Netflix zmienia pomiar odtworzeń filmów i seriali. „2 minuty to absurd”
Netflix poinformował o zmianie sposobu w jaki oblicza oglądalność konkretnych filmów i seriali dostępnych w serwisie. Wcześniej jako obejrzany firma uznawała każdy film odtworzony w przynajmniej 70 procentach jego długości. Obecnie do tej kategorii trafia każde włączenie określonej produkcji na co najmniej 2 minuty. Według statystyk „Wiedźmina” obejrzało od momentu premiery 76 mln gospodarstw domowych, co stanowi na Netfliksie rekord dotyczący pierwszego sezonu wszystkich seriali. - W przypadku wieloodcinkowego serialu nowa metodologia trąci absurdem, skomplikuje porównania oglądalności platform streamingowych i programów tradycyjnych nadawców telewizyjnych - oceniają eksperci dla Wirtualnemedia.pl.
O nowej metodologii pomiarów popularności filmów i seriali Netflix poinformował przy okazji raportu o wynikach finansowych za IV kwartał 2019 r. Spółka ujawniła w nim, że liczba subskrybentów Netfliksa wzrosła kwartalnie o 8,76 mln do 167,09 mln. Platforma zanotowała 5,47 mld dol. wpływów i 587 mln dol. zysku netto. W USA pozyskała jedynie 420 tys. nowych klientów (wobec 1,53 mln rok wcześniej), co uzasadnia rosnącą konkurencją.
2 minuty zamiast 70 procent
W kwartalnym sprawozdaniu Netflix przyznaje, że zmienił sposób w jaki mierzy liczbę widzów konkretnych filmów i seriali dostępnych w jego bibliotece.
Teraz jako obejrzany traktowany jest każdy tytuł, który został odtworzony na konkretnym koncie przez co najmniej 2 minuty. Według Netfliksa takie zachowanie widza wystarczy do uznania jego wyboru jako „intencjonalnego”.
Według wcześniej stosowanych procedur każda produkcja dostępna w Netfliksie była traktowana jako obejrzana jeśli na danym koncie została odtworzona w przynajmniej 70 proc. swojej długości.
Netflix wyjaśnia, że nowa metodologia wprowadzona przez serwis jest zbliżona do standardów stosowanych obecnie przez inne platformy wideo w internecie, takie jak YouTube czy należący do BBC serwis iPlayer.
„Wiedźmin” z rekordem popularności
Po ujawnieniu przez Netflix nowego sposobu mierzenia popularności filmów i seriali eksperci rynku wideo cytowani m.in. przez serwis The Hollywood Reporter nie kryli swoich wątpliwości.
Według nich największa obecnie platforma VoD stosuje metodę „ucieczki do przodu” chcąc wykazać większe powodzenie oferowanych przez siebie treści w obliczu rosnącej konkurencji ze strony nowych serwisów wideo, takich jak Disney+, Apple TV+ czy też zapowiadany na wiosnę br. Peacock.
Netflix nie podał dokładnie od kiedy stosuje zmieniony sposób liczenia odtworzeń oferowanych przez siebie tytułów. Ujawnił jednak wyniki niektórych tytułów.
Zgodnie z tymi informacjami „Wiedźmin” dostępny od 20 grudnia 2019 r. został obejrzany (nie wiadomo w jakim wymiarze) na 76 mln kont w serwisie przez pierwsze 4 tygodnie. To rekord w wypadku pierwszego sezonu seriali oferowanych przez Netfliksa. Taki wynik oznacza też, że „Wiedźmina” widziało 46 proc. wszystkich użytkowników platformy.
Film akcji „6 Underground” przez pierwsze 4 tygodnie odtworzyły 83 mln gospodarstw domowych, 2. sezon serialu „Ty” zanotował 54 mln odtworzeń, zaś 3. sezon „The Crown” w ciągu miesiąca od premiery obejrzano na 21 mln kont.
Netflix zapowiedział, że 2. sezon „Wiedźmina” jest w trakcie realizacji, a w bibliotece serwisu pojawi się on w 2021 r.
Wcześniej, w 2020 roku serwis zamierza zaoferować swoim użytkownikom serial „Wiedźmin” w wersji animowanej.
Nowa metoda trąci absurdem, zaciemnia obraz
W rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl Marek Sowa, ekspert rynku mediów, były prezes UPC Polska i Agory, obecnie związany m.in. z Golf Channel Polska nie kryje swoich wątpliwości i krytycznego spojrzenia na nową metodologię oglądalności przyjętą przez Netflix.
