam ;)
> A teraz w związku z Twoimi wątpiami. Dzieci są takie same, jak
> ochnaście lat temu, także pod względem bojowości czy też potrzeby
> przynależności do bandy.
> Może tu tkwi największy problem. Michał jest tu nowy i dopiero musi
> wejść w grupę.
> Może trzeba dać mu czas i szansę. Może sama jakoś okazujesz to przerażenie.
Nie to jest stare podwórko, nowe mam nadzieję z racji tej nowości dla
wszystkich dzieci będzie łatwiejsze do eksploracji.
--
Paulinka
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-20 22:32:21 - Nixe
> No niestety moi takich nie mają.
Moje również. I większość kolegów/koleżanek z ich klas takoż.
Czasy inne, dzieci niekoniecznie chodzą do szkół osiedlowych, tylko do
pozarejonowych, podwórka już też nie te same.
Wcześniej mieszkaliśmy w pojedynczym bloku, gdzie dzieci - prócz naszych
- nie było w ogóle ;-) Teraz mieszkamy w miejscu, gdzie dzieci jest
trochę więcej, ale takich w wieku 1-5 lat. I ... też się razem nie
bawią, bo każdy ma swoje własne podwórko przy domu.
Moje dzieciaki spędzają czas poza szkołą z kolegami/koleżankami z klasy
i z zajęć pozaszkolnych. I myślę, że to w zupełności wystarczy, choć
czasem mi szkoda, że nie mają takich możliwości, jak my kiedyś.
Z kolei minusem znajomości podwórkowych jest to, że nigdy nie wiesz ile
bachorów nazłazi Ci się do domu w najmniej spodziewanym momencie i ile w
związku z tym kotletów masz dosmażyć na zapas ;-)
N.
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-20 22:39:07 - Qrczak
>
> Z kolei minusem znajomości podwórkowych jest to, że nigdy nie wiesz ile
> bachorów nazłazi Ci się do domu w najmniej spodziewanym momencie i ile w
> związku z tym kotletów masz dosmażyć na zapas ;-)
I tym optymistycznym akcentem...
qr.a
--
tag: matka bachor kotlet
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-21 22:52:01 - Paulinka
> W dniu 2012-04-20 19:13, Paulinka pisze:
>
>> No niestety moi takich nie mają.
>
> Moje również. I większość kolegów/koleżanek z ich klas takoż.
> Czasy inne, dzieci niekoniecznie chodzą do szkół osiedlowych, tylko do
> pozarejonowych, podwórka już też nie te same.
> Wcześniej mieszkaliśmy w pojedynczym bloku, gdzie dzieci - prócz naszych
> - nie było w ogóle ;-) Teraz mieszkamy w miejscu, gdzie dzieci jest
> trochę więcej, ale takich w wieku 1-5 lat. I ... też się razem nie
> bawią, bo każdy ma swoje własne podwórko przy domu.
> Moje dzieciaki spędzają czas poza szkołą z kolegami/koleżankami z klasy
> i z zajęć pozaszkolnych. I myślę, że to w zupełności wystarczy, choć
> czasem mi szkoda, że nie mają takich możliwości, jak my kiedyś.
> Z kolei minusem znajomości podwórkowych jest to, że nigdy nie wiesz ile
> bachorów nazłazi Ci się do domu w najmniej spodziewanym momencie i ile w
> związku z tym kotletów masz dosmażyć na zapas ;-)
Ja to mogę mieć nawet taki problem, byleby dzieciaki zamiast marnować
czas w domu, pobawili się na świeżym powietrzu :)
--
Paulinka
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-30 12:19:50 - Moni|a kserro@w@gazeta.pl
Użytkownik Paulinka
wiadomości news:jmv6lm$1pg$5@node2.news.atman.pl...
> Nixe pisze:
>> W dniu 2012-04-20 19:13, Paulinka pisze:
>>
>>> No niestety moi takich nie mają.
>>
>> Moje również. I większość kolegów/koleżanek z ich klas takoż.
>> Czasy inne, dzieci niekoniecznie chodzą do szkół osiedlowych, tylko do
>> pozarejonowych, podwórka już też nie te same.
