Andrzej Siezieniewski: Cyfryzacja to najważniejszy projekt Polskiego Radia
- Opinie, że media publiczne, w tym Polskie Radio, są upolitycznione, to gołosłowne zarzuty. Nie bez powodu radio publiczne od lat uważane jest za jedną z najbardziej godnych zaufania instytucji w Polsce - mówi w rozmowie z nami Andrzej Siezieniewski, prezes Polskiego Radia.
Z Andrzejem Siezieniewskim, prezesem zarządu Polskiego Radia, rozmawiamy o kwestiach związanych z rozpoczęciem cyfryzacji radia, argumentach za i przeciw temu procesowi, wątpliwościach na temat cyfryzacji wyrażanych przez rozgłośnie komercyjne, a także o innych kwestiach związanych z mediami publicznymi, w tym m.in. o opłacie audiowizualnej.
Krzysztof Lisowski: Polskie Radio z początkiem października br. rozpoczęło cyfrowe nadawanie swoich programów w Warszawie i na Śląsku. Czy uważa Pan, że jesteście na tym polu pionierem?
Andrzej Siezieniewski, prezes zarządu Polskiego Radia: W Polsce zdecydowanie tak. Trzeba jednak pamiętać, że cyfryzacja radia ma już swoją historię w Europie, gdzie kilkanaście radiofonii jest na różnym etapie jej wdrażania, a na całym świecie weszło na tę drogę już kilkadziesiąt krajów. Jest to proces cywilizacyjny i logiczna konsekwencja rozwoju technologicznego w dziedzinie rozpowszechniania sygnału radiowego. Można to porównać np. z niegdysiejszym przejściem z fal długich i średnich na dolny UKF. Była to wówczas rewolucja, a wprowadzony nowy zakres częstotliwości znakomicie poprawił jakość odbioru. Podobnie później przechodziliśmy z mono na stereo, co jest dziś podstawowym standardem. Cyfryzacja jest naturalnym krokiem, dzięki któremu radio będzie lepiej wypełniać swe obowiązki wobec słuchacza.
Rozgłośnie komercyjne jednak ostro krytykują ten proces. Podkreślają, że ich na cyfryzację nie stać. Wytykają, że technologia DAB+ jest - ich zdaniem - przestarzała...
Pojawiają się tu dwie różne sprawy. Pierwsza to sposób realizacji tego przedsięwzięcia w skali całego państwa, a druga to kwestie techniczne, które podnoszone są przy okazji. Jeśli chodzi o tę drugą sprawę, jest to wyraźne poszukiwanie argumentów, które mogłyby podważyć zasadność tego procesu. Dla przykładu mówi się, że w Anglii, gdzie radio nadawane jest w systemie cyfrowym od 18 lat, a tylko 40 proc. gospodarstw domowych z niego korzysta. Nie mówi się jednak o tym, że Brytyjczycy zaczynali od technologii DAB, która w stosunku do DAB+ jest rzeczywiście technologią niedoskonałą. Nic dziwnego zatem, że proces jej implementacji przebiegał wolno i z oporami. Brytyjczycy mają ten etap nadawania już dawno za sobą. Przeszli na DAB+, najdoskonalszą technologię rozsiewu naziemnego sygnału radiowego drogą cyfrową i dziś obserwujemy dynamiczny rozwój rynku w tym kraju, podobnie, jak w Norwegii, Danii czy Niemczech. Odnosząc się do krytyki sposobu wdrażania technologii DAB + po części rozumiem argumentacje przedstawicieli rozgłośni komercyjnych. Decydując się na ten projekt jasno wyraziliśmy oczekiwanie, aby projekt przechodzenia z nadawania analogowego na cyfrowe miał charakter programu państwowego, podobnie jak było to w przypadku telewizji. Aby to nie była decyzja jednej spółki - chociażby tak ważnej, jak Polskie Radio. Mam więc nadzieję, że w wyniku dyskusji, która się rozpoczęła i nabiera w tej chwili rumieńców, dopracujemy się wspólnego dezyderatu, ażeby państwo w określony sposób wkroczyło w tę procedurę nadając jej czasowe ramy organizacyjne. Dzięki temu przejście na nadawanie cyfrowe zostałoby przeprowadzone maksymalnie sprawnie bez towarzyszących nam dzisiaj wątpliwości. Trzeba przy tym podkreślić, że argumenty przemawiające za cyfryzacją radia są bezsporne i uznają je w rozmowach prywatnych także nasi adwersarze.