- Zmiana sposobu w jaki Netflix liczy popularność programów na swojej platformie wydaje się mieć jeden cel: podbicie liczb prezentowanych rynkom finansowym i - pośrednio - rosnącej konkurencji – nie ma wątpliwości Marek Sowa. - Wielomilionowa widownia poszczególnych pozycji Netfliksa zrobi znacznie mniejsze wrażenie, jeżeli uświadomimy sobie, że „widzem" danego filmu czy serialu zostaje się teraz automatycznie nie jak do tej pory po siedemdziesięciu minutach filmu lub 70 proc. jednego odcinka serialu, ale... już po dwóch minutach odtwarzania fragmentu danego programu.
Zdaniem naszego rozmówcy w przypadku dłuższego filmu jest to już definicja mocno naciągana, a w przypadku wieloodcinkowego serialu trąci absurdem.
- Inaczej mówiąc, abonent Netfliksa zostanie teraz automatycznie zaliczony do „widzów” wielosezonowego serialu już po obejrzeniu pierwszych dwóch minut pierwszego odcinka, niezależnie od tego że np. w trzeciej minucie stwierdzi że to jednak nie dla niego i nigdy więcej po ten serial nie sięgnie – zauważa Sowa. - Ruch Netfliksa skomplikuje porównania oglądalności platform streamingowych i programów tradycyjnych nadawców telewizyjnych, zaciemni również obraz twórcom poszczególnych pozycji - jest jednak zasadnicza różnica między agresywnie promowanym filmem lub serialem, który zostanie włączony przez milion osób raptem na kilka minut, a filmem lub serialem który przykuje do ekranu milion osób od pierwszej sceny aż do napisów końcowych - podkreśla ekspert.
Kreatywna księgowość Netfliksa
Dawid Muszyński, redaktor naczelny naEKRANIE.pl ma podobną opinię jak Marek Sowa, dla niego nowy sposób mierzenia oglądalności fimów i seriali przez Netflix to rodzaj kreatywnej księgowości.
- Moim zdaniem ten krok ma na celu uatrakcyjnieni wyników oglądalności kontentu na platformie w oczach inwestorów - ocenia Dawid Muszyński. - Kiedyś widz musiał na Netfliksie obejrzeć daną produkcję w 70 proc. by system zaliczył ją jako obejrzaną, teraz musi obejrzeć jedynie 2 minuty by efekt był ten sam. To taka forma kreatywnej księgowości by móc w informacjach podawać informacje o kolejnych rekordach zrobionych przez ich produkcje.
Ekspert nie jest przekonany czy to w czymś pomoże, bo jednak ostatecznie liczy się kontent czyli filmy i seriale jakie platforma produkuje, a nie sztucznie napompowane wyniki przedstawiane w mediach.
- Bez ciekawych i oryginalnych produkcji ciężko będzie przyciągnąć do siebie nowych użytkowników, a także sprawić by starzy nie odeszli - zaznacza Muszyński. - Nie jest chyba tajemnicą, że konkurencja nie śpi. Amazon i HBO serwują swoim abonentom produkcje na coraz wyższym poziome i deklasują Netfliksa pod tym względem. Pod koniec marca do części Europejskich krajów wejdzie Disney+, który też nie szczędzi budżetu na swoje produkcje - zauważa naczelny naEKRANIE.pl.
Ponad 17,3 mld na oryginalne treści
W czwartym kwartale ub.r. liczba subskrybentów Netflixa wzrosła o 8,76 mln do 167,09 mln. Platforma zanotowała 5,47 mld dolarów wpływów i 587 mln dolarów zysku netto. W USA pozyskała jedynie 420 tys. nowych klientów (wobec 1,53 mln rok wcześniej), co uzasadnia rosnącą konkurencją. Podkreśla też, że „Wiedźmin” okazał się najpopularniejszym z pierwszych sezonów jej seriali.
W 2019 roku Netflix wydał na zawartość programową rekordową kwotę 15 mld dolarów - wynika z danych firmy analitycznej BMO Capital Markets. Według prognoz ekspertów serwis nie zamierza ograniczać się w przyszłości w inwestowaniu w treści. W 2020 roku może to być kwota 17,3 mld, zaś w 2028 - 26 mld dolarów.
Platforma nie ujawnia, ilu płacących użytkowników ma w Polsce. Z szacunków Amper Analysis wynika, że może ich być 800 tys. Według badania Gemius/PBI w grudniu ub.r. Netflix miał w Polsce 5,3 mln realnych użytkowników i odnotował 77 mln odsłon.
Dołącz do dyskusji: Netflix zmienia pomiar odtworzeń filmów i seriali. „2 minuty to absurd”