>> Wcześniej mieszkaliśmy w pojedynczym bloku, gdzie dzieci - prócz
>> naszych - nie było w ogóle ;-) Teraz mieszkamy w miejscu, gdzie dzieci
>> jest trochę więcej, ale takich w wieku 1-5 lat. I ... też się razem nie
>> bawią, bo każdy ma swoje własne podwórko przy domu.
>> Moje dzieciaki spędzają czas poza szkołą z kolegami/koleżankami z klasy i
>> z zajęć pozaszkolnych. I myślę, że to w zupełności wystarczy, choć czasem
>> mi szkoda, że nie mają takich możliwości, jak my kiedyś.
>> Z kolei minusem znajomości podwórkowych jest to, że nigdy nie wiesz ile
>> bachorów nazłazi Ci się do domu w najmniej spodziewanym momencie i ile w
>> związku z tym kotletów masz dosmażyć na zapas ;-)
>
> Ja to mogę mieć nawet taki problem, byleby dzieciaki zamiast marnować czas
> w domu, pobawili się na świeżym powietrzu :)
> --
>
> Paulinka
Niestety czasami są takie sztuki wiecznie głodne, że jak zasmakuja w Twojej
kuchni, to z domu nawet siłą nie wygonisz a lodówke będziesz mieć bez
przerwy pustą. I jak tu takiemu dzieciakowi powiedzieć dość?
Monika
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-22 17:45:39 - Iwon(K)a
news:jms5g4$se2$1@node2.news.atman.pl...
> Witajcie,
>
>
> No niestety moi takich nie mają. Przypuszczam, że to w dużej mierze moja
> wina, bo i czas pracy do bani i fakt, że ich samych na podwórko osiedlowe
> bałam się wcześniej wypuszczać.
> Jak już sami pójdą, to dostaję rewelacje, że na Michale ktoś wymusza
> haracz daj dwa złote, to nie będziesz mieć problemów - dzieci w jego
> wieku(!), poszli z piłką to Michał jej nie mógł odzyskać, dostał
> wiązankę, że jest kaleką i #$@%^^& (nie cytował dokładnie).
> Wnioski: wychowałam delikatesy, czy dzieci są teraz takie bojowe i
> agresywne, bo że istnieje problem do wpasowania się w zwartą koleżeńską
> grupę, to wiem, chyba każdy z nas tego doświadczył.
> A może problem tkwi w tym, że podwórko to nie to samo co kiedyś. U nas na
> pewno nie, bo dzieciaki chodzą do innej szkoły i w sumie nie daliśmy im
> szansy na interakcje. A te zastane są dla mnie przerażające.
>
> BTW normalne osiedle bez patologii.
Bym sie pewnie dowiedziala, ktore to dzieci i pofatygowala sie do ich
rodzicow.
A na takie podworko dzieci bym nie puszczala. Chyba, ze po rozmowie z
sasiadami
jakas inna sytuacja by sie zarysowala.
Pewnie bym dzieciom powiedziala, zeby od razu do mnie przyszli, jesli
zajdzie znow taka
sytuacja. A synom wytlumaczyla, czemu nie chce zeby takie dzieciary nie byly
ich kolegami.
i.
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-23 08:10:24 - Moni|a kserro@w@gazeta.pl
Użytkownik Paulinka
wiadomości news:jms5g4$se2$1@node2.news.atman.pl...
> Witajcie,
>
>
> No niestety moi takich nie mają. Przypuszczam, że to w dużej mierze moja
> wina, bo i czas pracy do bani i fakt, że ich samych na podwórko osiedlowe
> bałam się wcześniej wypuszczać.
> Jak już sami pójdą, to dostaję rewelacje, że na Michale ktoś wymusza
> haracz daj dwa złote, to nie będziesz mieć problemów - dzieci w jego
> wieku(!), poszli z piłką to Michał jej nie mógł odzyskać, dostał
> wiązankę, że jest kaleką i #$@%^^& (nie cytował dokładnie).