A co z kwestią konieczności jednoczesnego nadawania cyfrowego i analogowego. Rozgłośnie komercyjne podkreślają, że nie będzie ich stać na poniesienie tak dużych kosztów?
Kwestia finansowa stanowi oczywiście olbrzymi problem, gdyż przejście na nadawanie cyfrowe nie przewiduje switch offu, a więc pociąga konieczność nadawania symultanicznego - analogowego i cyfrowego. Z punktu widzenia przedsiębiorstw nastawionych tylko na zysk jest to niewątpliwie problem. Jestem jednak pewien, że duże, zasobne w środki grupy medialne mogą poradzić sobie z tym problemem przekuwając go nawet w sukces biznesowy w przyszłości. Gorzej jest w przypadku struktur mniejszych, lokalnych, które z trudem wiążą koniec z końcem i nie mogą sobie pozwolić na to, by do dotychczasowych kosztów dołożyć jeszcze koszty nadawania cyfrowego. Trzeba zatem szukać rozwiązań, które będą dawały wsparcie takim podmiotom. Skuteczny model wypracowali w tym zakresie Niemcy i sądzę, że my powinniśmy skorzystać z tych sprawdzonych rozwiązań, adaptując je do naszych warunków.
Zatem pewnie dobrym pomysłem byłoby uruchomienie projektu, w ramach którego państwo wspierałoby w cyfryzacji wszystkich uczestników rynku radiowego?
Dobrze byłoby, aby państwo wypracowało jasne procedury i ułatwiło w miarę spokojne przejście na emisję cyfrową dla tych, którzy obecnie uczestniczą w tym rynku i wyrażą na to chęć w przyszłości. Doświadczenia Polskiego Radia jako operatora pierwszego radiowego multipleksu mogą być bardzo pomocne przy uruchamianiu kolejnych dwóch, zaplanowanych platform cyfrowych.
Rozgłośnie komercyjne wolałyby poczekać, aż Unia Europejska podejmie ostateczne decyzje dotyczące cyfryzacji...
Ale Unia Europejska nie ma w tej sprawie mocy dyrektywnej. Może to najwyżej rekomendować i robi to. W lutym br. pojawił się wydany przez EBU Europejską Unię Nadawców Radiowo-Telewizyjnych, zrzeszającą największe media publiczne z Europy i nie tylko, dokument sygnowany R-138. Jednoznacznie zalecający przejście na nadawanie cyfrowe w technologii DAB + jako najdoskonalszy obecnie sposób rozpowszechniania sygnału radiowego. Resztę już muszą wykonać samodzielnie państwa członkowskie.
Jak wygląda w tej chwili sprawa przetargu, w ramach którego na kolejne trzy lata ma zostać wybrany wykonawca projektu pokrycia polski sygnałem cyfrowym?
Jest to zwykła procedura, choć ze względu na wartość zamówienie przetarg prowadzony jest zgodnie z przepisami właściwymi dla tzw. postępowań unijnych. Obecnie trwa badanie i ocena ofert. Po jego rozstrzygnięciu zapewnimy sobie możliwość nadawania sygnału cyfrowego w konkretnych lokalizacjach na pierwsze trzy lata emisji cyfrowej.
Trwa dyskusja na temat wprowadzenia opłaty audiowizualnej. Czy - Pana zdaniem - po jej wprowadzeniu Polskie Radio powinno ograniczyć pozyskiwanie pieniędzy z nadawania reklam?
Jest to temat otwarty, trzeba o nim rozmawiać. Mamy wiele przykładów, z których możemy korzystać. Są doświadczenia brytyjskie, czy fińskie, gdzie media publiczne nie sprzedają czasu reklamowego. Z drugiej zaś strony są kraje, w których media publiczne uczestniczą w pełnym stopniu w rywalizacji na rynku reklamowym. Polska jest jednym z nich.
Czy tak powinno być i czy jest fair wobec stacji komercyjnych, które nie mają wpływów z budżetu i utrzymują się z reklam?
