SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Disney+ to dobra oferta z przystępnym interfejsem i ceną, niekonsekwentne wersje językowe (analiza)

Serwis Disney+ wystartował kilka dni temu na trzech rynkach. Na razie nie jest dostępny w Polsce i trudno go ocenić internautom w kraju. Dlatego swoimi wrażeniami z korzystania z Disney+ dzieli się z Wirtualnemedia.pl Arek Skuza, mieszkający w USA ekspert nowych technologii i użytkownik nowej platformy. - Interfejs serwisu jest prosty, ale zupełnie inny niż w Netfliksie, bo Disney może eksponować własne marki. Przy cenie dwóch kaw w Starbucks Disney+ oferuje bogatą treść w jakości 4K. Widać jednak brak konsekwencji związany z wersjami językowymi, przy niektórych pozycjach jest opcja polskich napisów i lektora - ocenia Skuza.

Serwis  Disney+ zadebiutował we wtorek 12 listopada br. pojawiając się na razie jedynie na trzech rynkach – w USA, Kanadzie i Holandii. Od 19 listopada usługa trafi również do Australii, Nowej Zelandii i Puerto Rico.

Miesięczny abonament w Stanach Zjednoczonych kosztuje 6,99 dol., a roczny - 69,99 dol. W pozostałych krajach jest nieco drożej, odpowiednio: 8,99 dol. i 89,99 dol. w Kanadzie; 6,99 euro i 69,99 euro w Holandii, 8,99 dol. i 89,99 dol. w Australii oraz 9,99 dol. i 99,99 dol. w Nowej Zelandii. W każdym z wymienionych krajów istnieje możliwość wypróbowania platformy przez 7 dni w ramach darmowego okresu próbnego.

Według zapowiedzi 31 marca 2020 r. Disney+ ma zostać wprowadzony w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji, Hiszpanii i Włoszech, termin premiery serwisu w Polsce jest wciąż nieznany.

Obecnie w ramach abonamentu Disney+ oferuje w bibliotece prawie 500 filmów oraz 7,5 tys. odcinków seriali i programów. Wśród nich są zarówno pozycje z klasyki kina, jak i nowe oryginalne produkcje, m.in. serial „The Mandalorian”, który zdobył duże uznanie widzów.

Disney poinformował, że w ciągu pierwszych dwóch dni od uruchomienia serwisu Disney+ pozyskał 10 mln subskrybentów.

Amerykańska kultura za cenę dwóch kaw

Według nieoficjalnych informacji Disney+ może się pojawić na polskim rynku dopiero w 2021 r. Internautom w naszym kraju trudno zatem ocenić serwis, który według przewidywań w nadchodzących latach może stać się jednym z najważniejszych graczy na rynku VoD.

Dlatego pierwszymi wrażeniami z korzystania z Disney+ podzielił się z Wirtualnemedia.pl Arek Skuza, właściciel Skuza Innovation Consulting, ekspert nowych technologii mieszkający na stałe w USA, który zdążył już zapoznać się z nowym serwisem Disneya.

- Disney pisze kolejne karty w historii i przyszłości streamingu - ocenia Skuza. - 6,99 dolara za miesiąc powoduje, ze zaraz po Apple TV+ jest to najlepsza cenowo opcja. To jest ważne dla rynku, gdyż Amerykanie mają określoną kwotę w portfelu na miesięczne wydatki wideo, Disney+ zdał sobie z tego sprawę i cena jest atrakcyjna. Oczywiście wygra ten kto ma doskonały content.

Jak zaznacza Skuza wprowadzony nieco wcześniej, na początku listopada br. Apple TV+ zbiera już pierwsze pierwsze opinie na temat swoich oryginalnych treści, na czele z „The Morning Show” z Jennifer Aniston w roli głównej.

- Niestety póki co recenzje są kiepskie i czołowi dyrektorzy Apple odpowiedzialni za produkcję serialu pożegnali się właśnie z pracą - przypomina Skuza. - Zatem własny content jest arcyważny, ale jego produkcja nie jest trywialna. Co ma Disney+? Marvela! Tak, to jest przewaga na którą stawia Disney. Do tego dorzuca The Simpsons czy Toy Story (wraz z całą kolekcją Pixara).

W ocenie naszego rozmówcy Disney stawia na inna grupę docelową niż Apple czy Netflix. - Ci którzy kochają kreskówki lub są fanami Marvela nie muszą niczego już szukać – zaznacza Skuza. - Disney ma dla nich wszystko w jednym miejscu. Uwaga! Disney, tak jak Apple daje jakość 4K w standardzie, co jest bardzo istotne na amerykańskim rynku. Netflix dla przykładu prosi o wykupienie lepszego pakietu. Pamiętajmy że Marvel, produkcje Pixara czy The Simpsons to element amerykańskiej kultury. Zatem ten właśnie content, w takiej jakości, za cenę dwóch kaw w Starbucks ma tutaj duże znaczenie.