> Wnioski: wychowałam delikatesy, czy dzieci są teraz takie bojowe i
> agresywne, bo że istnieje problem do wpasowania się w zwartą koleżeńską
> grupę, to wiem, chyba każdy z nas tego doświadczył.
> A może problem tkwi w tym, że podwórko to nie to samo co kiedyś. U nas na
> pewno nie, bo dzieciaki chodzą do innej szkoły i w sumie nie daliśmy im
> szansy na interakcje. A te zastane są dla mnie przerażające.
>
> BTW normalne osiedle bez patologii.
>
> --
>
> Paulinka
Może masz w okolicy jakiś dom kultury, który organizuje zajęcia dla dzieci,
gdzie chodzą dzieciaki z najbliższej okolicy? To nie tylko czas na robienie
czegoś, ale i na kontakty z rówieśnikami, plus opieka prowadzącego. To na
początek. Tak z doświadczeń moich dziewczyn widzę, że to był dobry pomysł.
Monika
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-26 23:23:42 - Paulinka
> wiadomości news:jms5g4$se2$1@node2.news.atman.pl...
>> Witajcie,
>>
>>
>> No niestety moi takich nie mają. Przypuszczam, że to w dużej mierze moja
>> wina, bo i czas pracy do bani i fakt, że ich samych na podwórko osiedlowe
>> bałam się wcześniej wypuszczać.
>> Jak już sami pójdą, to dostaję rewelacje, że na Michale ktoś wymusza
>> haracz daj dwa złote, to nie będziesz mieć problemów - dzieci w jego
>> wieku(!), poszli z piłką to Michał jej nie mógł odzyskać, dostał
>> wiązankę, że jest kaleką i #$@%^^& (nie cytował dokładnie).
>> Wnioski: wychowałam delikatesy, czy dzieci są teraz takie bojowe i
>> agresywne, bo że istnieje problem do wpasowania się w zwartą koleżeńską
>> grupę, to wiem, chyba każdy z nas tego doświadczył.
>> A może problem tkwi w tym, że podwórko to nie to samo co kiedyś. U nas na
>> pewno nie, bo dzieciaki chodzą do innej szkoły i w sumie nie daliśmy im
>> szansy na interakcje. A te zastane są dla mnie przerażające.
>>
>> BTW normalne osiedle bez patologii.
> Może masz w okolicy jakiś dom kultury, który organizuje zajęcia dla dzieci,
> gdzie chodzą dzieciaki z najbliższej okolicy? To nie tylko czas na robienie
> czegoś, ale i na kontakty z rówieśnikami, plus opieka prowadzącego. To na
> początek. Tak z doświadczeń moich dziewczyn widzę, że to był dobry pomysł.
Logistycznie nie da się tego ogarnąć, przynajmniej na razie.
--
Paulinka
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-27 20:25:12 - Stokrotka
> dzieci, gdzie chodzą dzieciaki z najbliższej okolicy? ....
Nie jestem pszeciw, ale zwracam uwagę,
że to całkiem co innego niż samodzielna zabawa dzieci w grupie,
___bez pszewodnictwa dorosłego___,
zwykle jednak zabawa pod pszynajmniej jednym okiem żucanym z okna pszez
jakiegoś dorosłego.
--
(tekst w nowej ortografi: ó->u, ch->h, rz->ż lub sz, -ii -> -i)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom.
reforma.ortografi.w.interia.pl/
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-28 01:59:29 - Aicha
> zwykle jednak zabawa pod pszynajmniej jednym okiem żucanym z okna pszez
> jakiegoś dorosłego.
Ale na sznurku? Bo jak na sprężynie albo na gumie, to powrót może boleć :)
--
Nie ma na tym świecie bestii podobnej złej kobiecie, chociaż bowiem
wśród czworonogów lew jest najsroższy, a wśród wężów drakon najdzikszy,
to żadnego z nich nie można porównać ze złą kobietą. (Piotr Komes)
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-30 12:01:43 - Moni|a kserro@w@gazeta.pl
Użytkownik Stokrotka
news:jneoah$a7c$2@inews.gazeta.pl...