Myślę, że nie jest to idealne rozwiązanie zwłaszcza z punktu widzenia zadań misyjnych realizowanych przez telewizję publiczną. Podobnie jest w przypadku radia, choć w zdecydowanie mniejszym stopniu. Sądzę, że powinniśmy pozostać na rynku sprzedaży czasu reklamowego w jakimś ograniczonym zakresie. Unormowanie sytuacji finansowej mediów publicznych poprzez pobieranie opłaty audiowizualnej, która w pełni zaspokoiłaby potrzeby tych instytucji jest wskazane. Media publiczne realizują zadania w gruncie rzeczy o charakterze państwowym; przecież „misja”, o której często mówimy, wynika z ustawy o radiofonii i telewizji. Nasza oferta programowa, cyzelowana i przygotowywana z myślą o różnych grupach słuchaczy, jest precyzyjnie określoną kompozycją pozwalająca na realizację zadań, które państwo postawiło przed mediami publicznymi i je z nich rozlicza. Tak więc media publiczne powinny mieć ustabilizowane podstawy finansowe. Trzeba jednak wspomnieć, że są eksperci, którzy twierdzą, że wyjście mediów publicznych z rynku reklamowego, może tym rynkiem zachwiać i wcale nie będzie automatycznie oznaczać zwiększenia się puli środków przeznaczonych dla mediów komercyjnych. Trzeba więc postępować ostrożnie. Ostra rywalizacja na tym polu mediów komercyjnych z nadawcami publicznymi z pewnością nie jest z wielu powodów wskazana. Media publiczne konstruują swą ofertę dla wszystkich odbiorców, od najmłodszych do najstarszych, a nie adresują jej do wąskich grup atrakcyjnych dla reklamodawców. Natomiast media komercyjne odwrotnie koncentrują swą uwagę na odbiorcach najbardziej atrakcyjnych z punktu widzenia reklamowego. Głęboka różnica tkwi więc już w samym podejściu do widza czy słuchacza.
Jak wysoka powinna być opłata audiowizualna, aby zapewnić odpowiednie finansowanie i telewizji publicznej i radia publicznego?
Myślę, że powinna to być opłata znacznie niższa niż wnoszona obecnie. Jeżeli będzie ona wynosiła około połowy dotychczasowej opłaty abonamentowej to przy powszechności poboru z całą pewnością powinno to zapewnić mediom publicznym w miarę stabilne funkcjonowanie.
Jaka obecnie jest sytuacja finansowa Polskiego Radia?
2013 rok jest dobrym rokiem dla Polskiego Radia. Wzrosły przychody z tytułu abonamentu, a działania restrukturyzacyjne i oszczędnościowe przynoszą efekty, w związku z czym spółka jest zbilansowana. Ze spokojem myślę o końcówce tego roku i wyniku finansowym. Podobnie o wykonaniu misyjnych przedsięwzięć programowych.
Jakim zyskiem Polskie Radio zakończy ten rok?
Trudno obecnie precyzyjnie to określić. Na pewno będziemy mieli zysk nie gorszy niż w roku ubiegłym, kiedy było to około trzech milionów czterysta tysięcy zł. W tym roku zysk może być nieco większy. Ostatecznie zweryfikujemy to w grudniu, który tradycyjnie, z różnych powodów jest miesiącem zwiększonych płatności. Ze względu na tegoroczne możliwości przyspieszyliśmy nieco procesy inwestycyjne i remontowe; zaniedbania w tej dziedzinie sięgają wielu lat wstecz, więc korzystając z faktu, że sytuacja jest teraz trochę lepsza wyhamowujemy proces dekapitalizacji spółki. Wdrażamy ambitny plan poprawy stanu naszej techniki, budynków i innej niezbędnej infrastruktury.
Czy patrząc z perspektywy roku ma Pan odczucie, że zmiany w badaniu Radio Track miały wpływ na przychody Polskiego Radia?
W wyniku zmiany metodologii badań nastąpiło skokowe obniżenie audytorium zarówno Programu 1 PR, jak i Programu 3 PR, z ok. 13 proc. do 10,5 proc. w przypadku Jedynki i z ok. 9 proc. do ok. 7,5 proc. w przypadku Trójki. Po roku od tej zmiany Jedynka stopniowo odbudowuje swoje audytorium. Według ostatnich badań udział tego programu w rynku wynosił ponad 11 proc. w skali roku, a jeśli spojrzeć na wynik miesięczny to np. we wrześniu mieliśmy ok. 13 proc. udziału w rynku. Działania podjęte przez kierownictwo Programu I mające na celu poprawienie jakości oferty, dają już zauważalne efekty. Przyjęliśmy takie porządkujące założenie, żeby nie porównywać wyników do 1 października 2012 r. z późniejszymi, bo wszelkie dane statystyczne obejmujące okres wcześniejszy obarczone są skazą w postaci zmiany metodologii badań.
W chwili zmiany metodologii badań pojawiały się opinie, że być może są one zmową ze strony rozgłośni komercyjnych przeciwko nadawcom publicznym...
