Urzędnicy Ministerstwa Finansów zaprezentowali projekt ustawy, który nie śnił się nawet Kafce i Orwellowi. Jeśli Centralna Baza Rachunków (CBR) wejdzie w życie, państwo będzie wiedziało o prawie całym twoim majątku finansowym.
W CBR mają się znaleźć wszystkie rachunki, na których Polacy mogą przechowywać majątek w formie niematerialnej: ROR-y, lokaty, rachunki maklerskie, rejestry TFI, ale też umowy skrytek bankowych. Ustawa faktycznie wprowadza zasadę, że każdy posiadający jakikolwiek majątek finansowy z definicji staje się podejrzanym. Oficjalnie rząd twierdzi, że CBR ma ułatwić lokalizowanie majątku przestępców i osób unikających płacenia podatków.
– Zasada domniemania niewinności wraz z kilkoma innymi zasadami państwa prawa tu nie obowiązuje. Może mieć pieniądze – znaczy się złodziej. Takich w radzieckiej propagandzie określano mianem „kułaków” lub „wrogów ludu” – komentuje Krzysztof Kolany, główny analityk Bankier.pl
Funkcjonariuszom Ministerstwa Finansów nie wystarczy wiedza o numerze rachunku i personaliach jego właściciela (imię, nazwisko, PESEL, numer dowodu osobistego). Urzędnicy chcą, aby bank lub inna firma finansowa dostarczyły także dokładny adres klienta, numer telefonu i adres poczty elektronicznej. Dziwne, że nie zażądali odcisku palca lub próbki DNA.
– Ustawa o CBR to krok w stronę państwa policyjnego i potencjalny instrument totalitarnej dyktatury. Po jej uchwaleniu każdy będzie podejrzany i każdy będzie bez zgody i wiedzy raportowany do orwellowskiej bazy danych. Moim zdaniem jest to przymiarka do powszechnego opodatkowania naszych oszczędności w sytuacji, gdyby z obecnie obowiązujących podatków nie udało się sfinansować szybko rosnących wydatków państwa – dodaje Kolany.
Przedruk i powielanie informacji prasowej oraz komentarzy analityków Bankier.pl dozwolone pod warunkiem powołania się na źródło Bankier.pl.
Więcej informacji o rządowym projekcie w artykule zatytułowanym „Finansowy wielki brat, czyli rzecz o Centralnej Bazie Rachunków”.
dostarczył infoWire.pl