>> Może masz w okolicy jakiś dom kultury, który organizuje zajęcia dla
>> dzieci, gdzie chodzą dzieciaki z najbliższej okolicy? ....
>
> Nie jestem pszeciw, ale zwracam uwagę,
> że to całkiem co innego niż samodzielna zabawa dzieci w grupie,
> ___bez pszewodnictwa dorosłego___,
> zwykle jednak zabawa pod pszynajmniej jednym okiem żucanym z okna pszez
> jakiegoś dorosłego.
>
> --
Masz rację, ale jeśli dokładnie przeczytasz to co napisałam, odnajdziesz tam
zdanie, cyt: To na początek.
Bardzo często jest tak, że dzieciaki później zaczynaja sie spotykać też na
podwórku, poza zajęciami w domu kultury.
Pozdrawiam
Monika
Re: Podwórkowi koledzy
2012-05-05 21:42:32 - Stokrotka
> Bardzo często jest tak, że dzieciaki później zaczynaja sie spotykać też na
> podwórku, poza zajęciami w domu kultury.
Raczej po drodze , trwającej 2h pszy odległości 5min.
Nie spotkają się , bo nie mają gdzie.
Żeby się spotkali i bawili na całego, muszą mieć ____blisko____ do domu,
każde.
To daje im niezależność (jak się obrazi to idzie do domu, a do jutra mu
pszejdzie i zabawa znowu jest na całego, jak głodny to wpadnie na kolację i
już go nie ma).
Zajęcia w domu kultury zwykle wykluczają ten warunek.
--
(tekst w nowej ortografi: ó->u, ch->h, rz->ż lub sz, -ii -> -i)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom.
reforma.ortografi.w.interia.pl/
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-30 21:28:19 - Stalker
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-30 22:46:28 - Paulinka
Re: Podwórkowi koledzy
2012-05-01 19:28:36 - Moni|a kserro@w@gazeta.pl
Re: Podwórkowi koledzy
2012-05-01 21:55:23 - Paulinka
> Przyznam, że problem mam w zimie i gdy dziewczyny były młodsze (obecnie 3 i
> 4 klasa).
> Teraz same dojeżdżają/dochodzą na zajęcia. Zajecia 2 razy w tygodniu, od
> 16.00 - 20.00, finansowane przez gminę. Imprezy
> podsumowujące/przedstawienia, raz na jakiś czas, odbywają się w niedzielę.
Liczę na to, że jak trochę podrosną, to będzie lepiej :)
--
Paulinka
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-26 22:12:14 - Stokrotka
zgraję dzieci.
> Jak już sami pójdą, to dostaję rewelacje, że na Michale ktoś wymusza
> haracz daj dwa złote, to nie będziesz mieć problemów - dzieci w jego
> wieku(!), poszli z piłką to Michał jej nie mógł odzyskać, dostał
> wiązankę,
Normalna sytuacja.
Pewnie pierwszy pisakownicowy zapisek w mojej pamięci, wiek pewnie około
3lat:
Bawię się z bratem w piaskownicy, oboje mamy piłki, ja małą, gumową,
on pełno.wymiarową. Dwaj obcy starsi łobuzy niby bawią się, a ciągle
odwracają moją uwagę od piłki, za każdym razem upominam się i odzyskuję ją,
brat w końcu swojej piłki nie upilnował,
na pewno była cenniejszym łupem, bardziej atakowanym.
Łobuzy uciekli z piłką pszez dah pobliskiego baraku.
Skutek: następna piłka była jakieś 6 lat potem.
Nie miało to prawie żadnego wpływu na obecność w piaskownicy,
byliśmy cały czas pilnowani z okna.
Prawie ostatni obrazek z piaskownicy z tego jeszcze pieluhowego wieku,
wiek około 4 lat, wiosna:
W piaskownicy dzieciaki wyraźnie starsze ode mnie, nie pasuję do zgrai,
psuję nieświadomie im zabawę, każą mi się bawić tylko w samym rogu
pisakownicy.
Sytuacja powtażalna, nie pierwsza.