Ekspert podkreśla, że jednocześnie Disney+ nie atakuje tak popularnych dziś formatów jak krótkie, kilkudziesięciominutowe produkcje, którymi zajął się np. Apple TV+.

- To dla Disneya może oznaczać, że ten kawałek rynku już nigdy nie będzie dla niego istotnie dostępny - ocenia Skuza. - Dodatkowo, Disney nie stawia póki co na osobowości aktorów. Nie kreuje własnych gwiazd, jak robi to Apple czy Netflix. Tym samym może to w przyszłości oznaczać, że firma nie będzie aktywna w produkcji krótkich form, opartych o sezony, gdzie gwiazdy Disneya miałyby swój istotny wpływ na popularność. Co jest ważne i jednocześnie trudne dla graczy, którzy nie posiadają własnej platformy sprzętowej, to pozyskiwanie naszych danych. Tutaj Apple jest absolutnie w najlepszej w mojej ocenie sytuacji.

Ciekawy interfejs, brak konsekwencji w wersjach językowych

Oceniając dla nas korzystanie z Disney+ Skuza potwierdza wcześniejsze doniesienia niektórych mediów o tym, że na platformie są już obecne treści w polskich wersjach językowych. Nie jest to jednak reguła dotycząca całej platformy.

- Disney+ prezentuje dość niekonsekwentną strategię zasięgu językowego tytułów - przyznaje Skuza. - Używając Disney+ zauważyłem, że nie istnieje konsekwentne podejście do napisów językowych i lektorów. Produkcje dostępne są w różnych językach, oczywiście zawsze w języku angielskim i dość często w języku hiszpańskim, natomiast już kolejne napisy są różnie dostępne, włoski, francuski, pojawia się nawet język polski, w Star Wars czy The Mandalorian. Natomiast już produkcja Marvela z 2019 r. - Avengers: Endgame nie jest dostępna w języku polskim. Disney+ ogłosił dziś, że ma już 10 milionów subskrybentów, wydaje się więc, że launch produktu póki co jest dobrze wykonany, ale oczywiście to jeszcze trudno stwierdzić dokładnie.

Nasz rozmówca ocenia, że dość ciekawy jest interfejs rozwiązania, bardzo uproszczony. - Na pierwszym planie pojawiają się kafelki znanych na całym świecie marek czyli Marvela, Star Wars czy Disneya. W mojej ocenie to bardzo duży wyróżnik dla nowego produktu, gdyż Netflix chociażby nie posiada tak wydatnych brandów, a Apple buduje swoją strategię w oparciu o znane twarze (Jennifer Aniston, Oprah Winfrey czy Reese Witherspoon). Sądzę, że ogromną przewagą Disneya może być także fakt, że dla wszystkich filmów jest możliwe ich pobranie na urządzenie i oglądanie w trybie offline - podsumowuje Skuza.

Jeszcze przez pojawieniem się Disney+ na rynku Disney zapowiadał że do 2024 r. chciałby osiągnąć globalnie liczbę od 60 do 90 mln użytkowników. Z kolei z analiz Digital TV Research wynika, że do 2025 r. Disney+ może pozyskać ponad 101 mln subskrybentów stając się trzecią co do wielkości platformą VoD na rynku wyprzedzaną jedynie przez Netfliksa i Amazona.

 W zakończonym we wrześniu roku fiskalnym 2019 Disney wykazał przychody wyższe o 17 proc., jednak w ciągu 12 miesięcy zysk netto spółki okazał się niższy niż przed rokiem.

Dołącz do dyskusji: Disney+ to dobra oferta z przystępnym interfejsem i ceną, niekonsekwentne wersje językowe (analiza)

10 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Seba
Kolejny art sponsorowany?
0 0
odpowiedź
User
Lolik
Jak miną pierwsze zachwyty to okaże się że nic ta nie ma. Odgrzewane kotlety i 2-3 produkcje oryginalne na rok. Disney jest leniwy i liczy że to co do tej pory można bylo oglądać za darmo wcisna w subskrypcji. Liczba subskrybentów o niczym nie swiadczy. Jeszcze moment i będą fuzje serwisow albo powrot do korzeni - vod bedzie uzupelniac tv. A ta recenzja to śmiech - autor nie potrafi wskazać racjonalnego argumentu za płatnościa za takie treści. Jest klasyka , Marvel - ale do tej pory bylo w tv za darmo wiec czym sie podniecać?
0 0
odpowiedź
User
Seba
Kto "$maruje" ten jedzie
0 0
odpowiedź