Nie mam żadnych dowodów na to, że istnieje jakaś zmowa. Oczywiste jest jednak, że jeśli dokonuje się tego typu zmian metodologii badawczych, ich konsekwencją są określone zmiany w wielkościach prezentowanych danych. Odnotowujemy taki fakt już po raz drugi, gdyż na początku lat dwutysięcznych dokonano już zmiany metodologii badawczej, w wyniku której słuchalność radia publicznego również skokowo uległa obniżeniu. Nie wyciągam jednak z tych faktów wniosku, że są to zamierzone działania mające doprowadzić do świadomego obniżania naszego udziału w rynku. Jest pewien obowiązujący, choć pewnie nieidealny standard badania radia i musimy z niego korzystać. Zdecydowanie precyzyjniejsze badania pasywne to dopiero pieśń przyszłości.
Jak z perspektywy czasu ocenia Pan zmiany personalne w Polskim Radio? Np. na stanowisku szefa Jedynki?
Przyniosły dobre efekty. Kiedy Kamil Dąbrowa obejmował funkcję redaktora naczelnego Jedynki ustaliliśmy, że ocenę skuteczności jego działań zrobimy z perspektywy niezbędnego czasu. Zmiany na tym rynku odbywają się powoli. Dziś po dwóch latach mogę powiedzieć, że jeśli chodzi o słuchalność to jak wspomniałem, cieszy to, że zahamowano tendencję spadkową, a w ostatnich miesiącach notujemy nawet niewielką odbudowę audytorium Jedynki. Mam nadzieję, że będzie to proces stały, gdyż oceniam Jedynkę jako program dobrze redagowany, w którym dba się o jakość, o standardy warsztatowe, a także równy dystans do całej sceny politycznej. Jest to w moim odczuciu program obiektywnie i rzetelnie pokazujący świat, który nas otacza. Nie oznacza to jednak, że nie będzie on wciąż ewolucyjnie ulepszany.
Jest Pan wielkim orędownikiem cyfryzacji. Jakie długofalowe szanse stwarza dla Polskiego Radia ten proces?
Wejście na cyfrę to ogromna szansa dla Polskiego Radia. Przede wszystkim stworzy możliwość, aby nasze cztery podstawowe programy były słyszalne w całym kraju, co dziś nie jest możliwe, gdyż brakuje częstotliwości. Na chwilę obecną tylko Jedynka i Trójka mają zasięg ogólnopolski - podczas, gdy Dwójka i Czwórka nie docierają tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, do wszystkich Polaków. (Program 2 ma 60 proc. pokrycia terytorialnego, a PR 4 zaledwie 17 proc.). Tę możliwość da cyfra, która pozwoli dotrzeć nie tylko z tymi czterema kanałami, ale także z kolejnymi programami - co oznacza, że stworzymy pełniejszą, lepiej już sprofilowaną ofertę. Dwa z tych kanałów są już zagospodarowane, trzy następne powinny pojawić się w przyszłym roku.
Z czego wynikają zarzuty kierowane pod adresem mediów publicznych oraz tzw. „mainstreamowych”, że są tubą propagandową dla partii rządzącej?
Wkraczamy tu w sferę przyklejania mediom publicznym etykiet i stygmatyzowania ich. Dobrze zorganizowany system medialny daje gwarancję obiektywizmu mediów publicznych, rozumiejących swoją funkcję w systemie państwa demokratycznego. Staramy się w ramach obowiązujących przepisów i otaczającej rzeczywistości właśnie taki model realizować.
Z punktu widzenia kogoś, kto ma skrajnie prawicowe, czy lewicowe poglądy nasze podejście do całej sceny politycznej z równym dystansem może być uznawane za niewłaściwe. Nie możemy ulegać tego typu presji, czy zaczepkom. Opinie, że jesteśmy upolitycznieni mogą się pojawiać, ale póki co są to gołosłowne zarzuty. Nie bez powodu radio publiczne od lat uważane jest za jedną z najbardziej godnych zaufania instytucji w Polsce.
Czy czuje Pan wsparcie ze strony KRRiT?
Oczywiście. Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji jest konstytucyjnym organem naszego państwa, regulatorem, który ma wpływ na nasze funkcjonowanie, a szczerze na cały rynek. Nasza współpraca ma charakter rzeczowy i merytoryczny. Najlepszym przykładem takich działań jest projekt cyfryzacyjny realizowany właśnie wespół z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji i gdyby nie jej wsparcie, zapewne trudniej byłoby nam podjąć decyzję o rozpoczęciu stałego nadawania w DAB +.
Poprzednia 1 2
Dołącz do dyskusji: Andrzej Siezieniewski: Cyfryzacja to najważniejszy projekt Polskiego Radia