Zabieram zabawki, .... mijam wejście do bloku,
myślę... iść do domu? Kisnąć? NIE!!!
I poszłam pszed siebie wzdłuż długiego bloku, do rozwidlaja.
W jedną stronę można iść na odległy o około 5 minut plac zabaw - byłam tam z
dziadkiem, ale to daleko.
Idę więc w drugą stronę na nieznany mi skraj osiedla.
Tuż za rogiem, na kupie piasku bawiło się znane mi z pszedszkola rodzeństwo.
Bawię się do wieczora z nimi.
Wracam do domu: -Gdzieś ty była, wszyscy cię szukali!
Kieszenie pełne piasku stanowiły najlepsze alibii.
Sytuacja powtużyła się następnego dnia,
wkrutce potem obok kupy piasku wybudowano pełnowymiarową piaskownicę,
zaś kilka lat potem na jakiś czas zostałam hersztem podwurkowej zgrai.
_____
Nie znaczy to, że jest dla Młodego zbyt późno, ale może być.
Do takiej zgrai zwykle dołączają się odlaczają dzieci -
-zwykle pszeprowadzające się tu i tam.
> A może problem tkwi w tym, że podwórko to nie to samo co kiedyś.
Jak widzisz nie.
Powinnaś mu jakoś pomagać wejść w gupę, może deskorolka by pomogła, może
obserwacja by wiedzieć kiedy młodego wysłać (jak jest dużo dzieci), może
upomnieć się u administratora o plac zabaw dla dzieci, ......
Bieganie tego typu to samo zdrowie,
dziecko dotlenione może odrobić lekcje w 10 minut i będzie mić dobre
wyniki -
-bo ma motywację i dlatego, że jest sprawne,
siedzące tylko w domu może to samo odrabiać 3-5 h z opinią matoła.
--
(tekst w nowej ortografi: ó->u, ch->h, rz->ż lub sz, -ii -> -i)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom.
reforma.ortografi.w.interia.pl/
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-27 09:59:11 - Maciek
> Bieganie tego typu to samo zdrowie,
> dziecko dotlenione może odrobić lekcje w 10 minut i będzie mić dobre
> wyniki -
> -bo ma motywację i dlatego, że jest sprawne,
> siedzące tylko w domu może to samo odrabiać 3-5 h z opinią matoła.
Teraz to mam już poważną zagwozdkę: puszczać samopas, żeby wróciło
dotlenione, odrobiło lekcje w 10 minut i wyedukowało się w coś na
kształt posła, potrafiącego jedynie tworzyć jakieś durne reformy, czy
raczej niech siedzi w domu, odrabia 3-5h i będzie normalne? :->
--
Pozdrawiam
Maciek
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-27 20:21:54 - Stokrotka
>> dziecko dotlenione może odrobić lekcje w 10 minut i będzie mić dobre
>> wyniki -
>> -bo ma motywację i dlatego, że jest sprawne,
>> siedzące tylko w domu może to samo odrabiać 3-5 h z opinią matoła.
> Teraz to mam już poważną zagwozdkę: puszczać samopas, żeby wróciło
> dotlenione, odrobiło lekcje w 10 minut i wyedukowało się w coś na
> kształt posła, potrafiącego jedynie tworzyć jakieś durne reformy, czy
> raczej niech siedzi w domu, odrabia 3-5h i będzie normalne? :->
Mam wątpliwości czy ktoś niedotleniony z opinią matoła jest kimś w pełni
normalnym.
--
(tekst w nowej ortografi: ó->u, ch->h, rz->ż lub sz, -ii -> -i)
Ortografia to NAWYK, często nielogiczny, ktury ludzie ociężali umysłowo,
nażucają bezmyślnie następnym pokoleniom.
reforma.ortografi.w.interia.pl/
Re: Podwórkowi koledzy
2012-04-30 12:42:17 - Maciek
> Mam wątpliwości czy ktoś niedotleniony z opinią matoła jest kimś w pełni
> normalnym.
Możemy też podyskutować, czy dotleniony poseł to jakaś norma :->
--
Pozdrawiam
Maciek